[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Móri uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™. Wielcy mistrzowie, jeÅ›li już, to pewnie spoczywajÄ… w piwnicy. W jakiejÅ› krypcie czy czymÅ› takim. Uff, przestaÅ„ z tÄ… makabrÄ…! Czy już nie dość mamy różnego rodzaju krypt i grobowców? Ostatnie widzieliÅ›my co najmniej czternaÅ›cie lat temu, Tiril. Trzeba by trochÄ™ odÅ›wieżyć pamięć. Czy to byÅ‚o naprawdÄ™ tak dawno temu? Tak, nasze dzieci sÄ… już przecież duże, tylko że ja wciąż czujÄ™ siÄ™ tak, jakbym nie miaÅ‚a jeszcze trzydziestu lat. Ani nawet dwudziestu. Bo też i nie masz, a jeÅ›li, to tylko, że tak powiem, na zewnÄ…trz. W gÅ‚Ä™bi duszy wciąż jesteÅ› tamtÄ… mÅ‚odÄ… dziewczynÄ…. DziÄ™kujÄ™ ci, to bardzo Å‚adnie powiedziane. Och, jakie to wszystko podnie- cajÄ…ce! CzujÄ™ siÄ™ naprawdÄ™ jak za naszych mÅ‚odych lat. Owszem potwierdziÅ‚ Móri Å‚agodnie. Ale nie wszystko jest takie jak dawniej. MyÅ›lÄ™, że teraz bÄ™dzie trudniej. Tiril spojrzaÅ‚a na niego z niedowierzaniem. Nie istnieje najmniejszy nawet powód, by ta przygoda miaÅ‚a nam siÄ™ bar- dziej dać we znaki. Wprost przeciwnie. A może ty opierasz swoje twierdzenie na czym innym, nie na realnych przesÅ‚ankach. Móri bardzo gÅ‚Ä™boko wciÄ…gnÄ…Å‚ powietrze. Tak rzeczywiÅ›cie jest. Ty i te twoje przeczucia! obruszyÅ‚ siÄ™ Erling. A może uważasz, że powinniÅ›my zawrócić? Tak by byÅ‚o najlepiej. Och, przestaÅ„! rozgniewaÅ‚a siÄ™ Tiril. Nie widzÄ™ nic niebezpiecznego w tej wyprawie. Drani, którzy nas przeÅ›ladowali, już nie ma, twoi towarzysze nie dajÄ… o sobie znać od wielu lat, a my chcemy tylko obejrzeć stary gród. Czego tu siÄ™ bać? I wÅ‚aÅ›nie to mnie przeraża. Nie dostrzegam żadnego niebezpieczeÅ„stwa, a mimo to. . . ZamilkÅ‚. A mimo to, co? dopytywaÅ‚ siÄ™ Erling. Móri zacisnÄ…Å‚ szczÄ™ki. A mimo to bojÄ™ siÄ™, że to bÄ™dzie prawdziwa próba ognia. Próba ognia! prychnęła Tiril. Tak jakbyÅ›my już przedtem nie przeszli przez ogniowy chrzest! Ruszamy, i niech wrócÄ… nasze dawne szczęśliwe dni! Teraz bÄ™dzie inaczej ostrzegÅ‚ Móri, a skrzydeÅ‚ka nosa zaczęły mu drgać. 117 Nie podoba mi siÄ™ to. To tak jakby. . . jakbyÅ›my mieli innych wciÄ…gnąć w awan- turÄ™. Powiem wam, że ja siÄ™ po prostu bojÄ™! Erling i Tiril spoglÄ…dali na siebie zbici z tropu. Nad gÅ‚owami stojÄ…cych ludzi przeleciaÅ‚a chmara ptaków, przerażajÄ…co czarnych na tle czerwonego nieba. Może jednak powinniÅ›my zawrócić zastanawiaÅ‚a siÄ™ Tiril. Teraz, kiedy już jesteÅ›my u celu? zaprotestowaÅ‚ Erling. Możemy chyba przynajmniej spróbować! Tiril dobrze znaÅ‚a Móriego. WiedziaÅ‚a, czym go sprowokować. Nie, to na nic! oÅ›wiadczyÅ‚a stanowczo. Zawracamy! ZareagowaÅ‚ dokÅ‚adnie tak jak oczekiwaÅ‚a. Nie, dlaczego? Wcale nie mam ochoty siÄ™ poddawać rzekÅ‚ wolno. Zauważyli, że Móri raz po raz oglÄ…da siÄ™ za siebie, w stronÄ™ doliny. Zrobimy, jak proponujesz, Erlingu. zdecydowaÅ‚. Podejdziemy ostroż- nie do zamku. JeÅ›li natrafimy na jakieÅ› przeszkody, to zawrócimy. Możecie mi to obiecać? Mamy na