Podobne

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

moją narzeczoną, pannę Gythę Sullivan.
Zapadła dziwna cisza i Gytha poczuła, że wszyscy w
pokoju zamarli niczym głazy. Następnie lord Locke zdobył się
na wysiłek i dodał:
- Gytho, oto moja przyjaciółka z dawnych lat, księżniczka
Zuleika El Saladin. - Chciałbym, by ona właśnie oraz mój
przyjaciel Perry, którego miałaś przyjemność spotkać dziś po
południu, jako pierwsi złożyli nam gratulacje.
Znów zapadła brzemienna cisza. Gytha spojrzała na
księżniczkę i zauważyła, że jej ciemne oczy nagle zwęziły się.
Jej twarz wyrażała coś więcej niż tylko zdziwienie. Zdradzała
podłość i zło. Księżniczka powiedziała sztucznie słodkim
głosem:
- To ogromna niespodzianka. Cóż, życzę ci szczęścia i
pomyślności z tak czarującą i niezwykle młodą panną.
Gdy mówiła to, Gytha poczuła, że ma w niej bezlitosnego
i nieprzejednanego wroga. Była grozna niczym kobra.
Rozdział 4
Obudziwszy się rano Gytha długo leżała w łóżku
przypominając sobie wydarzenia zeszłego wieczoru. Przyjęcie
było wyśmienite. Bawiła się doskonale. Kolację podano w
wytwornej jadalni.
Gytha obawiała się, że zrobi wrażenie prowincjonalnej,
pozbawionej ogłady dziewczyny, która nie potrafi znalezć się
w wytwornym towarzystwie. Na szczęście, po jej lewej stronie
przy stole usiadł Perry i natychmiast zaczął rozmowę o
koniach. Po chwili włączył się do niej sam lord Locke,
zajmujący miejsce po prawej stronie Gythy. Konie były
jedyną i największą pasją dziewczyny. Nie tylko kochała je,
lecz także mnóstwo o nich czytała. Uważnie śledziła w
gazetach wszystkie sprawozdania z wyścigów konnych.
Studiowała również historię wyścigów na przestrzeni wieków.
Nie było to trudne, gdyż cała biblioteka ojca została
przeniesiona do domu dziadka. Zawierała ona bogate zbiory
książek dotyczących hodowli. Znajdowały się w niej tomy
opisujące historię zaprzęgów od czasów rzymskich rydwanów.
Dlatego też z łatwością przyszła jej rozmowa na ten temat.
Wiedziała doskonale, w których wyścigach zwycięstwo
odniósł lord Locke. Szybko zorientowała się, jak bardzo
wszyscy obecni na przyjęciu mężczyzni fascynowali się tym
właśnie sportem.
Zainteresowania Gythy nie ograniczały się tylko do koni.
Jej matka pasjonowała się religiami Wschodu. Dziadek ze
strony matki był wielkim podróżnikiem. Zwiedził kraje, do
których niewielu białym udało się dotrzeć. Spisał wrażenia z
podróży oraz wszystkie najciekawsze przygody. Jednak jego
rękopis był niemal nieczytelny i Gytha własnoręcznie
przekaligrafowała stronicę po stronicy. Sprawiło jej to
ogromną radość, a każde stawiane na papierze słowo wręcz
chwytało za serce.
Temat wojny z Napoleonem budził szczególne emocje
dziewczyny. Głównie dlatego, że jej ojciec walczył w armii.
Przeczytała dosłownie wszystko, co ukazało się drukiem o
księciu Wellingtonie i Napoleonie Bonaparte.
Okazało się więc, że miała wiele wspólnych tematów do
rozmowy z partnerami. Przez cały wieczór nawet przez chwilę
nie pomyślała o tym, czy dobrze wygląda. Przestała też
obawiać się, że zostanie odebrana jako osoba wyjątkowo
nieśmiała.
Lecz gdy damy opuściły mężczyzn i przeszły do salonu,
dotkliwie odczuła obecność księżniczki Zuleiki. Lord Locke
przed kolacją zarządził, że wszystkie obecne panie zostaną
posadzone na przemian z mężczyznami. Poprosił księżniczkę
Zuleikę, by zajęła miejsce w przeciwnym końcu stołu. Gdy
usłyszała to, jej ciemne oczy zapłonęły. Uznała, że świadomie
ją odtrąca. Nie sprzeciwiała się jednak. U boku lorda Locke'a,
oprócz Gythy usiadła wyjątkowo atrakcyjna, druga żona lorda
Lieutenanta, która desperacko pragnęła dać mężowi potomka.
Oczywiście, gości przybyłych z sąsiedztwa wielce zdziwił
fakt, że taka młoda dziewczyna zajmuje honorowe miejsce
przy gospodarzu. Tylko Gytha wiedziała, że lord pragnął w
ten sposób podkreślić wagę tajemnicy, którą powierzył
Zuleice.
Dziewczyna szybko zrozumiała, że księżniczka pała do
lorda gorącym uczuciem. Najwyrazniej uważała, że jest on jej
wyłączną własnością.
Gytha pomyślała z pokorą, że lord był gotów pomóc jej,
by spłacić w ten sposób dług wdzięczności za uratowanie
życia. Czuła, że w przeszłości nie udało mu się oprzeć
zalotom księżniczki i uległ jej egzotycznemu urokowi.
Spełnienie prośby Gythy wymagało od niego odwagi i
kosztowało wiele wyrzeczeń. Zastanawiała się tylko, dlaczego
nie wyznał Zuleice prawdy, skoro byli tak bliskimi
przyjaciółmi. Potem doszła do wniosku, że mądrze postąpił
nie zwierzając się nikomu. Nikt, nawet księżniczka, nie mógł
wiedzieć, że jego zaręczyny kryją w sobie coś tajemniczego.
%7ładna kobieta nie potrafiłaby zatrzymać dla siebie tak
sensacyjnej wiadomości. Jakże pikantna byłaby dla
londyńskiego towarzystwa historia o lordzie Locke'u
spłacającym w tak nietypowy sposób dług honorowy.
Gytha z ulgą pomyślała, że nikt nie dowie się prawdy aż
do śmierci dziadka. Oznaczało to, że przynajmniej do tego
czasu nic jej nie grozi ze strony Vincenta i Jonathana.
Nagle inna myśl przemknęła dziewczynie przez głowę.
Kiedy kuzyni dowiedzą się, że nie jest już chroniona przez
lorda Locke'a, mogą znów zacząć rościć sobie prawa do
majątku. Do tego czasu jednak była bezpieczna i mogła
spokojnie opracować dalszy plan działania.
Może uda się znalezć kogoś, kto będzie bronił jej od
łowców posagów i od innych groznych prześladowców.
Gdy lord Locke wprowadził Gythę do salonu w
towarzystwie Perry'ego, Zuleika udawała, że jej nie dostrzega.
Zgromadziła się tam już duża grupa gości. Przybyły między
innymi dwie nader atrakcyjne damy, które przedstawiono
pannie Sullivan jako lady Compton i hrabinę Blackstone.
Zmierzyły ją od stóp do głów pogardliwym spojrzeniem, [ Pobierz całość w formacie PDF ]




Powered by MyScript