Podobne

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

opłakanym stanie znajdował się ten budynek kilkanaście lat temu. Zeszła z piętra, zawróciła
do kuchni i zobaczyła przed sobą profil Noaha. W tym momencie wyglądał, jakby znowu
miał siedemnaście lat, i Allie przystanęła na ułamek sekundy.
Do diabła - nakazała sobie w duchu - wez się w garść. Pamiętaj, że jesteś zaręczona.
Stał przy blacie, gwiżdżąc pod nosem. Kilka szafek było otwarte na oścież, po
podłodze walały się puste torby po zakupach. Uśmiechnął się do Allie, nim postawił na jednej
z półek kolejne puszki. Zatrzymała się parę kroków od niego, oparła o blat, skrzyżowała nogi.
Potrząsnęła głową, ciągle jeszcze oszołomiona ogromem pracy, jaki włożył w remont.
- Zupełnie niewiarygodne, Noahu. Jak długo trwała renowacja?
Spojrzał znad ostatniej torby, którą właśnie rozpakowywał.
- Prawie rok.
- Sam to wszystko zrobiłeś?
Roześmiał się cicho.
- Nie. Kiedy byłem młodszy, wyobrażałem sobie, że odbuduję go własnymi rękami, i
początkowo rzeczywiście tak robiłem. Ale okazało się, że jest tego za dużo. Remont
ciągnąłby się latami, więc w końcu zatrudniłem parę osób... Szczerze mówiąc, całe brygady.
Ale i tak roboty miałem huk, prawie dzień w dzień kładłem się po północy.
- Dlaczego tak się zaharowywałeś?
Duchy - pchało mu się na usta, ale zamiast tego odparł:
- Sam nie wiem. Chyba po prostu chciałem to skończyć. Napijesz się czegoś przed
kolacją?
- A co masz?
- Cóż, niewiele. Piwo, herbatę, kawę.
- Herbata to świetny pomysł.
Zgarnął torby po zakupach, odłożył je, potem zniknął w małym pomieszczeniu przy
kuchni i po chwili wynurzył się z niego z pudełkiem w ręku. Wyjął dwie torebki herbaty
ekspresowej, położył w pobliżu pieca i nalał wody do czajnika. Postawiwszy go na fajerkach,
zapalił zapałkę i Allie usłyszała trzask ognia budzącego się do życia.
- To potrwa moment - zapewnił Noah. - Kuchnia momentalnie się nagrzewa.
- Dobrze.
Kiedy czajnik zagwizdał, Noah wlał wody do dwóch kubków i podał Allie herbatę.
Uśmiechnęła się, skosztowała, potem ruchem głowy wskazała okno.
- Założę się, że kuchnia wygląda pięknie, kiedy zagląda do niej poranne słońce.
Skinął głową.
- To prawda. Właśnie po to kazałem wstawić większe okna w tej części domu. Nawet
w sypialniach na górze.
- Na pewno twoim gościom ogromnie się to podoba. No, chyba że wolą dłużej sobie
pospać.
- Szczerze mówiąc, nikt jeszcze u mnie nie nocował. Po śmierci taty właściwie nie
mam kogo zapraszać.
Ton jego głosu wskazywał, że mówi to tylko po to, by podtrzymać konwersację. A
jednak z jakiegoś niepojętego powodu poczuła się... samotna. Noah chyba się tego domyślał,
lecz nim zdążyła się nad tym dokładniej zastanowić, zmienił temat.
- Zanim ugotuję raki, wrzucę je na parę minut do marynaty - odezwał się, stawiając
kubek na blacie.
Podszedł do jednej z szafek, wyjął z niej duży garnek do gotowania na parze i
pokrywkę. Wstawił go do zlewu, nalał wody i przeniósł na kuchnię.
- Pomóc ci w czymś?
- Jeśli chcesz. Mogłabyś pokroić trochę warzyw. Znajdziesz ich dość w lodówce. A
tam jest miska.
Ruchem ręki wskazał szafkę przy zlewie. Allie wypiła jeszcze łyk herbaty, potem
odstawiła kubek i wyjęła miskę. Podeszła z nią do lodówki i z najniższej półki wzięła melona,
cukinię, cebulę i marchew. Noah stanął przy niej w otwartych drzwiach lodówki, więc
odsunęła się, robiąc mu miejsce. Poczuła jego zapach - czysty, znajomy, charakterystyczny - i
muśnięcie ramienia, gdy się schylił, sięgając po piwo i butelkę pikantnego sosu. Wyjął je i
wrócił do paleniska.
Noah otworzył piwo, wlał je do wody, potem dodał pikantnego sosu oraz innych
przypraw. Wymieszał to dokładnie, sprawdzając, czy nie zostały jakieś grudki, i wyszedł na
dwór po raki.
Zanim wrócił, stał chwilę w drzwiach, obserwując Allie zajętą krojeniem marchwi i
kolejny raz się zastanawiając, dlaczego przyjechała - zwłaszcza jeśli jest zaręczona. To
wszystko nie trzymało się kupy.
Ale cóż... Allie zawsze potrafiła go zaskoczyć.
Uśmiechnął się do siebie na wspomnienie dziewczyny, jaką kiedyś była. Dumna,
spontaniczna, namiętna - czyli uosobienie jego wyobrażeń o artystce. I nie ulegało wąt- [ Pobierz całość w formacie PDF ]




Powered by MyScript