[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Lubię zdrową żywność. Dzięki niej można uniknąć wielu chorób - plątała się coraz bardziej. - Oczywiście. Z tego samego powodu nie wskakuję do łóżka każdej napotkanej kobiety. Prawdę mówiąc, już od dawna nie miałem okazji, aby zachorować. Ta szczera wypowiedz wywołała gwałtowny rumieniec na twarzy Persefony. Nagle zdała sobie sprawę, że jej towarzysz pożąda... Penny. Tajemniczej mieszkanki opuszczonego zamku, osoby, która nie istniała. Kto chciałby zwrócić uwagę na Persefonę Snow, obdarzoną dziwacznym imieniem, dziwacznym kucykiem i całą masą kłopotów? Z ciężkim westchnieniem oparła się o blat stołu. - Chyba nie powinniśmy poruszać tak intymnego tematu - powiedziała. - Moje myśli o tobie są również intymne - padła odpowiedz. Mack stał ukryty w mroku, poza kręgiem światła latarki. Od dziewczyny dzieliło go kilka metrów, mimo to Persefona czuła się zdominowana jego obecnością. Uwięziona w niewidzialnej pułapce. Niemal biegiem rzuciła się w stronę drzwi prowadzących na korytarz. Minęła spiżarnię, pralnię, piwnicę przeznaczoną do przechowywania wina oraz szereg pomieszczeń dla służby. W końcu korytarza, niewidoczne w cieniu olbrzymiej szafy, znajdowały się jeszcze jedne drzwi. Prowadziły do jej kryjówki. Dziewczyna zwolniła kroku i obejrzała się przez ramię. Mack był tuż za nią. - Jesteśmy na miejscu - powiedziała buńczucznie. - Oto moja str. 50 RS sypialnia. Nawet nie myśl, że pozwolę ci wejść do środka. - Nic dziwnego, że podczas pierwszych oględzin i nie zauważyłem tego miejsca. - Mężczyzna zerknął na szafę, po czym ponownie przeniósł wzrok na swą piękną towarzyszkę. - Mam nadzieję, że nie planujesz ucieczki. - Spotkamy się rano. Obiecuję. Przez chwilę czekała, aż odejdzie, lecz Mack nie ruszał się z miejsca. - Masz mi coś do powiedzenia? - spytała. - Mmm... - Skrzyżował ramiona na piersiach. - Rozmyślam, w jaki sposób cię uwieść. - Jak możesz! Skrzywił usta. Po krótkim milczeniu odezwał się spokojnie: - Odnoszę wrażenie, że mężczyzni cię onieśmielają. Chyba powinnaś mieć więcej czasu na spokojną analizę sytuacji. - Słusznie - odpowiedziała podniesionym tonem. - Niczego tak nie pragnę jak kilku godzin samotności. Nagle spoważniała. W jej oczach błysnął przestrach. - Czy zamek już został sprzedany? Jesteś nowym właścicielem? - Na razie złożyłem ofertę. Formalności jeszcze trochę potrwają, lecz jestem przekonany, że bez trudu wygram przetarg. Bez wątpienia. Nie wyglądał na człowieka przyzwyczajonego do porażek. Persefona odetchnęła z ulgą. Przez parę dni mogła czuć się bezpieczna. Mack skierował się w stronę schodów. - Zaczekaj - zawołała. Zdjęła skarpetki. - Podłoga w holu jest lodowato zimna. - Dziękuję. - Skarpetki były za małe, lecz w końcu udało mu się je naciągnąć. - Powinniśmy oszczędzać wodę - dodała. - Gdybyś mógł... korzystać ze spłuczki tylko w razie prawdziwej potrzeby. - Spróbuję o tym pamiętać - odparł grobowym głosem. - Dobranoc, Penny. str. 51 RS Gdy doszedł do końca korytarza, spojrzał na nią przez ramię. - Czasem w czasie ucieczki dobrze jest skorzystać z czyjejś pomocy - powiedział. - Mam wielu wpływowych przyjaciół, którzy mogą skłonić policję do szybszego działania. - %7ładnej policji - zawołała. - Popełniłaś przestępstwo? - spytał cicho. W ciemnościach nie mogła dostrzec jego twarzy. - Penny to nie jest twoje prawdziwe imię - dodał po chwili. Położyła rękę na klamce. - Idz już, Mack. - Będziesz musiała szczerze odpowiedzieć mi na kilka pytań. Na razie dobranoc... księżniczko. str. 52 RS ROZDZIAA 6 ersefona zakleiła kawałkiem taśmy worek ze starą ściółką i spojrzała na Bustera. P - Zdaje się, że mamy kłopoty - powiedziała. Kucyk parsknął. - Naprawdę. - Zarzuciła torbę na ramię. Poczuła nieprzyjemną woń i zmarszczyła nos. - Mack jeszcze się nie obudził, lecz co zrobimy, gdy już na dobre wypełznie ze śpiwora? Myślałam, że rano wyjedzie, lecz przed chwilą zajrzałam do holu i zobaczyłam, że wciąż śpi. Mack leżał na boku z głową wspartą o stos bagaży. Pochrapywał cicho i sprawiał wrażenie człowieka, który chce dłużej pobyć w opuszczonym zamczysku. - Wiem, że to niewygodnie spać na podłodze - ciągnęła Persefona - ale nie mogę pozwolić, aby ponownie cię zobaczył. W ten sposób stałby się wspólnikiem kradzieży. Prawdziwy rycerz bez wątpienia porzuciłby swoje lenno, by bronić pięknej dziewczyny przed zakusami ciemnych mocy. Czy miała prawo wymagać podobnego poświęcenia od obcego mężczyzny? Buster nie znalazł odpowiedzi. Wetknął aksamitny nos w naręcze świeżego siana. Persefona przesłała mu smutny uśmiech. - Wiem, chciałbyś się pobawić. Niestety, musisz jeszcze trochę zaczekać. Weszła głęboko między drzewa i rozsypała zawartość worka. Dobry, naturalny nawóz, pomyślała. Fachowym spojrzeniem oceniła, że jej pupil nie miał żadnych kłopotów żołądkowych. Zakopała pustą torbę, wsiadła do ukrytego wśród krzewów samochodu, po czym przemyła twarz i ręce kawałkiem waty umoczonym w oliwce dla dzieci. Nieprzyjemny zapach zniknął. Wróciła do domu. str. 53 RS Blady promyk słońca wpadł do kuchni przez wysoko umieszczone okno. Mack krzątał się wokół stołu. Mimo wczesnej pory miał na sobie jasne spodnie, koszulę i krawat. Właśnie otwierał białe kartonowe pudełko. - Cześć. - Persefona usiłowała nie zwracać uwagi na smakowitą woń świeżego pieczywa. - Widzę, że nie jesteś zwolennikem zdrowej żywności. - Nie. - Uśmiechnął się szeroko. - Lecz nie mam zamiaru zmieniać twoich przyzwyczajeń. Przygotowałem ci śniadanie z tego, co znalazłem w lodówce. Przesunął w stronę dziewczyny talerz wypełniony po brzegi karmą Bustera. Zdawał się nie zauważać jej przerażonego spojrzenia. Wyjął z szuflady łyżkę.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
|