Podobne

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Prawie nie mogła oddychać.
 N... nie mogÄ™.
 Ależ możesz  przekonywał ją.  Twoja córka wyjechała. Jesteś sama.
Być może coś udało nam się zachować z tamtego lata... być może coś jeszcze
iskrzy między nami?
 Tylko o to ci chodzi? O to  iskrzenie ?  spytała oburzona.  Nie jestem
na to gotowa. Nie jestem! Po prostu nie jestem!
Mark próbował pogłaskać ją po głowie, ale Honor się odsunęła.
 I nie będziesz  powiedział.  Ukryłaś się w tym swoim życiu, jak w
kokonie. Obawiasz się wolności. Boisz się tego, co cię może spotkać.
Honor zaczęła płakać. Bez spazmów, bez histerii, po prostu łzy popłynęły
ciurkiem po jej policzkach.
 Musisz się uwolnić, musisz!  przekonywał ją Mark.  Korzystaj z dnia.
Korzystaj z nocy.
Kręciła głową w miarowym rytmie, a łzy wciąż ciekły jej po twarzy.
 Nie, proszÄ™.
Mark spojrzał na nią z dezaprobatą.
 Czego się bardziej boisz?  spytał.  Mnie, czy tego, że mnie pożądasz?
I tego, i tego, chciała krzyknąć. Nic jednak nie powiedziała, tylko
wyskoczyła z samochodu i popędziła na oślep do domu. Nie uspokoiła się aż do
chwili, w której usłyszała szum oddalającego się samochodu.
Mark zaparkował przed oświetlonym budynkiem Blackbird Hall. Jego
ochrona już była na miejscu. Kilka osób stało przed wejściem.
Wysiadł, zamknął z trzaskiem drzwiczki samochodu i pozdrowił swoich
ludzi:
 Cześć John, Cześć, Fredrich.
 Dobry wieczór, panie Griffin  odpowiedział Fredrich Rudolph.  Miło
pana widzieć całego. Czterech ludzi jest na terenie, dwóch w środku i dwóch w
tym pensjonacie obok. Mark skinął głową.
 To powinno wystarczyć. Zostaniecie tu tylko jeden dzień.  Ruszył na
górę, rozluzniając krawat.
Fredrich szedł za nim.
 Będziemy pana jutro ochraniać w czasie uroczystości i potem, w drodze
do Zurychu. Na miejscu ochrona będzie oczywiście znacznie lepsza 
informował po drodze szef obstawy.
 To dobrze  powiedział Mark i jeszcze bardziej rozluznił krawat.
Zrobiło mu się duszno. Miał wrażenie, że nie ma czym oddychać.
 Chciałem jeszcze dodać, że dzwonił admirał Benton  ciągnął Fredrich.
 Jest zainteresowany przejęciem technologii satelitarnej Griffin Enterprises.
Prosił o rozmowę.
Mark zatrzymał się na szczycie schodów i spojrzał w stronę pensjonatu
Honor.
 Jutro, wszystko jutro  powiedział.  Jeśli przekażę marynarce tę
technologię, to może przestaną mnie ścigać płatni mordercy.
Fredrich pozostawił te słowa bez komentarza. Gdzieś tam, w pensjonacie,
zapaliło się światełko. Czyżby zrobiła to Honor? Czy idzie już spać? A może się
rozbiera? I, przede wszystkim, czy myśli o nim?
ROZDZIAA SZÓSTY
 Honor, kochanie, powinnaś przyjść na tę uroczystość. Przecież to dzięki
tobie udało się wszystko przyspieszyć. Co sobie pomyśli pan Griffin?
Honor odsunęła słuchawkę od ucha. Miała wrażenie, że zaczyna się lepić
od cukierkowatego głosu Mary Lou. W końcu, po krótkim namyśle, dała się
przekonać. Przecież zaraz po przekazaniu Blackbird Hall Mark miał stąd
odjechać.
Jak kiedyÅ›, osiem lat temu.
 Dobrze, przyjdę  mruknęła do słuchawki.  O której to się zaczyna? O
drugiej? Aha, dobrze.
