Podobne

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

w fotelu ustawionym przyj edynym w tym pokoju oknie, ale naj­
pierw zdj ęłam z niego stos ubrań Hannah. - Ni ezły plan.
Hannah patrzyła na mnie, nie w telewizor.
-Hej - powiedziała, siadając. - Mogę wziąć j ednego?
Umi eram z głodu. Ten cały Chick zaproponował, że mi zrobi
kanapkę, ale czy ty widziałaś, jakie on ma paznokcie? Ni e no,
nie ma mowy.
Wzi ęłam sobie burgera i rzuciłamj ej torbę.
- Częstuj się. - Popat rzyłam na ekran telewizora. - O, super
- stwierdziłam, zatapiając zęby w grubą warstwę sera i bekonu.
- To mój ulubiony fragment.
Hannah leniwie podni osÅ‚a oczy znad burgera, którego wÅ‚aÅ›­
nie nadgryzała.. .
...i nagle upuści ła go sobie na kolana.
- Co? - Gapi Å‚a siÄ™ wytrzeszczonymi oczami w telewizor.
- SkÄ…d ty... Hej , t o. . .
Przełknęłam kęs.
- Tak. Ja też wolę bokserki. Ale co można zrobić? Ni ektórzy
faceci sÄ… niereformowalni.
Hannah zsunęła siÄ™ z łóżka - wszÄ™dzie siejÄ…c kawaÅ‚ki ham­
burgera - i rzuciÅ‚a siÄ™ w stronÄ™ odtwarzacza. Trzasnęła w kla­
wisz  eject". Kiedy kaseta wysunęła się z odtwarzacza, obróci ła
ją i spojrzała na jej bok, na widok schludnie drukowanej naklejki
 Hannah" jeszcze bardziej wybałuszyła oczy.
- Skąd to masz? - spytała słabym głosem.
-Z garderoby twojego chłopaka - powi edzi ałam, kiedy
przeżułam kolejny kęs. - Ni e wiedziałaś, że byłaś filmowana?
Pokręci ła głową. Najwyrazniej straciła zdolność mowy.
- Mi ał też kopie - dodałam. - Zakładam, że do dystrybucji.
-Dys . . . dystrybucji? - Twarz Hannah zbielała pod kolor
pościeli na łóżku. - Onj e. . . sprzedawał?
- Och, nie tylko twoje. Było tam mnóstwo różnych kaset
z mnóst wem różnych nieletnich dziewczyn. Najwyrazniej zaÅ‚o­
żył sobie mały haremik. Naprawdę nie wiedziałaś?
148
Znów pokręciła głową, nie odrywając wzroku od kasety.
- No cóż. - Wzruszyłam rami onami . - Ni e musisz się j uż
o to martwić. Poszedł do więzienia. I posiedzi t am przynajmniej,
dopóki tata nie wydostanie go za kaucją. Chyba że nie zgodzą
się na kaucję, zresztąprokurator okręgowy tak się odgraża. Mię-
dzystanowy handel pornografiąjest traktowany dość poważnie,
zwÅ‚aszcza kiedy w grÄ™ wchodzÄ… osoby nieletnie, ale pan Whi­
tehead, tata Randy' ego, ma mnóstwo pieniędzy, władzy i... No
cóż. Po prostu zobaczymy, co będzie dalej.
Hannah spojrzaÅ‚a na mni e. W kÄ…ciku ust mi aÅ‚a plamÄ™ ke­
czupu. Po raz pierwszy od chwili, kiedy ją poznałam, wyglądała
o wiele młodziej niż na swoje piętnaście lat.
- Randyj est w więzieniu? - spytała cicho.
- Randy jest jak najbardziej w więzieniu. Możesz sprawić,
że tam jeszcze posiedzi, jeśli pozwolisz mi przekazać te taśmy
policji i zgodzisz siÄ™ zeznawać przeciwko niemu. Do czego bar­
dzo bym cię zachęcała. Ale chyba zrozumi em, jeśli odmówisz.
Chociaż nie doradzam ci tego. To znaczy, jeśli ujdzie mu to na
sucho, to on po prostu zrobi to komuś i nnemu, może jeszcze
młodszemu niż ty.
Spodzi ewałam się, że mni e zaatakuje jak w mieszkaniu
Randy' ego. ByÅ‚am teraz przecież jej podwój nym wrogiem - za­
