[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ojciec wyrażał się zawsze z najwyższą pogardą. Może był nawet libertynem, jak określał Harveya Wychbolda. - Jeśli jest w nim choćby odrobina szlachetności - mówiła do siebie Romara - to może uda mi się namówić go, żeby dopomógł Caryl. Do kogo innego mogłabym się zwrócić? Jednocześnie obawiała się, że mężczyzna, którego poślubiła, może nie interesować się niczym innym poza własnymi przyjemnościami. Zastanawiała się, co z nią będzie dalej, zważywszy na okoliczności, w jakich ją poślubił, lecz postanowiła odłożyć ten problem na pózniej. Sprawa Caryl była teraz dla niej najważniejsza. Jednego mogła być pewna, a to tego, że lord Ravenscar nie miał zwyczaju pić za dnia. Miała też nadzieję, zgodnie z tym, co mówiła pani Fellows, że nie znajduje się w złym nastroju. Jej umysł pracował spokojnie, lecz serce biło niespokojnie, usta miała wyschnięte, a ręce drżały, kiedy po dłuższej chwili usłyszała głosy za drzwiami. Rozpoznała głos pani Fellows i uświadomiła sobie, że słyszy jeszcze niski męski głos. Gdy drzwi się otworzyły, Romara wstrzymała oddech. - Jego lordowska mość! - zaanonsowała pani Fellows i mężczyzna wszedł do pokoju. Romara nie miała najmniejszego pojęcia, jak on wygląda. Sądziła, że będzie miał wygląd rozpustnika i pijaka podobnie jak Harvey Wychbold. Przypuszczała nawet, że będzie wyglądał tak, jak na karykaturach książę Walii wraz z kompanami. Już pierwszy rzut oka uświadomił jej, że się myliła. Przed nią stał mężczyzna niezwykle wysoki, szeroki w ramionach i bardzo przystojny. Ubrany był zgodnie z najświeższą modą, jego wysoko zawiązany krawat był śnieżnobiały, z kieszonki surduta wystawała dewizka. Jego strój był elegancki na modłę wprowadzoną przez Beau Brummella, lecz nie rzucający się w oczy. Przeszedł przez pokój, a ponieważ Romara obawiała się, że jej wygląd może go zaszokować, spuściła oczy, niezdolna do wyrzeczenia nawet słowa. - Pani prosiła, żebym przyszedł - odezwał się lord Ravenscar. - Tak - wymówiła z trudem. - Co dzień pytałem o możliwość odwiedzenia pani, lecz doktor William stanowczo odmawiał. - Chciałam się z panem zobaczyć - rzekła - ponieważ chciałam pana o coś prosić. - Rozumiem - powiedział - a ja chciałbym przede wszystkim panią przeprosić. - Och, nie... proszę - przerwała unosząc rękę. - Czuła, że był zdumiony jej reakcją, a ponieważ milczał, odezwała się: - Nie chciałam mówić o sobie. O tym porozmawiamy pózniej. Potrzebna mi jest pańska pomoc i to niezwłocznie! Lord Ravenscar usiadł na krześle naprzeciw Romary. - Oczywiście, pomogę pani w miarę moich możliwości - powiedział - lecz okoliczności są takie... - Nie o to chodzi - przerwała mu znowu. - Sprawa dotyczy mojej siostry. Lord Ravenscar uniósł ciemne brwi, jakby zdumiony, że nie będą mówili o ich sprawie. - Pani siostry? - zapytał. - Tak. Ona przebywa w sąsiednim domu u Harveya Wychbolda. - A więc to siostrę przyjechała pani odwiedzić, kiedy potraktował panią w sposób tak naganny! - Był wściekły, ponieważ siostra zaprosiła mnie nie uzgadniając tego z nim - wyjaśniła Romara. - Więc mnie po prostu wyrzucił. - Rozumiem - oświadczył sucho lord Ravenscar. Z tonu jego głosu Romara wywnioskowała, jak bardzo potępiał zachowanie Harveya Wychbolda. - Błagam pana, niech pan pomoże Caryl, bo ja nie jestem w stanie nic dla niej zrobić w tej chwili! - Co pani ma na myśli? - zapytał lord Ravenscar. - Proszę ją stamtąd zabrać - rzekła. - Harvey Wychbold zle ją traktuje. Uderzył ją w mojej obecności. - Wiedziałem, że to zły człowiek! - zawołał lord Ravenscar. - Jego zachowanie wobec pani i jej siostry potwierdza tylko moją o nim opinię. - Przerwał na chwilę, a potem zapytał: - Czy pani jest pewna, że siostra chce od niego odejść? - On namówił Caryl, żeby z nim uciekła, gdy dowiedział się, że ojciec zabronił mu bywać w naszym domu. - Zapewne obiecywał, że się z nią ożeni? - zauważył lord Ravenscar. - Przyrzekał jej to nie raz, a dziesiątki razy, ale ponadto Caryl była w nim zakochana. - Widząc, że lord Ravenscar patrzy pogardliwie, dodała szybko: - Ona nigdy nie widziała mężczyzny takiego jak on. Choć była bardzo ładna, nie znała wielu mężczyzn. - A więc Wychbold rozwiał jej złudzenia - powiedział pogardliwie. - Nie pierwszy raz zrobił coś takiego. - Byłam przekonana, że Wychbold się z nią ożenił. Po jej ucieczce z domu ojciec zabronił mi kontaktować się z Caryl. - Tacy ludzie rzadko dotrzymują słowa - odezwał się lord Ravenscar. - Lecz jeśli siostra pani pragnie od niego odejść, czemu tego nie zrobi? - Bo on ją trzyma w domu niczym więznia - rzekła Romara - a poza tym... - Zapanowało milczenie i lord Ravenscar dostrzegł rumieniec na jej policzku - ...spodziewa się dziecka! - dokończyła Romara cichym głosem. - Można było tego oczekiwać!
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
|