[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wała gwałtownie. Diego patrzył na nią z kamienną twarzą. - Pańska żona jest zazdrosna o dziecko, panie Serrador - kłamała piękna niania, opierając dłoń na ramieniu swojego pracodawcy. - To wariatka! Niech pan nie pozwoli, by odebrała mi dziecko. Chyba chce je skrzywdzić. Próbuje się mnie pozbyć, żeby wy- słać Catię do szkoły z internatem albo zrobić jeszcze coś gorszego. Jeśli kocha pan córkę, niech mnie pan nie zwalnia! Oboje spojrzeli na Ellie i Catię. Diego najwyrazniej zaskoczył widok córki trzy- mającej za rękę jego żonę. - Jestem gotowa, tatusiu - oświadczyła dziewczynka nieśmiało. - Chcę zamieszkać z wami. - Och, pequena - powiedział zduszonym głosem. Dziecko wyciągnęło drobne rączki, a Diego podbiegł do niego i chwycił je w ra- miona. I tym razem został nagrodzony uśmiechem. - Przecież ktoś musi nauczyć te dzieci, jak się bawić! - wykrzyknęła uszczęśliwio- na Catia. - Dziękuję ci, Ellie - szepnął Diego, ściskając córkę. - Dziękuję. - Nie można jej ufać - ostrzegła go Angelique. Diego ujął dłoń żony. - Pani Serrador chyba cię zwolniła - odezwał się chłodno do niani. - Masz pięć se- kund, zanim wyrzucę cię za drzwi. - Potem spojrzał na swoją rodzinę i dodał: - Chodzcie. Wracamy do domu. R L T ROZDZIAA CZTERNASTY Odbiorę ci ją". Diego wpatrywał się w kartkę z taką właśnie notatką. Na początku lekceważył podobne grozby. Pierwszy taki list znalazł w swojej teczce podczas podróży do Nowego Jorku na początku czerwca, a kolejny - w swoim prywatnym odrzutowcu we wrześniu. Trzecią wiadomość ktoś zostawił w samochodzie, z którego korzystały jego żona i córka. Guilherme zarzekał się, że nie wie, jak tajemnicza koperta znalazła się w bentleyu, a Diego mu wierzył. Nie miał jednak wątpliwości co do tożsamości nadawcy. Timothy Wright, zrujnowany prawnik, który zniknął, gdy zainteresowała się nim policja, znalazł sposób, by działać mu na nerwy. Niestety był nieuchwytny. Nikomu nie udało się wpaść na jego trop, nawet detektywom, których wynajął Diego. Zdenerwowany zgniótł świstek w dłoni, po czym wyrzucił go do kosza przed Car- lton Palace. Prędzej czy pózniej dopadnie Wrighta. Tylko czemu to trwało tak długo? Jak Diego miał chronić rodzinę, skoro nie znał miejsca pobytu wroga? Wysiadł z windy na dziewiątym piętrze, żeby wydać polecenia swoim ochronia- rzom. Pedro obiecał, że wzmogą czujność, by nikt nie zbliżył się do Ellie ani Catii. Mimo to gdy Diego wszedł do penthouse'u, nadal czuł ogromne napięcie. - Tatusiu, wróciłeś w samą porę! - wykrzyknęła Catia, wybiegając mu na spotka- nie. - Sama przygotowałam kolację! Była ubrana w różową sukienkę z mnóstwem koronek i połyskującą tiarę. Musiał przyznać, że dziewczynka rozkwitła pod skrzydłami Ellie. Zerknął na swoją piękną żonę, która wkrótce miała wydać na świat bliznięta. W prostej, czarnej bluzce i lnianych spodniach wyglądała cudownie. Jej twarz promieniała. - Pachnie cudownie - zwrócił się do córki. - Jeszcze nigdy nie gotowała dla mnie księżniczka. - Och, tato. Nie gotowałam w tej sukience - zachichotała Catia. - To przebranie na bal u Beatriz! Jak przez mgłę Diego przypomniał sobie, że córka brazylijskiego generała miała wydać dzisiaj przyjęcie dla kilku kolegów i koleżanek z prywatnej szkoły, do której nie- R L T dawno zapisał Catię. Z każdym rokiem coraz huczniej obchodzono w Rio Halloween, bo cariocas nigdy nie tracili okazji do świętowania. - Podoba ci się moja tiara? - Dziewczynka