[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przypuszczać. - Zostawmy. - Może jednak cię lubię - dodała trochę już pogodniej. - Po urodzeniu Chrisa było jeszcze gorzej, o ile w ogóle to możliwe. Chuck nie ukrywał swoich romansów. Nie chcę go usprawiedliwiać, ale podejrzewam, że chciał zmusić Abby do rozwodu dla jej własnego dobra. Kiedy się w końcu na to zdecydowała, chyba dopiero wtedy uświadomił sobie, jak wiele traci. - Chcesz powiedzieć, że Abby złożyła pozew o rozwód? - Tak. Mogłaby oskubać go do gołego - ja na jej miejscu na pewno bym tak zrobiła 58 - ale nie zarzuciła mu niewierności i nie żądała alimentów. Chciała tylko farmy i jakiegoś skromnego wsparcia dla dzieci. Miał wtedy romans z Lori Brewer i niezle się zabawiali. W którymś momencie jednak to do niego dotarło. %7łe wyścigi już go tak nie podniecają i rekompensuje to sobie innymi rzeczami. Ze ma żonę, która mimo wszystko przy nim trwa, i dwóch cudownych synów, których zostawił, bo wybrał życie mogące przynieść tylko smutek i nieszczęście. Wiem, co czuł, bo dzwonił do mnie kilka dni przed ostatnim wyścigiem. Bóg wie po co. Bynajmniej mu nie współczułam. Mówił. że dzwonił do Abby i prosił ją, żeby się jeszcze zastanowiła, ale odmówiła. Chciał, żebym się za nim wstawiła. Poradziłam mu, żeby wydoroślał. Kilka dni pózniej zginął. - A ona została z wyrzutami sumienia, bo zamierzała się z nim rozwieść. - Widzę, że rozumiesz. - Chantel nerwowo bębniła palcami o płot. - Nie można jej było tego wyperswadować, przekonać, że nie powinna się karać za jego śmierć. Dylan miał dość problemów z własnym poczuciem winy, ale uczepił się ostatnich słów Chantel. - Co masz na myśli, mówiąc: karać? - Czy zastanawiałeś się kiedyś, jak trudno musi być utrzymywać tę farmę, wychowywać dwoje dzieci? Nie mówię o stronie emocjonalnej czy fizycznej, ale finansowej. - Rockwell miał mnóstwo pieniędzy. - Rockwell miał i Janice Rockwell miała. I ma. Abby nie dostała ani grosza. - Chciał jej przerwać, ale potrząsnęła głową. - Janice tego dopilnowała. Dylan znieruchomiał. Przypomniał sobie teraz to wszystko, co powiedział Abby tamtego ponurego, deszczowego dnia, kiedy zobaczył, że wrzuca do torebki gumowe rękawiczki. Czy kiedykolwiek o tym zapomni? - Jak więc daje sobie radę? - Wzięła pożyczkę. Dlaczego mu o tym nie mówiła? Dlaczego nie zaufała mu na tyle, by wyznać to, o czym w tej chwili dowiedział się od Chantel? Niech diabli wezmą jej dumę! Czyż nie miał prawa wiedzieć? 59 Lecz czy naprawdę jej dumę? A może jego? Tak, to jego duma została urażona, duma dziennikarza i mężczyzny. Abby wiedziała, co on o niej myśli, i mimo wszystko go przyjęła. - Dlaczego mi to wszystko mówisz? - Bo ktoś musi ją przekonać, że to nie była jej wina, że nie mogła zapobiec temu, co się stało. Myślę, że ty możesz to zrobić. Myślę, że możesz uczynić ją szczęśliwą. Spojrzała mu w oczy. Dumnie, groznie, wyzywająco. - Niesamowita z ciebie kobieta. %7łe też od razu tego nie zauważyłem - rzekł z uśmiechem. Ona też się uśmiechnęła. - Tak. Ja też parę rzeczy u ciebie zauważyłam dopiero teraz. - Chantel, limuzyna przyjechała! - zawołała Maddy. - Już idę - odkrzyknęła Chantel: - I jeszcze jedno, Dylan. Jeśli skrzywdzisz Abby, będziesz miał ze mną do czynienia. - Rozumiem. Wyciągnął do niej rękę, a ona ją przyjęła. - %7łyczę ci powodzenia. - Dzięki. Pożegnania były długie i pełne łez. Maddy podeszła do Dylana i uściskała go mocno i serdecznie. - Masz szczęście! Uważam, że jesteś dla niej odpowiednim człowiekiem - szepnęła mu do ucha, cofnęła się o krok i uśmiechnęła. - Witaj w rodzinie, Dylan. Ben i Chris mieli coś ciekawszego do roboty niż całowanie dziadków i ciotek. Zainteresowani byli tylko i wyłącznie limuzyną, naciskali wszelkie możliwe guziki i klamki, trąbili, włączali i wyłączali radio oraz wycieraczki. %7łeby rodzina mogła w końcu odjechać, Abby musiała synów wyciągać siłą.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
|