[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Zabroniona miłość" przenosi mnie w świat normalności. Bez szpitala i zastrzyków, bez badań i operacji. Nie chcę rozmyślać ani o mojej chorobie, ani o następnej nocy, która na pewno znów będzie okropna. Mama może zostać przy mnie dzisiejszej nocy. Będzie na mnie uważać, a ja wiem, że nie umrę, dopóki ona tutaj jest. Jutro rano, jeśli Bóg tak zechce, znów się obudzisz!". Nienawidzę tej dziecinnej piosenki, która dzwięczy mi w głowie każdego wieczoru, od kiedy tak strasznie się czuję. Dlaczego Bóg miałby nie chcieć, żeby jakieś niewinne dziecko obudziło się następnego dnia? I co to w ogóle jest za Bóg? A może powinnam zapytać raczej: co to w ogóle jest za piosenka? Mama Siedzę na balkonie oddziału szóstego, palę papierosa i prowadzę rozmowę z Bogiem: ...a jeśli już tak musi być, że zabierzesz mi moje ukochane dziecko, to proszę cię, zrób to szybko!". Zaledwie to pomyślałam, przestraszyłam się swojego egoizmu. Cóż ze mnie za wyrodna matka. To okropne, niewybaczalne i po prostu podłe! Zawsze myślę tylko o sobie. I boję się tylko o siebie. Czy będę mogła patrzeć, jak 69 cierpi? Czy w ogóle to zniosę? I jak bardzo będę cierpiała, jeśli ją stracę, jeśli moje dziecko odejdzie? Tutaj chodzi o Basię, do cholery! Cofam wszystko, co wcześniej pomyślałam i przepraszam Boga tak szczerze, jak tylko potrafię. Bez względu na to, jaka będzie jej droga, ja będę szła tą drogą razem z nią, czy to będzie trwało długo czy krótko, czy znów powróci do życia, lub wręcz przeciwnie, będzie chciała mnie opuścić - chcę i muszę być przy niej. Moje miejsce jest u jej boku. Nasza codzienność została daleko za nami, bardzo daleko. Jedzenie, gotowanie, zakupy, moi pacjenci, nasz dom, pieniądze - wszystko stało się nieważne, błahe. Liczy się tylko chwila obecna. Każdy moment, który mogę jeszcze spędzić z moją córką. Tylko to się liczy. Tej nocy jestem wielokrotnie budzona przez Basię, zupełnie jak w pierwszych tygodniach po jej narodzinach, kiedy musiałam wstawać do kwilącego oseska. Tylko że niemowlę ma zupełnie inne potrzeby niż ciężko chore dziecko. Jej ataki kaszlu prawie zawsze kończą się wymiotami. Basia ma wysoką gorączkę i zanim zdążę zmienić jej przepoconą piżamę, już muszę sięgać po następną. Zaledwie usypiam na mojej niewygodnej leżance, znów piszczy sygnalizator kroplówki, które podawane są również nocą. Spoglądam na zbiorniczek, jest pusty. Naciskam guzik, przywołując pielęgniarkę. Basia jest na bieżąco zaopatrywana w wodę, substancje odżywcze i antybiotyki obniżające gorączkę. Wiele razy w ciągu tej nocy, razem z siostrą dyżurną, zmieniam pościel na łóżku Basi. Nasz zapas nocnej bielizny jest, niestety, niewystarczający. Musimy ratować się koszulami nocnymi ze szpitalnego magazynu. Aż do następnego ataku kaszlu. Rano wyślę Klausa po zakupy. Potrzebujemy całego stosu piżam. 70 Wtorek, 2 lipca 2002 Basia Oglądam telewizję. Na ekranie dwoi się i troi Doktor Stefan Frank". Jest jedyny i niepowtarzalny, a przede wszystkim przywraca do zdrowia wszystkich swoich pacjentów. Jaka szkoda, że doktor Frank nie może być moim lekarzem prowadzącym! On i jego wzorcowo cierpiący, a potem zwykle dochodzący do zdrowia pacjenci są zawsze mile widziani w moich skromnych progach. Nikt inny, oprócz mojej mamy oczywiście, nie potrafi tak znakomicie poprawić mi humoru. To niesprawiedliwe, że właśnie teraz wypada czas obchodu. Kurczę pieczone! Dlaczego muszą to robić zawsze wtedy, kiedy w telewizji leci coś fajnego, i kiedy choć na chwilę udaje mi się zanurzyć w świecie ułudy i zapomnieć o tym, gdzie jestem? Coś do mnie mówią, ale ja nie słucham. Wszystko to, co muszę koniecznie wiedzieć, powie mi pózniej mama. Ale dzisiaj z tłumu białych kitlów wyłania się kobieta z brązowymi włosami i ciepłymi, przyjaznymi oczami. Podchodzi do mnie i wyciąga rękę: Dzień dobry, jestem Anja, wychowawczyni. Prowadzę zajęcia dla naszych młodych pacjentów" - przedstawia się. Anja opowiada, że na oddziale jest duży pokój zabaw, gdzie można wypożyczać gry i książki. - Poza tym, w każdym tygodniu organizujemy rozmaite kursy robótek ręcznych, malowania, rysowania i rzezby. Może miałabyś ochotę wziąć w udział w jednym z naszych kursów, Basiu" - próbuje mnie skusić. - Nie jestem zainteresowana, ale mimo to uśmiecham się do niej uprzejmie. W końcu, ta kobieta nie zrobiła mi nic złego. Może" - odpowiadam niepewnie, tylko po to, żeby w końcu sobie poszła. 71 Kiedy lekarz studiuje moją kartę, ja pozostaję jednym okiem, i ze zdwojoną uwagą, przy Doktorze Stefanie Franku". Historie jego pacjentów interesują mnie o wiele bardziej aniżeli historia mojej własnej choroby. Dopiero kiedy z monotonnego wywodu mojego doktora" zupełnie przypadkowo wyławiam słowa operacja" i usunięcie węzłów chłonnych", strzygę uszami, robię się czujna i próbuję podążać za jego wywodami. Staram się, jak mogę, ale on mówi tak szybko i rzuca tak wieloma fachowymi wyrażeniami, że zaczyna kręcić mi się w głowie. Chcą mi założyć Hickmana, Zwietnie, tylko co to takiego? Moje serce znów zaczyna bić jak szalone. Zdaję się, że za chwilę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
|