Podobne

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wężniku. Policjanci przebiegli przez nasze podwórko z dwoma
wilczurami. Tato piekł na grillu hamburgery, a my patrzyliśmy,
jak mężczyźni znikają w lesie. Kilka minut później psy zaczęły
jazgotać jak szalone, a tato powiedział: „Wygląda na to, że zna-
leźli to, czego szukali".
Orson uśmiechnął się.
- Willarda Bassa.
-Hę?
- To jego znaleźli w tunelu.
- Nie wierzę, że pamiętasz jego nazwisko.
- A ja nie wierzę, że ty nie pamiętasz.
- Dlaczego miałbym pamiętać?
Orson głośno przełknął ślinę i spojrzał na mnie z ukosa.
- On mnie zgwałcił, Andy.
Grzmot zatrząsł szybami. Wpatrywałem się w do połowy
opróżnioną butelkę wina ulokowaną między nogami. Moje palce
owinęły się wokół jej chłodnej szyjki. Podniosłem cabernet do
ust i chlusnąłem sobie do gardła.
- To się nie wydarzyło - odparłem. - Mogę na ciebie spoj-
rzeć i...
- A ja w tej chwili patrzę ci w twarz i widzę, że wiesz, iż on
to zrobił.
- Kłamiesz.
260-
- No to dlaczego masz to dziwaczne poczucie ściskające cię
w dołku? Jakby coś, czego nie dotykałeś od lat, budziło się do
życia w twoim żołądku.
Pociągnąłem kolejny łyk i postawiłem butelkę między
stopami.
- Pozwól, że opowiem ci historię - powiedział. - Zobaczmy,
czy...
- Nie. Mam zamiar ci to wstrzyknąć, żebym mógł się prze-
spać. Nie zamierzam tutaj siedzieć i wysłuchiwać...
- Czy masz na końcu ptaka ślad po oparzeniu papierosem?
Miałem wrażenie, jakby mrówki wędrowały mi po karku.
- Ja też mam - oznajmił.
- To się nie wydarzyło. Teraz sobie przypominam. To była
historyjka, którą wymyśliłeś po tym, jak znalazły go te dzieciaki.
- Andy!
Ja nie chciałem wiedzieć, ale on chciał. Wyczuwałem, że
to zawsze gdzieś tam tkwiło, wciśnięte w ciemny zaułek mojej
pamięci, który mogłem omijać, wiedząc, że czai się w nim coś
okropnego, i nie zapuszczając się nigdy w jego pobliże, by móc
się temu jasno przyjrzeć.
- To się wydarzyło pewnego dnia podczas burzy z pioru-
nami, późnym popołudniem - zaczął. - W tunelu odwadniają-
cym, który biegł pod międzystanową. Woda miała głębokość
ledwie dwóch cali i było tam dostatecznie wysoko, żeby męż-
czyzna mógł iść wyprostowany. Cały czas się tam bawiliśmy.
Po lunchu bawiliśmy się w lesie, kiedy zaczęła się burza. Żeby
uciec przed ulewą, zbiegliśmy do strumyka i poszliśmy wzdłuż
jego biegu w głąb tunelu. Myśleliśmy, że pod betonowym stro-
pem będziemy bezpieczni przed błyskawicami, ale staliśmy
w strumieniu.
„Widzę cię w ciemnościach wilgotnego tunelu".
- Mówiłem ci - ciągnął dalej - że mama spierze nam tyłki za
to, że zostaliśmy na dworze w czasie burzy.
261-
Odwróciłem się od Orsona i odłożyłem strzykawkę na podłogę.
Noc ogarnęła już wszystko i wnętrze auta wypełniła ciem-
ność, Orson był więc dla mnie niewidoczny. Docierały do mnie
tylko jego słowa, ledwie słyszalne w zawodzeniu śnieżycy, wcią-
gając w ten zapomniany zaułek.
#
„Nasz śmiech odbija się echem w tunelu. Orson ochlapu-
je mnie wodą, a ja w odpowiedzi chlapię jego chude dziecięce [ Pobierz całość w formacie PDF ]




Powered by MyScript