[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zowąd wpadł pod ciężarówkę z meblami. - Dziękuję ojcu, że mnie ojciec pociesza w chorobie. - Co cię będę pocieszać. Lepiej spojrzeć prawdzie w oczy. - To moje dziecko i chciałabym dla niego jak najlepiej, ale jakby się tak raz porządnie przechorował, to by zobaczył, kto mu dobrze życzy! powiedziała matka. - zrozumieć to on zrozumie, jeżeli mu się uda tylko z tego wykaraskać pokiwał głową ojciec. - A jak ojciec myśli, co to może być? zaniepokoił się Stasiek. - Ja wolę o tym nie myśleć. - Wie mama, to ja się może położę do łóżka. - Co takiego!? Rozgrzebane łóżko w dzień?! Jak będziesz miał własny dom, to będziesz sobie w dzień chorował! Gra - No, karty są powiedział Stasiek możemy grać. - W co gramy? zapytała matka. - Jak to w co? zdziwiła się Zośka. W brydża gramy. - E tam! Z wami to można grać, ale w klipę orzekł Stasiek. - Czego się mądrzysz powiedziała matka. Tylko ojciec nie gra w brydża. Możemy zagrać z dziadkiem. - Po co z dziadkiem? ucieszyła się Zośka. Tatuś będzie dziadkiem. - Jak to tatuś będzie dziadkiem? zażartował ojciec. Co ty, zośka, masz na myśli? Ty przede mną coś ukrywasz! - niech tatuś uważa powiedziała Zośka. Dałam tatusiowi trzynaście kart. - Załatwiła mnie mruknął ojciec. Jak 13, to ja zaraz przegram. Mnie w zupełności wystarczy 12 kart. - Ojciec, ale kto to widział, żeby w brydża dwunastoma kartami?! - A cóż to wstyd? Ja do trzynastek mam pecha. A wy jelenia szukacie. - Ojciec, uważaj powiedziała matka kolejność jest taka: najpierw licytacja, potem rozgrywka. - To całkiem odwrotnie jak w twojej rodzinie powiedział ojciec. Twój tatuś najpierw grał w karty, a potem go zlicytowali. - Ja, ojciec, twojej rodzinki przy kartach nie ruszam. - A cóż, to takiego strasznego, że dziadziusiowi karta nie szła? powiedział Stasiek. - Niech tatuś prowadzi zapis. - Jaki zapis? Co wy mnie już chcecie pochować? - Ja zaczynam licytację. Trefle. - Dzwonek powiedział ojciec. - To leć, otwórz Stasiek! powiedziała matka. - Tatuś miał na myśli karo. Powtarzamy licytację. Ja mówię jeden trefl. - Co to znaczy trefl? zdziwił się ojciec. Po jakiemu ty do mnie mówisz? - O, to jest trefl, popatrz! powiedziała matka. - A, po mojemu jest żołądz. No to ja mówię te trzy trefle, czyli żołędzie. - No to pas. - Pas. - Pas. - Zobaczymy, co ojciec ma w karcie. - Ja mam tu parę w dzwonkach powiedział ojciec. Pisz Zośka osiemdziesiąt. - Pary się nie liczą! - To nie jest zechcyk! - Coś mi się wydaje powiedział ojciec że wy mnie chcecie wykantować! - Jak nawet ojciec przegra, to też grosza nie zobaczymy. - Ja już przy was całe życie przegrałem machnął ręką ojciec. - Rozdałam jeszcze raz powiedziała Zośka. niech tatuś policzy sobie punkty w karcie. AS siedem& - Król cztery& - powiedziała matka. - Dama trzy dokończył Stasiek. Na odzywkę musi mieć ojciec dwadzieścia jeden punktów. - To, to ja wiem powiedział ojciec. Zaraz& policzę: siedem, czternaście, dwadzieścia jeden, zaraz& już myślałem, że mam oko, ale niestety fura& popatrzcie, o jeden punkt za dużo! Fura! - Jaka znowu fura?! Gdzieś ty się, ojciec, nauczył grać w takie ordynarne gry?! - Jak to gdzie się nauczyłem grać?! W szkole! - Wstydziłby się tatuś! My w szkole graliśmy w dwa ognie. - E, my też graliśmy w dwa ognie, ale na pauzie, a w oko to graliśmy na lekcji wytłumaczył ojciec. - To dlatego na starość ojciec możesz grać tylko w durnia zdenerwowała się matka. - Matka, ja sobie wypraszam! Ja sobie nie życzę! Aadny przykład dajesz dzieciom! - A daj mi święty spokój! Ja z analfabetami grać w karty nie będę! - Ja ci powtarzam, matka: jeżeli jeszcze raz tak się do mnie odezwiesz& Kiedy ojciec wybiegł za matką do kuchni, Stasiek powiedział: - Tatuś z mamusią poszli grać w wojnę& Mordercy - Chodzcie, chodzcie, spózniliście się z godzinę. Już się dawno zaczęło krzyknął ojciec, manipulując przy telewizorze. - Co było na początku? O co to idzie tatusiu? - Mnie ten balet nie interesuje powiedziała matka. - To nie jest balet, tylko kobra, ale fonia wysiadła. - Masz ci los! Ojciec, a czy już kogoś zakatrupili? - A skąd ja mogę wiedzieć? Widziałem, jak jeden wyciągnął rewolwer i celował, ale huku nie słyszałem& - A kogo zabili? - Jednego grubego& O, tego grubego co tam idzie! - A czy on się przewrócił?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
|