Podobne

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

funkcji poznać go nieco bliżej. Zresztą już nazajutrz wiedziałam, kim jesteś. Ale bardzo mnie
bawiło, że bierzesz mnie za kogoś innego. Podobałeś mi się. No co - rzekła wyzywająco -
pracowniczce  obyczajówki" nie ma prawa podobać się młody mężczyzna? Zapewne nie
przyszłabym do ciebie tak od razu, jak to się stało owej nocy, gdy zabito Butyłłę. Ale na
Starym Cmentarzu zaczęła się obława, a ja nie chciałam się dostać w ręce milicjantów i
spędzać nocy w areszcie, co by się musiało stać, gdyby złapano mnie na cmentarzu razem z
innymi dziewczętami. Przecież nie wolno mi się zdradzić, kim jestem. Zepsułoby mi to robotę
na przyszłość. Wolałam więc uciec do ciebie. A skoro już się tu znalazłam... Ach, jaka byłam
wściekła, gdy Pakuła dowiedział się od ciebie, że nocowałam tutaj. W Komendzie robił
ironiczne uwagi na temat mojej moralności.
- Zwinia - rzucił Henryk.
- Stary grubas - rzekła ze złością. - Powiedziałam mu, że nic mi nie wiadomo,
jakobym ślubowała czystość. Odczepił się ode mnie.
- Musiałem mu powiedzieć prawdę - znowu zaczął się tłumaczyć. - Ty byłaś moim
jedynym alibi.
- Nie mam do ciebie pretensji - uśmiechnęła się. - Twoja sprawa była bardzo poważna.
Potem znowu zaplątałeś się w jeszcze gorszą historię. Pakuła bał się, że morderca spróbuje i
ciebie usunąć z drogi. Zażądał w Komendzie, abym zwróciła na ciebie baczniejszą uwagą. To
były moje nowe obowiązki służbowe. Ty jednak przestałeś mi ufać. Zrozumiałam to wczoraj,
gdy pożegnałeś się ze mną przed redakcją i poszedłeś do siostry Rykierta, a potem na
dworzec autobusowy. Pakuła kazał mi nieodstępować cię ani na krok. Pojechałam więc za
tobą, cierpliwie czekałam, gdy siedziałeś u Skarżyńskiego. Mimo twych protestów wsiadłam
za tobą do autobusu...
- I w ten sposób odnalezliśmy mordercę - dokończył Henryk.
- Nie, Henryku - zaprzeczyła Rosanna, - To morderca ciebie odnalazł. Natomiast
Pakuła rzeczywiście odkrył, kto jest mordercą. On by go schwytał, choćby wypadki potoczyły
się zupełnie inaczej, niż to się stało, i tam w lesie zginąłbyś i ty, i ja.
- Jaka była hipoteza Pakuły?
- Oczywista, choć przyszła mu do głowy dość pózno. Z początku Pakuła sądził, że
mordercę zdradzi fakt, iż posiadał on ciemnozieloną  syrenę". Pózniej jednak doszedł do
wniosku, że morderca pozbył się ciemnozielonej ,,syreny", aby zasugerować milicji, że nie
ma już samochodu. A uczynił to dlatego, ponieważ, rozmyślał Pakuła, morderca ma nadal
ciemnozieloną  syrenę". Znałam tę hipotezę Pakuły i dlatego, gdy Skarżyński stanął na szosie
w ciemnozielonym aucie, od razu nabrałam podejrzeń!
- Ja zaś nie miałem żadnych podejrzeń. Zgodnie z tym, co mi mówił Pakuła,
przypuszczałem, że morderca pozbył się ciemnozielonej  syreny". Skarżyński miał
ciemnozieloną  syrenę", a więc nie mógł być podejrzany. Nigdy zresztą nie kojarzyłem sobie
tajemniczego Iksa z notesu Rykierta z osobą Skarżyńskiego. Przecież Iks był kimś, kto
sprzedał Rykiertowi pozłacaną solniczkę. Wydawało mi się niemożliwe, aby Iks stał się
jednocześnie sprzedającym i kupującym ten sam przedmiot. A jednak tak właśnie okazało się
w naszej historii.
- On był niezwykle przebiegły. Powiedział mi, że samochód jego znajduje się w
remoncie. Zależało mu, żeby wszyscy wiedzieli, że od niego wyszedłeś i wsiadłeś do
autobusu. Zapewne tak samo dogonił na drodze Kobylińskiego.
- Wygarnąłem mu w lesie całą prawdę - chwalił się Henryk. Rosanna spojrzała na
niego ironicznie:
- Wmawiałeś mu, że jest Schullerem czym zapewne setnie go ubawiłeś. Nie
zauważyłeś, jak się uśmiechał podczas twojej przemowy? W pewnej chwili mnie też coś
uderzyło w twym opowiadaniu. Ale wiesz kiedy? Gdy rzekłeś, że Schuller nieopatrznie
sprzedał Butylle laseczkę, z którą paradował po getcie. Prawdziwy Schuller przenigdy nie
popełniłby takiego głupstwa. I oczywiście przekonaliśmy się, że Skarżyński nie jest
Schullerem.
- A kim on jest, do diabła? - rozzłościł się Henryk.
- A więc ty jeszcze nie odgadłeś? On zabił Schullera jeszcze w 1945 roku i zakopał
jego zwłoki w ruinach swego gospodarstwa w rogowskim lesie. Podczas wojny Schuller i
Skarżyński prowadzili ze sobą jakieś handlowe konszachty. Schuller u Skarżyńskiego
urządził sobie kryjówkę na wypadek, jeśliby wojna skończyła się klęską hitlerowców. W
ostatnich dniach wojny zjawił się u Skarżyńskiego wraz z narabowanymi skarbami.
Skarżyński go zabił, a skarby przywłaszczył. Oczywiście nie mógł wiedzieć, że Schuller
paradował w getcie z laseczką w ręku, dlatego sprzedał ją Butylle, a ten z kolei odstąpił ją
Rykiertowi itd. Gdy zacząłeś interesować się , pochodzeniem laski, rzecz jasna, poczuł się
zagrożony i zabił Butyłłę. Poczuł się zagrożony jednak nie dlatego, że zabił kiedyś Schullera i
posiadł jego skarby; to zabójstwo bowiem trudno byłoby mu udowodnić. Skarżyński przeraził
się, ponieważ zabił także... własną żonę.
- Co ty mówisz, Rosanno? [ Pobierz całość w formacie PDF ]




Powered by MyScript