Podobne

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

z lewymi pieniędzmi, skąd je wzięli. Od kogo? Trzeba było to jeszcze udowodnić. Ludzie piszą
oświadczenia, że te pieniądze wzięto od nich. W czasie śledztwa trzeba wszystko sprawdzić,
przesłuchać ludzi: Jak długo tu poracujesz? Komu płacisz? Co jest w umowie? Dlaczego
płacicie gotówką? Dlaczego obcą walutą? Kto zbiera pieniądze? Co będzie, jeśli nie zapłacicie?
Wszystko to trzeba było dokumentować wedlług przepisów i w ten sposób ustaliliśmy, gdzie
dalej idą pieniądze. Jedni mówią:  odwiezliśmy je tam i tam", przesłuchalibyśmy następnych. ci
odpowiedzieliby:
 my zawiezliśmy tu i tu". Zatrzymani z pieniędzmi i bronią ludzie piszą oświadczenia. Ale
śledczego nikt nie wyznacza do pracy. Nasza agentura mocno się nadwyrężyła: mieliśmy za
krótkie ręce, żeby dobrać się do merostwa.
 A PIENIDZE GDZIE SI PODZIAAY?
 O ile mi wiadomo, pieniądze zostały na milicji. Zostały tam i już. Skoro nie ma sprawy, to
znaczy, że pieniądze powinni oddać tym z Lipiecka, a oni  oczywiście do merostwa.
 Milion dolarów?
 Dokładnie nie wiem, mówili, że nawet więcej niż milion. Nie pytałem Gusaka, gdzie podziały
się pieniądze. Wiem, że zostały na milicji, a co oni z nimi zrobili, po prostu nie pytałem.
Pamiętam jedynie, że potem Gusak chodził i pisał wyjaśnienia.
 A JEDNAK, W JAKIZ SPOSB, WYSZAY NA JAW NAZWISKA, DOKAADNE ADRESY,
NA KTRE PRZEKAZYWANO PIENIDZE?
 To już pózniej, dzięki własnym kontaktom, ustaliłem, co sobą reprezentuje grupa z Lipiecka.
Dlaczego mieli takie plecy? Moi agenci śmiali się ze mnie:  Oni już dawno mają plecy na
Aużnikach, a pieniądze idą do merostwa". Opowiadali mi, komu i jak wszystkie te pieniądze
przekazywano. Gdzie można iść z taką informacją? Komu ją przekazać? Nikt jej nie wezmie.
Był nawet artykuł w prasie, że wszystkie te rozróby to sprawy  ochrony". Dokładnie nie wiem,
Gusak w tamtej sytuacji pracował bez niczyjego zlecenia. Po prostu zatrzymywał bandytów.
Klient Piczuga  Mówią, że kiedyś uratowałeś grupę przestępczą. Jak to było?
 To niedokładnie tak. W tej sprawie chodziło o sto tysięcy dolarów, które, jak potem się
okazało, należały do jednej z grup przestępczych. W 1996 roku zwrócił się do mnie
funkcjonariusz moskiewskiego wydziału kryminalnego  oficer wydziału czwartego Andriej
Fiedotow (wydział zajmujący się kradzieżami i bandytyzmem). Powiedział:  Ludzie chcą się z
tobą spotkać".
 CO ZA LUDZIE?
 Członkowie jednej z grup przestępczych  odgałęzienie sołncewskiej.
 Jak oni się dowiedzieli o twoim istnieniu?
 Zajmowałem się uwalnianiem zakładników. Z powodzeniem, wielu odnalazłem. Naturalnie, o
tym się mówiło i nie oni pierwsi zwrócili się do mnie. Co jak co, ale zakładników umiałem
znajdować.
 TO, %7łE ZWRCIAA SI DO CIEBIE GRUPA PRZESTPCZA, MUSIAAO BY
ZAPISANE W RAPORCIE?
 Oczywiście. Zawiadomiłem o tym również kierownictwo. Jednak oni tylko w danych
operacyjnych byli członkami grupy przestępczej. Wez na przykład Michasia. Wszyscy mówią:
sołncewski bandyta. Ale przecież za bandytyzm nigdy go nie osądzono. Chociaż w danych
operacyjnych miał dużo  zasług".
 Sąd szwajcarski go uniewinnił.
 Tak, dlatego że rosyjskie organa sprawiedliwości nie udostępniły żadnych materiałów na
niego. Według materiałów dochodzeniowych jeden z zastępców ministra spraw wewnętrznych,
który również dzisiaj zajmuje wysokie stanowisko, dostał za nieudostępnienie materiałów
Szwajcarom milion dolarów od adwokata Michasia.
Dlaczego do mnie zwrócili się ci ludzie? Jednym z ich liderów był Misza, pseudonim
Koreańczyk. W rzeczy samej był z pochodzenia Koreańczykiem. Jego brygada kontrolowała
część punktów handlowych na prospekcie Lenina.
 TO PEWNE?
 Oczywiście. Dzisiaj wiadomo, kto kontroluje dany sklep czy firmę. Bandyci  coraz mniej,
FSB i milicja  coraz więcej.
Tak więc oni mi opowiedzieli, że kilka dni wcześniej Koreańczyk został porwany. Jacyś ludzie
zatrzymali samochód, przedstawili się jako funkcjonariusze milicji, wyciągnęli go z samochodu i
wywiezli. Przez jego komórkowy telefon zaczęli żądać okupu w wysokości kilkuset tysięcy
dolarów.
Poinformowałem o tym moje kierownictwo, naczelnika wydziału Kolesnikowa. Dostałem
polecenie znalezienia porwanego. W trzecim wydziale RUOP-u przygotowano dokumenty.
Zaczęliśmy razem [ Pobierz całość w formacie PDF ]




Powered by MyScript