Podobne

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pamiętała gorącą prośbę Louise, żeby pod żadnym pozorem nie zdradziła jej tożsamości.
Prawdziwe nazwisko madame Felice musi pozostać tajemnicą nawet dla przedstawiciela
rządu Jego Królewskiej Mości. Pan Tenison poinformował ją, że Jackson działa na zlecenie
ministerstwa spraw wewnętrznych, a nawet pośrednio samego księcia regenta.
Z pewnością nie wiedział, gdzie przebywa zaginiona markiza i pod jakim nazwiskiem
się ukrywa. Trzeba mieć się na baczności i skłamać, o ile zajdzie taka potrzeba, żeby chronić
przyjaciółkę, która powierzyła jej swoją tajemnicę.
Gdy Atena weszła do gabinetu pana Tenisona, Jackson z udawanym zaciekawieniem
wyglądał przez okno.
Dopiero gdy została zaanonsowana przez kamerdynera, odwrócił się i obrzucił ją
bystrym spojrzeniem oczu przypominających ślepia lwów, które widziała na rycinach w
grubych woluminach pana Tenisona.
- Panna Atena Filmer, prawda? Zechce pani usiąść, moja droga. Zadam kilka prostych
pytań, na które z pewnością bez trudu pani odpowie.
- Mam taką nadzieję - odparła z miłym uśmiechem. Jackson także uśmiechnął się
promiennie, ukazując zęby ostre jak u drapieżnika. Przypominał złego wilka z bajki o
Czerwonym Kapturku, który spytał wilka: 'Dlaczego masz takie wielkie zęby?  Na co wilk
odpowiedział:  %7łeby cię lepiej zjeść .
Atena podejrzewała, że Jackson, z wyglądu niezbyt rozgarnięty prostak o nie
najlepszych manierach, jest człowiekiem bystrym i niebezpiecznym. Pan Tenison nie zdołał
od razu go przejrzeć, o czym nie wiedziała.
Najpierw zadał kilka banalnych i niegroznych pytań, po których zaczęła się
zastanawiać, czemu służy to przesłuchanie. Dotyczyły głównie jej zajęcia w domu Tenisonów
i codziennego życia w hrabstwie Northampton.
- Czy znała pani markiza? - spytał w końcu Jackson, gdy uznał, że uśpił już czujność
Ateny i może sobie pozwolić na wprowadzenie do rozmowy wątku zaginionej markizy bez
obawy, że przesłuchiwana się spłoszy.
- Nie. Raz jeden widziałam go z daleka, gdy beształ nieszczęsnego stajennego, który
czymś go zirytował. Nie mam pojęcia, o co poszło. Wszystkie uczennice szkoły pani
Guarding ostrzegano, żeby trzymały się od niego z daleka.
- Ach, tak. - Kiwnął głową i znów popatrzył w okno, udając znudzonego rozmową.
Atena łudziła się nadzieją, że przesłuchanie niedługo dobiegnie końca, a niebezpieczne
tematy w ogóle nie zostaną poruszone.
Przekonała się wkrótce, że jest w błędzie.
- A jego żona... markiza - zapytał Jackson znudzonym głosem. - Podobno była
niewiele starsza od pani. Znałyście się?
Póki się da, należało mówić prawdę.
- Trochę. Jako mała dziewczynka mieszkała w naszej okolicy. Czasem razem się
bawiłyśmy. Pewnego dnia nie zjawiła się w naszym umówionym miejscu, zniknęła na dobre i
pojawiła się znów w naszych stronach, gdy po ślubie markiz przywiózł ją do swej posiadłości.
Nie poznałam młodej damy jadącej powozem, ale pózniej natknęłam się na nią, spacerując po
terenach należących do dawnego opactwa. Podeszła do mnie i przedstawiła się jako moja
towarzyszka zabaw z dzieciństwa. Widywałyśmy się potem od czasu do czasu.
- Ach, tak - skwitował Jackson. Szósty zmysł podpowiadał mu, że panna Filmer mówi
prawdę... lecz nie całą. Z jej zachowania nie można było nic wywnioskować. Całkowicie nad
sobą panowała, a piękne dłonie złożyła na kolanach spowitych materią brzydkiej sukienki.
- Widziała ją pani ostatnio? Rzecz jasna, nim zaginęła. Czy wspomniała, dokąd
zamierza się udać? Oczywiście nie wykluczam, że padła ofiarą zabójstwa.
Atena uznała, że bez ryzyka może powiedzieć prawdę o swoim ostatnim spotkaniu z
Louise.
- Po raz ostatni widziałyśmy się na kilka dni przed jej zniknięciem. Była znakomitą
akwarelistką. Jak wiele młodych dam spotkałyśmy się często, żeby razem malować i
gawędzić. Tamtego dnia rozstawiłyśmy sztalugi przy głazie pokrytym runami, w dawnym
świętym gaju. Nic nie wskazywało na to, że Louise zamierza wyjechać. Wiedziałam tylko, że
jest bardzo nieszczęśliwa.
Sama prawda, uznał Jackson. Panna Atena Filmer patrzyła mu prosto w oczy. Mimo
nieprawego pochodzenia była prawdziwą perłą wśród młodych dam. Zastanawiał się, kim jest
jej nieznany ojciec.
Długo milczał, jakby analizował jej słowa. Chciał w ten sposób wytrącić ją z
równowagi.
- Panno Filmer, muszę pani uświadomić, że należy mówić prawdę i tylko prawdę, bo
chodzi o sprawę państwowej wagi. Wiele od niej zależy. Czy wie pani, gdzie należy szukać
markizy albo kto jej pomaga? Popełnione zostało przerażające morderstwo, w które może być
zamieszana. Należy ją przesłuchać. Nie wykluczam, że okaże się współwinna.
Teraz pora na kłamstwo. Atena miała nadzieję, że jej Bóg wybaczy, bo oszukiwała,
aby chronić boleśnie doświadczoną przez życie przyjaciółkę.
- Nie, proszę pana. Nie mam pojęcia. Atena uznała, że im mniej powie, tym lepiej na
tym wyjdzie. Louise ją tego nauczyła. Okazało się, że to dobra rada.
- Naprawdę?
- Tak, proszę pana.
- Podczas długich spacerów nie wspominała o znajomych, którzy mogliby udzielić jej
schronienia?
Ktoś z okolic Steepwood sporo wypaplał. Ciekawe kto. Mniejsza z tym. Louise
wyznała Atenie, że ma tam zaufanego człowieka, ale nie wspominała o nim, gdy spotykały się
w Steepwood, więc odpowiedz przecząca udzielona dociekliwemu rozmówcy była
prawdziwa.
Jackson szczerze podziwiał pannę Filmer. Piękna, mądra, a do tego sprytna. Był
przekonany, że mówiła prawdę, dopóki nie zadał ostatniego pytania dotyczącego miejsca
pobytu Louise Sywell. Nie miał pojęcia, skąd pewność, że wtedy skłamała.
Zdawał sobie sprawę, że nic więcej z niej nie wyciągnie. Ta spryciara nie da się
podejść ani zastraszyć. Przekonał się o tym, słuchając jej ostrożnych i wyważonych
odpowiedzi, których udzielała szybko i zwięzle. Po prostu koronkowa robota. [ Pobierz całość w formacie PDF ]




Powered by MyScript