tyle rozumu, by liczyć siÄ™ z twoimi ostrzeżeniami, Móri po- wiedziaÅ‚ Erling. OczywiÅ›cie, że obiecujemy! Tiril skinęła gÅ‚owÄ…, lecz przez caÅ‚y czas badawczo przyglÄ…daÅ‚a siÄ™ mężowi. Czy potrafiÅ‚byÅ› zdefiniować swój niepokój? Na jego twarzy wciąż utrzymywaÅ‚ siÄ™ ten wyraz jakby czujnego zakÅ‚opotania. To nic konkretnego. Mam tylko takie wrażenie, że coÅ› siÄ™ na nas czai. Czeka, obserwuje nas. Czy nie mógÅ‚byÅ› zamiast coÅ› mówić ktoÅ› , Móri. poprosiÅ‚a Tiril. Wtedy zimne mrowienie na plecach nie jest aż takie wyrazne, mój kochany. Dlaczego siÄ™ tak czÄ™sto oglÄ…dasz na dolinÄ™, Móri? zapytaÅ‚ Erling. Nie wiem. usÅ‚yszaÅ‚ w odpowiedzi. Zwiat trwaÅ‚ pogrążony w ciszy, gdy tak stali na zboczu, wciąż jeszcze spory kawaÅ‚ek od starej twierdzy. Daleko w dole sÅ‚yszeli szum rzeki Aare, czasami jakiÅ› nocny ptak krzyknÄ…Å‚ w lesie. Poza tym można byÅ‚o sÄ…dzić, że znajdujÄ… siÄ™ na tym pustkowiu caÅ‚kiem sami. Tiril zebraÅ‚a siÄ™ na odwagÄ™. No cóż powiedziaÅ‚a. Zatem przyjmujemy wyzwanie, stajemy do tej próby ognia, ale oczy i uszy bÄ™dziemy mieć otwarte. Niech tak bÄ™dzie uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ Móri. RozdziaÅ‚ 16 Tym razem Tiril postanowiÅ‚a wykorzystać swoje pochodzenie z domu Habs- burgów. OÅ›wiadczyÅ‚a spokojnie, lecz zdecydowanie, że wejdÄ… do zamku. Nie byÅ‚o jeszcze tak strasznie pózno. Zostawcie wszystko mnie dodaÅ‚a. Obaj mężczyzni otworzyli usta, by spytać, co zamierza, i ewentualnie ostrzec jÄ… przed pochopnym dziaÅ‚aniem, ale zamiast tego Móri powiedziaÅ‚: Kiedy moja ukochana i szanowna małżonka mówi tym tonem, to pozostaje tylko pokornie przytakiwać. I tak bÄ™dzie najlepiej potwierdziÅ‚a Tiril. Podjechali do wieży, obok której wznosiÅ‚a siÄ™ masywna budowla; w cza- sach Å›wietnoÅ›ci musiaÅ‚a prezentować siÄ™ niczym paÅ‚ac. Mimo szacownego wieku wszystko tu wyglÄ…daÅ‚o porzÄ…dnie i byÅ‚o dobrze utrzymane. Zwieżo wygracowane żwirowe alejki, żadnych kamieni ani odpadajÄ…cego gruzu. Popatrzcie na te mury rzekÅ‚ Móri z uznaniem. Grube co najmniej na cztery Å‚okcie oceniÅ‚ Erling. I rzeczywiÅ›cie. Mury miaÅ‚y dwa i pół metra gruboÅ›ci. Erling mówiÅ‚ dalej: Tiril, jesteÅ› pewna tego, co robisz? NajzupeÅ‚niej! Zastukali do ciężkiej bramy. Potem czekali. W koÅ„cu ukazaÅ‚ siÄ™ jakiÅ› czÅ‚owiek, najwyrazniej zaskoczony ich wizytÄ…, sÄ…- dzÄ…c po roboczym ubraniu, jakie na sobie miaÅ‚. Zdaje siÄ™, że byÅ‚ to tak zwany czÅ‚owiek do wszystkiego. Najbardziej przypominaÅ‚ chÅ‚opa, który nie zdążyÅ‚ siÄ™ przebrać po pracy w obejÅ›ciu. SÅ‚ucham. Tiril uÅ›miechnęła siÄ™ do niego. Grüss Gott pozdrowiÅ‚a go uprzejmie. Prosimy wybaczyć, że prze- szkadzamy, ale moja matka pochodzi z Habsburgów, jest siostrÄ… cesarza, i gdyby byÅ‚o można, to bardzo byÅ›my chcieli zobaczyć Zachodni Habichtsburg. 119 CzÅ‚owiek w bramie pochyliÅ‚ siÄ™ tak, że czoÅ‚em prawie dotykaÅ‚ progu. Ale, wasza wysokość. . . nie spodziewaliÅ›my siÄ™, przyjÄ™libyÅ›my paniÄ… z ca-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
|