braÅ‚am jÄ… od ukochanego mężczyzny, a na dodatek sama wsadzi­
łam tego mężczyznę za kratki.
Oczywiście, jej brat też brał w tym udzi ał. Ale byłam gotowa
wziąć na siebie winę za uwięzienie Randy' ego, bo gdyby Rob
zrobiÅ‚ to, na co mi aÅ‚ ochotÄ™, to jej chÅ‚opakowi groziÅ‚by wyÅ‚Ä…cz­
nie wstrząs mózgu, a nie lata sądowych przepychanek i, całki em
prawdopodobni e, wieloletnia odsiadka.
Ale ku moj emu zdziwieniu, Hannah nie wpadła wj eden ze
swoich ataków zÅ‚oÅ›ci. Zamiast tego, nadal wpatrujÄ…c siÄ™ w kase­
tę, zapytała cicho:
- Czy Rob to widział?
Pokręci łam głową.
- Ni e . Tylko ja.
- A gdzie jest reszta? - spytała. - Mówi łaś, że są kopie.
149
Sięgnęłam do plecaka i wyjęłam pozostałe dwie kasety z jej
imieniem.
-Tut aj .
Podeszła i wzięła kasety z moich rąk. Nasze palce zetknęły
siÄ™ przy tym lekko, a ona powiedziaÅ‚a tym samym cichym gÅ‚o­
sem:
-Dzi Ä™ki . - SpojrzaÅ‚a na kasety. I chyba podjęła jakÄ…Å› de­
cyzję, bo zacisnęła usta w wąską linijkę. - Chyba chciałabym
- powiedziała. - To znaczy, wnieść oskarżenie.
-I dobrze zrobisz - oświadczyłam. - Daj znać Robowi.
Albo swojej mami e. Jedno z nich będzie cię mogło zabrać na
komisariat.
- Tak zrobiÄ™. I.. . przepraszam.
Uni osłam brwi.
- Za co? To nie twoja wina.
- Ni e, nie za Randy' ego - wyjaśniła, patrząc na kasety. - Za
te rzeczy, które powiedziałam wczoraj. O tym, że jesteś...
- Wielką wredną suką? - dokończyłam za nią.
-Aha - przytaknęła. I nawet się zarumieniła. - Tak. Za to.
Bo nie jesteś. Jesteś w sumie całkiem fajna.
- No cóż - mruknęłam. - Dzięki.
A potem obie usÅ‚yszaÅ‚yÅ›my, jak Rob woÅ‚a w stronÄ™ scho­
dów:
- Hannah? Twoja mama jest tutaj.
Hannah nagle skrzywiła się do płaczu.
- Mama? - Rzuciła wszystkie kasety na łóżko, obróciła się
i pobiegła do drzwi. - Mamo!
Kilka sekund pózniej usłyszałam, jak z łomot em zbiega po
schodach, a potem jakiś kobiecy głos powiedział:
- Och, Hannah! - zanim przerwał mu młodzieńczy wrzask
radości.
ZostaÅ‚am na górze i dokoÅ„czyÅ‚am resztÄ™ burgera. Kiedy zjad­
łam, wstałam, wrzuci łam papier do kosza i ruszyłam do drzwi.
Ale potknęłam siÄ™ i omal nie straciÅ‚am równowagi, bo za­
czepiłam stopąo coś, co leżało pod tym bałaganem na podłodze.
150
A kiedy schyliłam się, żeby zobaczyć, co to jest, zauważyłam
kawaÅ‚ek papieru z moi m nazwiskiem. No wiÄ™c, oczywiÅ›cie, mu­
siałam się schylić i przyjrzeć dokładniej .
Okazało się, że ten papier wystawał z albumu oprawionego
w zielonÄ… skórÄ™, ze zÅ‚oceni ami na brzegach. Kiedy go podni os­
Å‚am, byÅ‚ ciężki. Wysunęły siÄ™ z niego kolejne papiery. Zobaczy­
łam, że to wycinki z gazet i obluzowały się, bo ktoś brutalnie się
z tym al bumem obszedł.
Ktoś, kto bez wątpienia rzuci ł tym al bumem przez pokój
w przypływie złości na mni e.
I domyśl ałam się, kto to mógł być.
A kiedy otworzyłam album, zrozumi ałam, dlaczego ona to
zrobiła.
ały album był poświęcony mojej osobie. Ten ktoś, kto go
^^/ wykonaÅ‚ , nie znaÅ‚ siÄ™ naprowadzeni u albumów, nie przej­
mował się starannością i nie używał odpowiedniego kleju. Rob [ Pobierz całość w formacie PDF ]




Powered by MyScript