[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zabrałabyś tam w charakterze przyzwoitki kogoś z mojej rodziny. Roześmiał się, a potem dodał: - Mogę cię zapewnić, że z radością będą twoimi gośćmi. Moje starsze dzieci uwielbiają Paryż i często utyskują, że za mało im miejsca w naszym domu. Pogłaskał jej dłoń i dodał: - Teraz nie zaprzątaj tym sobie swojej ślicznej główki. Wypełnij do końca zobowiązania wobec lorda Charlesa. Doskonale cię rozumiem. Natomiast pierwszego dnia, gdy uwolnisz się od nich, zjemy razem obiad. - Czy obieca mi wuj... nie mówić do tego czasu nic nikomu? - Zapewniam cię jako Chabrillin. My nigdy nie łamiemy danego słowa. A ponieważ jesteśmy jednej krwi, sądzę, że ty swego też dotrzymasz. - Wiem, że tego właśnie pragnęłaby mama - odparła Eva - i dziękuję... dziękuję z całego serca za tyle dobroci! - Jeszcze nie miałem sposobności, by okazać ci dobroć - uśmiechnął się hrabia. - Czuję natomiast, że jestem ci winien to, czego nie mogłem dać nigdy twojej biednej matce. Westchnął głęboko. - Ach, nie traćmy czasu na daremne żale! Na swoją obronę, dlaczego wtedy zaniedbałem Lisette, mam jedynie to, że nasz ojciec był bardzo surowym człowiekiem. Nigdy córce nie wybaczył tego małżeństwa, a nam przez całe lata nie wolno było wymawiać jej imienia. - Ale wuj o niej pamiętał - rzekła z wdzięcznością Eva. - Wierzę z całego serca, że ona jest bardzo szczęśliwa z powodu naszego spotkania. - Z pewnością - odparł hrabia. - I nigdy więcej, moja piękna siostrzenico, nie wolno ci myśleć, że jesteś sama na świecie. Ani szukać pomocy u osób pokroju Leonide Leblanc. 75 S R W jego głosie zadzwięczała nuta całkowitej dezaprobaty dla madame. Eva pomyślała, że to pewnie dlatego, iż Leonide Leblanc gra w teatrze i jak powiedziałaby matka, nie wygląda na prawdziwą damę. Okazała mi jednak tyle serca - pomyślała. - Muszę się jej odwdzięczyć, chociaż nie bardzo wiem jak. Hrabia spojrzał na zegar stojący na kominku. - Pora wracać do reszty towarzystwa. A ty powinnaś iść spać - zarządził. - Tak wiele chciałbym się jeszcze dowiedzieć o twojej matce. Nie mogę się doczekać naszego następnego spotkania. - Ja też! - szepnęła Eva. Gdy wstali, hrabia schylił się i pocałował ją w policzek. - Jesteś zachwycająca, moja droga - powiedział. - Za każdym razem kiedy na ciebie patrzę, mam wrażenie, jakby twoja matka znów była wśród nas. Ruszyli z powrotem przez galerię, ale u drzwi Eva zatrzymała się, by powiedzieć: - Będzie wuj bardzo ostrożny w obecności lorda Charlesa i księcia, dobrze? Jestem pewna, że byliby oburzeni tym, co zrobiłam, jeśliby wiedzieli, kim naprawdę jestem. - Możesz na mnie liczyć - obiecał hrabia. - Swoją drogą to nigdy więcej nie może się już zdarzyć. Bogu dzięki, że lord Charles ma tylko raz otrzymać zapłatę. Eva uśmiechnęła się do niego. W milczeniu przeszli do salonu, gdzie panowie nadal grali w karty. Niektóre z pań udały się już na spoczynek, po chwili więc i Eva wymknęła się na górę. Leżąc w łóżku długo modliła się i zwierzała matce, jak cudownie jest być w kochanym przez nią domu. Teraz już nie musiała martwić się o przyszłość. Wiem, że to dzięki tobie, mamo. I oczywiście dzięki papie. On zawsze wierzył, że jakieś wyjście się znajdzie. Jestem szczęśliwa, jestem taka szczęśliwa... 76 S R W nocy przyśniło się jej, że rozmawia z matką. Siedziały obie pod kryształowym żyrandolem w salonie na dole. Eva nakazała pokojówce, żeby zbudziła ją wcześnie. Pomyślała również, że będzie szybciej gotowa, jeśli zje śniadanie w swoim pokoju. Ledwie skończyła jeść i włożyła kapelusz, zawiadomiono ją, że lord Charles już czeka. Doskonale rozumiała jego pośpiech, by jak najszybciej znalezć się w Paryżu. Dwaj lokaje znieśli jej bagaż na dół, a ona zeszła zaraz po nich. Członkowie rodziny de Chabrillin przybyli w komplecie, by się pożegnać. Hrabina ucałowała ją serdecznie i powiedziała: - Mam nadzieję, moja droga, że kiedy wyjdzie pani za mąż, wraz z lordem Charlesem złożycie nam wizytę. Było niezwykle miło gościć panią! - Dziękuję bardzo, madame. Każda chwila, którą spędziłam u państwa, długo pozostanie w mej pamięci - odparła Eva. Hrabia pomógł jej wsiąść do powozu, mówiąc jednocześnie: - Zapewne spotkamy się wkrótce, mademoiselle Venarde! Jego oczy lśniły przy tych słowach, a palce zacisnęły się znacząco na jej ramieniu. Evę rozbawiło to udawanie w obecności lorda Charlesa. - Dziękuję! Dziękuję za wszystko! - zawołała. Wiedziała, że zrozumiał. Kiedy powóz oddalał się, spojrzała jeszcze raz za siebie, by popatrzyć na krewnych, którzy stali na podjezdzie i machali na pożegnanie. Są przemili - pomyślała. - Już ich pokochałam. Lord Charles jechał szybko i powoził nadzwyczaj sprawnie. Eva wiedziała, że chce jak najszybciej dotrzeć do Paryża i doprowadzić do końca transakcję z monsieur Bischoffheimem. Nie mogła się powstrzymać od zapytania: - Nie powie mu pan prawdy o naszych zaręczynach"? 77 S R - Oczywiście, że nie! - wykrzyknął lord Charles. - Mało prawdopodobne, by miała pani zetknąć się z nim w przyszłości, ale jeśli tak by się stało, proszę zachowywać się dumnie i odmawiać odpowiedzi na jakiekolwiek pytania.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
|