dotknęła ozdoby. - Razem z mamą ob- kleiłyśmy ją kryształkami. - Bawiłyśmy się doskonale - przyznała Ellie, ściskając dziecko. Potem spojrzała na Diego i roześmiała się głośno. - Właśnie rozmawiałam z babcią... - Tak? - rzucił głosem niewiniątka. - Dostała prezent urodzinowy i wzbudziła zazdrość wszystkich znajomych. Nie je- steś oszczędny! - Kobieta, która cię wychowała, zasługuje na wszystko, co najlepsze. Niebieskie oczy Ellie zalśniły. - Nie mogę sobie wyobrazić siedemdziesięcioletniej kobiety w żółtym ferrari, ale z tego, co mi powiedziała, wynika, że jezdzi nim po całej Pensylwanii. - Pomarańczowa szminka na jej ustach była sygnałem, że będę musiał się bardzo postarać, żeby zrobić na niej wrażenie. - Babcia twierdzi, że nigdy w życiu nie bawiła się tak dobrze. Ale tęskni za nami i chce, żebyśmy wrócili. - Zamilkła na moment. - Wysłała mi adresy najlepszych szkół w Nowym Jorku... Diego potrząsnął głową z irytacją. Nie chciał kolejny raz kłócić się o to samo. - Tutaj też są dobre szkoły. - Wiem, ale Nowy Jork... - Mamo! - krzyknęła nagle Catia. - Pali się! Ellie pomogła dziecku zamieszać sos, po czym podała łyżkę Diego, a on spróbował ze smakiem. - Estova delicioso! Meus cumprimentos ao chefe. - Wyrazy uznania dla szefa kuchni - przetłumaczyła Ellie z łatwością. - Coraz lepiej radzisz sobie z portugalskim. - Obrigada - odparła z uśmiechem. - Mam dobrego nauczyciela. - Spojrzała mu prosto w oczy. - A tak przy okazji, dałam Luisie wolne - dodała z udawaną niewinnością. - Obawiam się, że zostaniemy zupełnie sami, gdy Catia pójdzie na przyjęcie. R L T - Naprawdę? - mruknął seksownie. Nawet w dziewiątym miesiącu ciąży jego żona była dla niego najseksowniejszą kobietą na świecie. Kochali się każdej nocy. A dzisiaj czekały ich długie godziny rozko- szy. Odbiorę ci ją". Niespokojnie rozejrzał się po domu. W ciągu ostatnich miesięcy Ellie zmieniła to miejsce nie do poznania. Zciany zostały pomalowane na kremowo, na drewnianych sto- łach stały wazony z kwiatami, a miękkie sofy były niezwykle wygodne. Na ścianach wi- siały zdjęcia całej trójki. Na jednym z nich roześmiana Catia pozowała przed Statuą Wolności. Nigdy wcześniej nie miał takiego domu, chociaż marzył o nim od dziecka. Catia i Ellie odmieniły jego życie - nadały mu sens. Nie mógł ich teraz stracić. - Zaraz wrócę - poinformował zdumioną żonę. - Co się stało? - zapytała, świdrując go wzrokiem. Chociaż nie potrafił jej okłamywać, nie chciał przysparzać jej zmartwień. Spoczy- wało na niej tak wiele obowiązków. Dbała o ten dom, wychowywała jego dziecko i ob- darzała wszystkich bezwarunkową miłością. A ich bezpieczeństwo powinno pozostać jego zmartwieniem. - Nic takiego - skłamał. - Wszystko jest w porządku. Odwrócił się, zanim zdążyła zadać kolejne pytanie, po czym ruszył do swojego ga- binetu. Zadzwonił do kilku znajomych z agencji rządowych, którzy byli mu winni przy- sługę. Ale chociaż wszyscy obiecali pomoc, Diego czuł, że to za mało. Wytłumaczył so- bie jednak, że Wright nie mógł przepaść jak kamień w wodę i że z pewnością ktoś wpad- nie na jego trop. Wrócił do swojej żony i córki, żeby zjeść kolację w ich towarzystwie. Wszystko smakowało wybornie. Pózniej uściskał Catię i życzył jej dobrej zabawy, zanim Pedro, jego najbardziej zaufany ochroniarz, zaniósł małą walizkę dziewczynki do samochodu czekającego na dole. Diego wiedział, że dom generała jest pilnie strzeżony, więc nie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
|