Podobne

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

podjęcie dalszych kroków.
Niespodziewanie zakończył rozmowę.
 Zajmie się tym?  zapytał Mike.
 Chyba tak. Nawet się nie pożegnał. Uśmiechnął się.
 Być może zrobiłaś na nim piorunujące wrażenie.  Patrzył jej w oczy.  Ty to potrafisz.
ROZDZIAA ÓSMY
 Kolacja?
Nie mogła się otrząsnąć po jego ostatniej uwadze. Oraz z powodu nieoczekiwanej wizyty
w przychodni.
 Muszę zadzwonić do jednego z pacjentów  bąknęła, kierując się do recepcji, za regał z
kartami pacjentów. Ken! Jak on się nazywa? Przypomnij sobie, pomyśl!
Ale jak to zrobić, skoro umysł ma zajęty tym, że Mike ruszył za nią? %7łe ją obejmuje...
 Muszę znalezć tego Kena  powiedziała, drżąc na samą myśl o nieuchronnym
pocałunku.
 To go znajdz. PomogÄ™ ci.
Stanął przed półkami, nie zdejmując dłoni z jej karku. Nie mogła pozbierać myśli.
 Powinien być w rejestrze wizyt  mruknęła pod nosem.
Hemmings! Wróciła do regału, przysunęła stołek i wspięła się, by dosięgnąć półki z literą
 H . Halstead, Ham, Hatfield, Head, Hemmings. Już miała zeskoczyć, gdy Mike ujął ją w
talii i, po drodze kradnąc całusa, postawił na podłodze.
 Jesteś nierozsądny. Wcale nie chcę się z tobą wiązać. Wczoraj okazałam słabość i nawet
rozważałam możliwość krótkiego romansu, ale jak sam zauważyłeś, jest to niemożliwe z
powodu naszych warunków mieszkaniowych.
Gdyby nie zaczął się uśmiechać w trakcie jej przemowy, może udałoby się jej zachować
powagę, ale ten uśmiech pozbawił ją tchu.
 Wiem  odparł spokojnie.  Mogę ci obiecać, że cię nie dotknę. Ale czy pójdziesz ze
mną na kolację, jak już załatwisz tego Kena?
 A ojciec? Nie chciałby czasami posiedzieć w twoim towarzystwie?
Wykręciła numer telefonu Hemmingsa.
 Jemy razem śniadania. Sam je robi. Ale wieczory...
 Zazwyczaj spędzasz w towarzystwie kobiet  dokończyła za niego.  Z tą śliczną
blondynkÄ…?
Skrzywił się.
 Zazwyczaj spędzam je w pracy. Być może dlatego rozpadło się moje małżeństwo i
dlatego nie chcę po raz dragi prowokować takiej sytuacji.
Uprzytomnił jej, że bliższa znajomość z nim będzie krótkotrwała, i że to ona poniesie całe
ryzyko emocjonalne, bo jemu taki układ odpowiada.
 Chyba nikogo nie ma  zauważył, gdy pochłonięta myślami o ryzyku emocjonalnym,
długo nie odkładała słuchawki.  Zapisz numer, żeby zadzwonić pózniej. Na przykład z
restauracji. Zarezerwowałem stolik w  Tivoli .
 Tivoli ... nowo otwarta, modna restauracja w mieście.
 Dlaczego to robisz?  zapytała.
 Dlaczego zapraszam ciÄ™ na kolacjÄ™?
 Prześladujesz mnie. Nie dość, że nie chcę się angażować, i powiedziałam ci o tym, to
sam przyznałeś, że nie jestem w twoim typie. Po co to wszystko?
Uśmiechnął się niepewnie.
 Chyba z powodu pocałunków. Wierz mi, po drodze zadawałem sobie to samo pytanie.
Mara mnóstwo roboty i powinienem się nią zająć. Siedziałbym w biurze zapewne do północy.
Ale... przyjechałem tutaj. Te pocałunki, to chyba jedyny powód.
 Oszalałeś. Kiedy miałeś czas zarezerwować stolik? Czy może masz stałą rezerwację w
kilku restauracjach, na wypadek gdyby naszła cię ochota spędzenia wieczoru w towarzystwie
jednej z twoich kobiet?
Jęknął, ruszając w jej stronę, lecz zdążyła się odsunąć.
 Sugerujesz, że utrzymuję cały harem, a to nieprawda. Trzymam się zasady, że spotykam
się z jedną kobietą. Jedna baba to i tak cała masa problemów.
 A Jaclyn? Czy to ona jest aktualnie tÄ…  jednÄ… ? Wobec tego kim ja jestem? Nieistotnym
odstępstwem od zasady?
Tym razem nie zdołała umknąć. Pochwycił ją w ramiona i wycisnął na jej wargach
pocałunek, który świadczył o tym, że tym razem w swoich docinkach posunęła się za daleko.
Przylgnęła do niego, jakby chciała opleść go swoim ciałem lub pozwolić mu się wchłonąć. Jej
ciche westchnienie zachęciło go jeszcze bardziej, więc pocałunki stały się gorętsze.
Dlaczego to robisz?  huczało mu w głowie, lecz jedyna odpowiedz brzmiała: bo nie
potrafię się oprzeć. Tak jak nie mógł powstrzymać się od tego, by do niej nie przyjechać.
Wyszedł z biura jak najpózniej, licząc, że już jej nie zastanie, ale potem gnał jak opętany ze
strachu, że nie zdąży jej spotkać.
 Może to nałóg?  Oparty o regał, nie wypuszczał z objęć Jacinty.  Gdybyś miała
pomalowane usta, kiedy cię całuję, mógłbym przypisać to magii barw. Ale twoje wargi nęcą
mnie i bez tego, więc chyba jest to kwestia chemii.  Nie miał ochoty wypuszczać jej z objęć.
 Może cofnąłem się do dzieciństwa  dodał, wspominając swego ukochanego misia.
 Już wtedy lubiłeś się całować?
 Nie słyszałem z twojej strony ani słowa protestu.  Liczył, że zrzuci odpowiedzialność
na niÄ….
 Bardzo mi się to podobało.  Uśmiechnęła się, widząc zdumienie, jakie wywołała jej [ Pobierz całość w formacie PDF ]




Powered by MyScript