Podobne

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Nie sugerujmy się. Sierżancie, spisz mi tu, kochany, całą rozmowę, dokładnie.
Zresztą pewnie nagrałeś?
- Nie - mruknął podoficer, trochę zażenowany. - To kolega ze szkoły. Jakoś nie
bardzo... Zaraz napiszÄ™.
- Dziwne obiekcje - mruknął Dębski, kiedy sierżant wyszedł.
- Nie. Ja go rozumiem - odparł Szczęsny.
Do rysopisu człowieka, o którym przypuszczali, że jest poszukiwanym przez nich
mordercą, dodali teraz dwa nowe szczegóły. Imię Henryk i złoty sygnet z literą . To już jest
coś, myślał major. Kamienna twarz? Być może kelner lubi literackie określenia. Jak taka
twarz wygląda? Spróbował wyobrazić sobie rysy, kształt głowy, oczy. Zwłaszcza oczy. W
jednym z tomów trylogii Simonowa przeczytał i zapamiętał zdanie:  ...Są oczy, które dają, i
są oczy, które biorą, i oczy, które nie wpuszczają. Jeżeli kelner miał rację, morderca ma
oczy, które nie wpuszczają.
Pomyślał, że przesłuchiwanie tego człowieka będzie równie trudne jak jego
zatrzymanie. Może nawet trudniejsze.
Odnalazł w którymś pokoju eksperta od portretów pamięciowych i powiedział:
- Posłuchaj, zrób mi taki szkic. Facet wysoki, wiek pomiędzy czterdzieści a
pięćdziesiąt, twarz jak z kamienia. Rozumiesz, co mam na myśli?
- Owszem. Nasz stary ma czasem taką - odrzekł malarz, biorąc do ręki blok i ołówek. -
To wszystko, co wiesz?
- Złoty ząb, dolna trójka.
- Która? Z prawej czy lewej?
- Poczekaj. Tak, z prawej. - Musiał dotknąć palcem własnego zęba. - Złoty sygnet na
palcu. Nie pytaj na którym, bo nie wiem. Wszystko jedno. Bez brody i wąsów. Duże okulary
w czarnej oprawie. Płaszcz, kapelusz wciśnięty na czoło. Podejrzany o dwa morderstwa.
- Jak naszkicować ten ząb? Ma się uśmiechać, szczerzyć zęby? Nie pasuje do tej
twojej  kamiennej twarzy . Dobra, zrobiÄ™ dwa szkice. Co jeszcze?
- Nic. Ma na imiÄ™ Henryk jak ty.
- Ale to nie ja. Nie noszę sygnetów. Kiepski rysopis, nie możesz podrzucić czegoś
więcej? Kolor włosów, kształt nosa?
- Nie. Po prostu nie wiem. Niech to będzie niewyrazna sylwetka, może mi się uda... -
Nie dokończył, zamyślił się głęboko, a malarz rysował, pomagając sobie mruczeniem:  Na
Czerniakowskiej, Górnej, na Woli, w ciemnych spelunkach, gdzie życie wre... Dalej nie
pamiętał, więc zaczynał od początku. Po kwadransie oba szkice były gotowe. Szczęsny długo
przyglądał się domniemanym portretom mordercy. Chwilami zdawało mu się, że już kiedyś
widział tego człowieka, że zetknął się z nim w okolicznościach niejasnych, zamazanych w
pamięci, odległych.
- No, jak? - spytał malarz, jak zwykle zadowolony ze swego dzieła. - Mówi ci to coś?
- Nie wiem. Dziękuję, masz u mnie kawę.
- Obejdzie się - mruknął tamten, dokuczała mu wątroba.
Z kolei major poszukał fotografa, poprosił o kolorowe zdjęcia obu szkiców, a potem
mnóstwo odbitek. Na pełne złości warknięcie o zawaleniu robotą obiecał koniak, w myśli
dodając: kieliszek. Chciał ze zdjęciami pojechać znowu do Szczecina, pokazać synowi
Balcerzaka, a w Warszawie staremu jubilerowi, co naprawia brylanty, i kelnerowi z
restauracji na Centralnym, i pokazywać ze stu innym osobom, uparcie, systematycznie, aż do
skutku: Odbitki rozda się kolegom z dzielnicowych urzędów, ze służby ruchu, roześle do
jednostek milicyjnych w kraju, do WOP-u i gdzie tam jeszcze. Normalka.
WróciÅ‚ do swego pokoju i dowiedziaÅ‚ siÄ™, że  Adámas przysÅ‚aÅ‚ trzeci list. Dziwny, bo
przyznawał się do porażki.
 Tym razem mi się nie udało. Piszę wam o tym, bo wydaje mi się, że i tak czekacie na
trzecie morderstwo. No, więc poczekacie trochę. Nie udało mi się tylko dlatego, że zaszły
niespodziewane okoliczności, których nie mogłem przewidzieć. Cóż, zdarza się. Następnym
razem wybiorÄ™ innÄ… osobÄ™ i lepiej przeprowadzÄ™ rozpoznanie.  Adámas .
- Zaczynam przypuszczać, że jego bawi ta korespondencja - powiedział Daniłowicz. -
Zasypuje nas listami, ale jest przy tym ostrożny, żadnym słowem nie zdradzi się, nie odkryje.
Gdybyśmy chociaż wiedzieli, co to były za okoliczności, które mu przeszkodziły... Ktoś miał
szczęście i żyje.
- Ciekawe, że każdy list pisany jest na innej maszynie - zauważył Szczęsny. - On musi [ Pobierz całość w formacie PDF ]




Powered by MyScript