[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Zerknął do pomieszczenia znajdującego się za panią detektyw i zobaczył, że jest to maleńka i niebywale zagra cona kuchenka. Nie mógł sobie tego odmówić. Wsunął ręce do kieszeni i uśmiechnął się do Mel. - Niezły lokal. Spokojnie pociągnęła kolejny łyk. - Masz do mnie jakiś interes, Donovan? - Masz jeszcze jedną butelkę tego czegoś? Wzruszyła ramionami, a potem znów przekroczyła książki telefoniczne i sięgnęła do lodówki. - Nie sądzę, abyś spuścił się z tej swojej góry tylko po to, by się napić. - Ale rzadko odmawiam, gdy ktoś mnie częstuje. - Otworzył butelkę i zlustrował Mel uważnym wzrokiem, od zdartych butów i starych dżinsów, poprzez spiczasty podbródek, z tą fascynującą dziurką pośrodku, aż po pełne nieufności zielone oczy. - Wyglądasz dziś zdecydowanie ponętniej, Mary Ellen. - Proszę tak do mnie nie mówić! - Chciała, by za brzmiało to stanowczo, jednak efekt nie był najlepszy. - Dlaczego? To takie śliczne, staroświeckie imię. - Ko kieteryjnie przechylił głowę. - Jednak chyba Mel lepiej do ciebie pasuje. - Czego chcesz, Donovan? Nagle przestał żartować. - Znalezć Davida Merricka. O mały włos dałaby się nabrać. To proste stwierdzenie 40 URZECZONA zabrzmiało tak poważnie i Uczciwie, że omal nie podała ręki Sebastianowi. Zaraz jednak zganiła się w myślach, przysiadła na rogu biurka i zaczęła mu się przyglądać. - Tak między nami, koleś, to nie twoja działka. Uleg łam Rose, bo nie udało mi się wyperswadować jej wypra wy do ciebie, a także dlatego, że na chwilę ją to uspokoiło. Wiedz jednak, że ja znam facetów twojego pokroju. Może jesteś zbyt cwany, aby otwarcie grać drania. Znasz ten chwyt - przyślij mi dwadzieścia dolców, a odmienię ci życie. Pomogę ci zdobyć pieniądze, władzę i seks, a wszy stko za niewielką opłatą. Znów pociągnęła łyk. - Ty jesteś inny, nie będziesz robił byle czego za byle jakie grosze. Przypominasz tych od kawioru i Dom Perig- non. Pewnie cię bawi wpadanie w trans, oglądanie miejsc zbrodni i wysnuwanie wniosków. Pewnie od czasu do cza su udaje ci się trafić i z tego żyjesz, ale nie będziesz sobie kpił z cierpienia Rose i Stana. Nie będziesz sobie polep szał samopoczucia kosztem ich synka. Jesteś oszustem, Donovan. Sebastian uznał, że guzik go obchodzi, co myśli o nim ta wygadana, zielonooka lala. Chodzi tylko o Davida Mer- ricka. Lecz jego palce zacisnęły się wokół butelki, a głos, kiedy się odezwał, był przesadnie miękki. - Widzę, że mnie rozgryzłaś, Sutherland. - Załóż się o swój tyłek, że tak. - Złość spowodowała, że arogancja przychodziła jej bez trudu. - Więc nie mar nujmy sobie nawzajem czasu. Jeżeli uważasz, że wysłu chując Rose, naharowałeś się jak wół, wystaw mi rachu nek. Dopilnuję, żebyś dostał te pieniądze. A teraz spadaj. Przez chwilę milczał. Potem uświadomił sobie, że jak URZECZONA 41 dotąd nigdy nie miał ochoty udusić kobiety, oczywiście poza kuzynką Morgana. A teraz z rozkoszą wyobraził so bie, jak zaciska ręce na długiej, opalonej szyi Mel. - Masz język jak żmija. - Odstawił na wpół opróżnio ną butelkę, a potem pogrzebał niecierpliwie wśród bałaga nu na biurku i wyciągnął ołówek i kartkę papieru. - Co robisz? - zapytała, kiedy zrobił sobie trochę miej sca i zaczął szkicować. - Narysuję ci obrazek. Wyglądasz na osobę, która po trzebuje namacalnych dowodów. Zmarszczyła brwi. A potem, patrząc, jak jego ręka jak by od niechcenia kreśli na papierze czyjś wizerunek, jesz cze bardziej spochmurniała. Zawsze zazdrościła ludziom, którzy potrafili bez wysiłku rysować, a zarazem nimi gar dziła. Popijając z butelki, mówiła sobie, że jej to nie intere suje, ale jej wzrok mimowolnie kierował się ku twarzy wyłaniającej się z kresek i łuków, stawianych przez Se bastiana. Wbrew sobie nachyliła się w jego stronę i mimowiednie zarejestrowała, że delikatnie pachniał końmi i skórą. Uwa gę jej przykuł głęboki fiolet ametystu na jego małym pal cu. Popatrzyła na kamień, zahipnotyzowana blaskiem, z jakim iskrzył się w złotym pierścieniu. Ręce artysty, pomyślała ponuro. Silne, zręczne i ele ganckie. Potem uświadomiła sobie, że pewnie potrafią też być delikatne, gdy otwierają szampana i rozpinają dam skie guziczki. - Czasami robię obie te rzeczy naraz. - Co?! - Zaszokowana podniosła wzrok i zobaczyła,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
|