[ Pobierz całość w formacie PDF ]
oczekiwał. Opisał mi tego człowieka i ja właśnie rozpoznałem w tym opisie zabitego... Na czoło Portosa wystąpiły nabrzmiałe żyły. Jego płuca ciężko pracowały, twarz zapaliła się czerwienią. Zcisnął dłoń w kułak i walnął w stół z taką siłą, że połowa talerzy rozpadła się w kawałki. Jego nazwisko? wrzasnął. Kto jest ten człowiek? Ja się z nim rozprawię! Jego nazwisko, dawaj jego nazwisko! Armand kardynał de Richelieu. Nazwisko to zamroziło Portosa w bryłę lodu. Nie ruszył się z miejsca, jego wzrok był utopiony w d Artagnanie. Krew odpływała z twarzy. Ach, ach! mówił wolno jakby do siebie. To niemożliwe. To znaczyłoby... znaczyłoby... Właśnie powiedział d Artagnan. To znaczyłoby, że zabity był szpiegiem, który bez wątpienia podejrzewał cię o udział w spisku przeciwko kardynałowi. Widzę to teraz jasno powiedział Portos i opuścił głowę na piersi. Jestem zgubiony. Jakże to? Portos zamilkł na chwilę, zerknął okiem na wino. Wciąż jeszcze brakło mu dowcipu, by spowiadać się ze wszystkiego i uzyskać duchową absolucję od przyjaciela. Pieniądze mówił, wycierając usta. Bez nich nie mogę stawić się przed damą... to był mój list ambasadorski. Teraz nie mogę zająć miejsca Aramisa. Słyszałeś, co kardynał mówił do mnie, mój kochany d Artagnanie. Ton w jakim on przemówił do mnie... Tak, jego szpiedzy śledzili mnie. W istocie, on mnie dobrze pamięta. Zostaw mnie przyjacielu, zostaw... ja jestem zgubiony. Mogę być aresztowany każdej chwili i odstawiony do królewskiego zamku Mont St. Michel, Bastylii, Vincennes. Grobowy nastrój, groza i rozpacz Portosa wywołały uśmiech na twarzy d Artagnana. Mój kochany Portosie rzekł niedbale, kosztując jego wina czy ja cię kiedykolwiek oszukałem, czy karmiłem cię fałszywymi nadziejami albo kiedykolwiek opuściłem? Ty jesteś duszą honoru i przyjazni powiedział tonem nieszczęśliwego Portos. Czyś kiedykolwiek doznał zawodu z powodu niedotrzymania przeze mnie danego przyrzeczenia? Rzecz nie do pomyślenia. Dobrze więc. Błagam cię nie trać nadziei. Przyrzekam ci, że w tej sprawie i od tej chwili nie jesteś już sam. Ja muszę iść zaraz do kardynała. Poproszę go o urlop, dawno mi się należący, urlop dla siebie i Atosa. Twój szpieg nie żyje, twoje złoto znikneło, w zamian zyskałeś dwóch przyjaciół. Aramis leży ranny w Paryżu, tak powiedział mi napadnięty przy 28 drodze przed śmiercią. Powiedział mi twoje nazwisko także, jako żeś umarły, i Aramisa jako że ranny. Widzisz więc, zresztą przysięgam ci na honor kawalera, że w Paryżu zyskamy dostęp do tej damy, zdobędziemy jej zaufanie i spełnimy wszystko, cokolwiek spoczywało na twoich barkach. Wierzysz mi? Będąc w posiadaniu listu, d Artagnan mógł z powodzeniem przyrzeczenia dotrzymać. Portos spojrzał z niedowierzaniem na d Artagnana. D Artagnan, ty byś uczynił to dla mnie? Wszyscy za jednego, jeden za wszystkich! odpowiedział d Artagnan. Ty uczyniłbyś tyle dla mnie. Nieprawdaż?! Portos zerwał się na równe nogi i chwycił przyjaciela w swe objęcia. W oczach jego zalśniły łzy. Przyjacielu, mój przyjacielu! wołał wzruszony. %7łądaj ode mnie wszystkiego jam twój cokolwiek zechcesz wszystko. D Artagnan uwolnił się z niebezpiecznego uścisku. Proszę cię więc, zostań tu aż do mego powrotu od Jego Eminencji mówił chłodno. Jeżeli uzyskam urlop, możliwe, że zaraz wyjedziemy. Chce ci się spać? Nic mi się nie chce, skórom odnalazł ciebie. Właściwie potrzebuję wiele, ale mogę się obejść. Idz z Bogiem, druhu i wracaj. Czekam na ciebie. D Artagnan porwał płaszcz i pospieszył do pałacu. Idąc, odczuwał pewien niepokój, lecz i zadowolenie; zadowolenie z powodu Aramisa, gdyż był przekonany, że dociekł prawdy. Dręczył go niepokój z powodu wizyty u kardynała. Był pewny, że Richelieu będzie próbował wydobyć z niego więcej szczegółów o zabitym. Klął na siebie w duszy za nieostrożność, jakiej się dopuścił wczoraj z pierścieniem na palcu. Mniejsza o to, jakie znaczenie ów pierścień mógł mieć, nie wolno mu było pokazywać go kardynałowi. Co za diabelska matnia! rozumował w drodze do Hotelu des Lesdigures. Aramis jest ranny. Portos otrzymuje list do niejakiej Heleny de Sirle i odbierają mu go. Ja przejmuję list i papiery Aramisa od umarłego człowieka. Hrabia de Montforge, najwidoczniej kardynalista, gubi chusteczkę z monogramem tej samej damy. Richelieu zamiast ukarać winnych pojedynku, nakazuje przeciwnikom zostać przyjaciółmi i wzywa ich do swego gabinetu.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
|