 Dziękuję, kochanie. Sama też nie mam ostatnio ochoty na życie
towarzyskie  szczebiotała Mary Lou.  John zupełnie przestał zwracać na mnie
uwagę. Może fajnie będzie spotkać adoratora z dawnych lat. Zwłaszcza teraz,
gdy jest szefem taaakiej firmy! Kto wie, może zdecyduję się z nim uciec? 
roześmiała się.
Jednak Honor było nie do śmiechu. Przecież to ona powinna uciec z
Markiem, a nie jakaś tam Mary Lou, o której on dawno zapomniał. Jednak
niczego nieświadoma przyjaciółka paplała dalej:
 Tak, z przyjemnością z nim ucieknę. Gdzieś na Bermudy albo jeszcze
dalej. Dla niego to żaden problem... Coś ci jest? Nic nie mówisz  zreflektowała
siÄ™ po chwili.
 Wszystko w porządku  odparła Honor.  Tyle że mam dużo pracy.
NaprawdÄ™.
Honor spojrzała na mężczyzn z Griffin Security wnoszących na górę
jakieś toboły ze sprzętem. Miało ich być tylko dwóch, a zjawiło się chyba
kilkunastu.
 Wobec tego nie przeszkadzam  powiedziała Mary Lou.  Do
zobaczenia o drugiej.
 Tak, tak. Na pewno przyjdę  potwierdziła raz jeszcze Honor.
Odłożyła słuchawkę i w zamyśleniu potarła czoło. Skoro zgodziła się
pójść na tę uroczystość, powinna zastanowić się, co na siebie włożyć. Mary Lou
nie wiedziała o tym, co łączyło ją kiedyś z Markiem, ale i tak Honor była
przekonana, że przyjaciółka wystroi się na tę okazję. Dlatego ona nie może przy
niej wyglądać jak zaniedbana myszka. Musi jej dorównać, co nie będzie łatwe,
zważywszy bogatą zawartość garderoby Mary Lou.
Honor westchnęła. Może powinna włożyć czerwony kostium? Czerwień
jest symbolem władzy i pewności siebie, a właśnie w obecności Marka tego
zupełnie jej brakowało. Może dzięki takiemu strojowi poczuje się przy nim
bardziej pewnie?
Zegar w Stanton Hall wybił drugą. Grupa siedząca przy mahoniowym
stoliku w milczeniu obserwowała prawnika, który z namaszczeniem otworzył
swój neseser.
 Proszę, oto dokumenty  obwieścił z powagą.  Gratuluję państwu.
Niniejszym otrzymujecie najpiękniejszą rezydencję w Natchez.
Osoby przy stole zaczęły klaskać. Honor odniosła wrażenie, że Mark się
zaczerwienił, ale oczywiście znała go zbyt dobrze, by wiedzieć, że to tylko
złudzenie.
 W imieniu Griffin Enterprises chciałbym jeszcze oznajmić, że
stworzony został samoodnawialny fundusz, który ma posłużyć do utrzymania
Blackbird Hall w należytej kondycji  powiedział Mark, wręczając Mary Lou
kopertę ze złocistym logo swojej firmy.
Honor patrzyła, jak Mary Lou otwiera kopertę, a potem szeroko otwiera
oczy ze zdziwienia.
 Dziękujemy!  szepnęła.  To wystarczy nawet na wypadek, gdyby
zdarzyła się jakaś katastrofa. Oczywiście, mamy nadzieję, że nigdy do tego nie
dojdzie.
Mary Lou wyciągnęła przed siebie rękę, trochę tak, jakby spodziewała
się, ze Mark wyciśnie na niej pocałunek. Niektóre kobiety z Południa takie były.
Jedną nogą tkwiły we współczesności, a drugą w minionych czasach. Honor
wyobraziła sobie, że Mark przyklęka i całuje z namaszczeniem podaną mu dłoń.
Nagle zachciało jej się śmiać. Musiała zagryzć wargi, by tego nie zrobić.
 Jednocześnie pragniemy pana zaprosić na małe przyjęcie, które
odbędzie się tu, w Stanton Hall, o szóstej  ciągnęła Mary Lou, uścisnąwszy
niezgrabnie dłoń Marka.  Mamy nadzieję, że znajdzie pan czas, żeby nas
zaszczycić swoją obecnością.
Cała sytuacja wydawała się Honor nadzwyczaj groteskowa. Ponownie [ Pobierz całość w formacie PDF ]




Powered by MyScript