Podobne

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przez chwilę, a potem z trudem przełknął ślinę i zaczął:
– Pamiętam gładkość twojej skóry i to, jak drżałaś w moich
ramionach. Pamiętam też krągłość twoich piersi i twardość ich
koniuszków...
Skye czuła, że oddycha coraz szybciej. A kiedy wzrok Clinta
przesunął się niżej, poczuła, że końce jej piersi znowu są twarde, tak
jak wtedy. Znowu była bezbronna i gotowa na wszystko.
Clint przesunął wzrok jeszcze niżej.
– Pamiętam również ciepło i wilgoć, i to, jak powtarzałaś moje
imię.
Podniósł wzrok i przez chwilę patrzyli sobie w oczy. Clint wstał.
W tym momencie zdała sobie sprawę z tego, że nie tylko ona jest
pobudzona wspomnieniami tamtej nocy. Clint wyciągnął dłoń, a ona
pozwoliła się mu dotykać. Przesunął palcami wzdłuż jej szyi, co
wywołało znajomy, ale dawno zapomniany dreszcz.
– Żałuję, że nie pamiętam wszystkiego z tamtej nocy – powiedział
nabrzmiałym z emocji głosem, który potem przeszedł w szept: –
Pomóż mi przypomnieć sobie to wszystko. To musiało być wspaniałe.
Tak, to było wspaniałe. Nigdy tego nie kwestionowała, chociaż
czasami robiła sobie wyrzuty z powodu tego, co się później stało.
Wiedziała jednak, że teraz powinna uciekać jak najdalej. Zmarnowali
swoją szansę i koniec. Nie można dwa razy wejść do tej samej rzeki.
Wiedziała, że powinna uciekać i... nie mogła. Jej ciało mówiło co
innego. Pragnęła kochać się z Clintem. Chciała znowu być w jego
ramionach. Zwłaszcza że teraz był już trzeźwy i wiedział, co robi.
Wstała i przytuliła się do niego. Był to gest oddania i on chyba
dobrze go zrozumiał. Znowu chciała czuć się bezpieczna po tylu
87
emalutka
latach samodzielności i walki z przeciwnościami losu. Pragnęła złożyć
siebie w darze. Choćby tylko na dzisiejszą noc.
Przez chwilę jego usta szukały jej warg, a potem zaczęli się
całować. Pocałunek był tak namiętny, że zapomnieli o bożym świecie.
Upadli na wielką kanapę. Skye znalazła się pod Clintem. Wciąż go
obejmowała, przesuwając dłonie coraz niżej.
Czuła, że jest podniecony tak samo jak ona. Bardziej już chyba
po prostu nie było można. Jęknęła, poczuwszy jego język.
Tak bardzo brakowało jej tych pocałunków.
Poczuła pod palcami miękkie, jedwabiste włosy Clinta. Na
chwilę oderwali się od siebie, żeby złapać oddech, a potem znowu
zaczęli się całować. Jeszcze i jeszcze. Nie miała pojęcia, jak długo to
mogło trwać.
W końcu Clint uniósł się nieco wyżej.
– Czy jesteś przygotowana na ciąg dalszy? – spytał, z trudem
łapiąc oddech.
O co mu mogło chodzić? O bezpieczny seks? O to, czy zażywa
jakieś środki antykoncepcyjne? Spojrzała na niego z rozpaczą.
– Nie, nie jestem w żaden sposób zabezpieczona.
Na jego ustach pojawił się lekki uśmiech.
– Jeśli o to chodzi, to ja jestem przygotowany – powiedział. –
Chciałem tylko wiedzieć, czy chcesz tego, co ja. Wtedy... wtedy nie
mogłem zapytać – głos mu się dziwnie załamał.
Kolejny
namiętny
pocałunek
stanowił
chyba
dostateczną
odpowiedź. Skye wiedziała, że jest gotowa na wszystko, żeby tylko
kochać się z Clintem. Dzisiejsza noc będzie należeć tylko do nich.
A dzień? Dzień przyniesie oczywiście rozstanie!
Dreszcz przebiegł jej ciało na myśl, że znowu nie będą się
widywać. Nie, lepiej o tym nie myśleć. Lepiej żyć chwilą. Zwłaszcza że
88
emalutka
dłoń Clinta dotarła w końcu do jej piersi. Dotknął jej lekko, a Skye aż
jęknęła z rozkoszy. Znowu owładnęło nią słodkie pożądanie.
Clint wstał. Myślała, że chce odejść, więc wyciągnęła do niego
dłonie. On jednak wziął ją na ręce.
– Nie będziemy się tutaj kochać – szepnął.
Pomyślała, że przedtem wystarczył im tylko samochód, ale nie
powiedziała tego głośno. Być może Clint chciał naprawić to, co stało
się przed laty.
Przeniósł ją przez korytarz, a następnie otworzył nogą jakieś
solidne drzwi. Pokój tonął w półmroku, jednak od razu zauważyła
olbrzymie łoże stojące na jego środku.
– To tu – powiedział, kładąc ją na miękkiej pościeli.
Podszedł jeszcze do drzwi, żeby je zamknąć na klucz, ale szybko
znalazł się przy niej. Pocałował ją mocno, a następnie spojrzał na nią.
W półmroku jego oczy były niemal czarne. Wciąż płonęło w nich
pożądanie.
Zaczął ją rozbierać. Najpierw powoli, ciesząc się każdym [ Pobierz całość w formacie PDF ]




Powered by MyScript