[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Hailey, zdumiona, wpatrywała się w fotografię. Zupełnie o niej zapomniała. RS 46 Książkę kupiła jeszcze w Anglii, zaczęła czytać, lecz nie skończyła. Przywiozła ją ze sobą, kiedy stamtąd uciekła. Spojrzała teraz na Calluma i poczuła przemożną chęć opowiedzenia mu wszystkiego. Może łatwiej będzie otworzyć serce przed kimś, kto wie, co to rozpacz i cierpienie? Widząc jej wahanie, Callum spytał: - To twój mąż i syn? Hailey potrząsnęła głowa. - Nie. Byłam nianią Erica. Zmarł przy mnie, to znaczy kiedy był pod moją opieką. Powiedziała to. Powiedziała to, czego nikt inny nie odważył się powiedzieć. Ani rodzice, ani siostry, ani Paul. Chociaż oczy Paula mówiły więcej niż usta. Callumowi serce na moment przestało bić w piersi. - Możesz zacząć od początku? - poprosił. Hailey kiwnęła głową. Kciukiem pogładziła ukochaną twarz Erica na zdjęciu. Tamtego dnia wszyscy troje byli bardzo szczęśliwi. - Przez trzy lata mieszkałam w Londynie. Wyjechałam, bo chciałam rozwinąć skrzydła. Spróbować czegoś innego. Oprócz dyplomu położnej miałam ukończone studia z doradztwa... - Nic dziwnego, że tak dobrze potrafisz słuchać - wtrącił Callum Och, tak. Słuchanie o cudzych problemach to moja specjalność, pomyślała z ironią. - Przez pewien czas pracowałam w ośrodku dla uchodzców. Zajmowałam się dziećmi. To była naprawdę ciężka praca. Nie tyle wyczerpująca fizycznie, co psychicznie. Wiesz, co mam na myśli. - Callum przytaknął ruchem głowy. Wyobrażał sobie, jakie problemy mają dzieci z takiego ośrodka. - Potem dostałam posadę na oddziale pediatrycznym w jednym z większych szpitali. Przepracowałam tam ponad rok. - Hailey zamilkła. Callum cierpliwie czekał. Nie chciał jej popędzać. - Paul pracował w tym samym szpitalu jako farmaceuta - podjęła. - Spodobał mi się, nawet bardzo. %7łona go zostawiła, kiedy Erie był malutki, a niania, która opiekowała się dzieckiem, zrezygnowała i Paul szukał kogoś na jej miejsce. Erie miał pięć lat i był słodki. - Callum znowu kiwnął głową, chociaż domyślał się już dalszego ciągu. - Niedługo po tym, jak się poznaliśmy, Paul zaproponował mi, żebym podjęła się opieki nad jego synkiem. Zgodziłam się. Chciałam robić coś innego i chociaż pensja nie była oszałamiająca, miałam zapewnione mieszkanie i wyżywienie, więc w sumie propozycja była korzystna. RS 47 Ale było coś jeszcze poza pracą, pomyślał Callum, pamiętając o scenie rodzinnej utrwalonej na zdjęciu. - Zakochałaś się w Paulu, prawda? - spytał. Hailey zerknęła na niego. Callum patrzył na nią z beznamiętnym wyrazem twarzy. - Kilka miesięcy pózniej zostaliśmy kochankami. - Aha! To stąd ta zasada o unikaniu bliższych kontaktów z kolegami z pracy, pomyślał Callum, pamiętając nie tak dawną rozmowę w pomieszczeniu z basenami. Jak ktoś raz się sparzy, to potem jest podwójnie ostrożny. - Było cudownie. Naprawdę fantastycznie. Sprawy zaczęły się komplikować mniej więcej trzy miesiące przed śmiercią Erica. Na scenie pojawiła się żona Paula. Chciała do niego wrócić. Hailey do końca życia będzie pamiętała tamten dzień. Fotografia, którą trzymała w ręce, została zrobiona tuż przed powrotem Donny. Potem już nigdy nie byli równie szczęśliwi. - Aha! - wyrwało się Callumowi. Co innego mógł powiedzieć? Dla Hailey to musiał być ciężki cios. - Paul... - Hailey zająknęła się. - Paul był w rozterce, ale kierował się dobrem Erica. Zerwał ze mną. - Zamilkła. Osaczyły ją wspomnienia. Pewnego dnia wróciła do domu i zastała Paula i Donnę w łóżku. Chociaż minęły dwa lata od tamtych wydarzeń, zadra w sercu pozostała. - Idylla trwała dwa miesiące. Ze względu na Erica nadal u nich pracowałam, ale sytuacja stawała się nie do zniesienia. - Musiało ci być bardzo ciężko patrzyć na nich dwadzieścia cztery godziny na dobę - rzekł Callum głosem pełnym zrozumienia i współczucia. Hailey przytaknęła ruchem głowy. - I było. Ale po ośmiu tygodniach Donna znowu odeszła i teraz się cieszę, że wytrwałam. Paul i Erie byli zdruzgotani. A niecały miesiąc pózniej Erie zmarł. Callum podniósł butelkę z piwem do ust i spojrzał na Hailey. Siedziała, wpatrując się w fotografię. - Jak to się stało? - spytał po chwili. - Zapalenie opon. Cały dzień spędziliśmy poza domem. Zrobiliśmy zakupy, potem poszliśmy do Muzeum Historii Naturalnej. Uwielbiał tam chodzić. Był zmęczony. Oboje byliśmy zmęczeni. Kiedy póznym południem zasnął przed telewizorem, nie wzbudziło to moich podejrzeń. - Callum zamknął oczy. W głosie Hailey było tyle poczucia winy, że dałby wiele, by RS 48 móc jej uświadomić daremność samooskarżania się. - Kiedy Paul wrócił z pracy, Erie nadal spał. Paul chciał go obudzić, ale mu się nie udało. Azy pociekły po policzkach Hailey. Otarła je. Ostatni raz płakała kilka miesięcy temu. Callum przyglądał się jej. Nic dziwnego, że tak się obawiała, iż coś się może stać z Tomem podczas mojej nieobecności, pomyślał. - Zapalenie opon mózgowych rozwija się błyskawicznie. Potrafi zabić w ciągu kilku godzin - zauważył. Hailey kiwnęła głową na znak, że to wie. Podniosła wzrok na Calluma. Czuła, że on, jak nikt inny, ją rozumie. - Tak, tak - wybąkała - ale to było straszne. Lekarze dwie doby wałczyli o jego życie, a Paul... - Oskarżał ciebie - domyślił się Callum. - Był w rozpaczy! Gwałtowność, z jaką Hailey zareagowała, zdziwiła Calluma, lecz po chwili zrozumiał, dlaczego wzięła byłego kochanka w obronę. - Wciąż go kochasz - rzekł. Sam był zaskoczony, jak go to osobiście dotknęło. - Nie - zaprzeczyła, a potem, patrząc w bok, dodała: - Właściwie sama już nie wiem. Callum pokiwał głową. Rozumiał, że Hailey potrzebuje czasu. Milczeli. Jeszcze kilka łez pociekło Hailey po policzkach. W końcu Callum nie wytrzymał napięcia. Wstał, podszedł do niej i wyciągnął rękę. - Chodz... Hailey podniosła głowę. Boże, jaki z niego olbrzym, pomyślała mimowolnie. - Co? - zdziwiła się. - Chodz, przytul się do mnie. - Hailey spojrzała na jego rękę i cofnęła się odruchowo. - Posłuchaj - cierpliwym tonem zaczął Callum, starając się nie brać do serca jej reakcji - płaczesz, a ja chcę cię pocieszyć. W takim geście nie ma nic złego... - Hailey ponownie spojrzała na wyciągniętą do niej rękę. Bóg świadkiem, jak bardzo pragnęła ją przyjąć, lecz wciąż się wahała. - Rozkaz lekarza - rzekł Callum i ujął jej dłoń.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
|