[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wiesz? - wyznał. - Wszystko przypominało mi ciebie: piosenki, których razem słuchaliśmy, cisza. Nocą zdawało mi się, że słyszę obok twój oddech. Słowa Taja wzruszyły ją i zasmuciły. - To było dawno. Teraz możemy zacząć wszystko od nowa. - Od nowa - powtórzył po chwili zastanowienia. - Prędzej czy pózniej przeszłość i tak do nas wróci. Asher już otworzyła usta, żeby zaprzeczyć, lecz zaraz je zamknęła. Taj miał rację. - Im pózniej, tym lepiej - zdecydowała. - Teraz chcę myśleć tylko o przyjemnościach. Uśmiechnął się i czubkiem nosa odsunął kosmyk z jej twarzy. - Nie będę się spierał. - Nie bądz taki cwany. - Asher opróżniła kieliszek. - To był trzeci - oznajmiła uroczyście. - Widzisz, nic mi nie jest. Widział aż nadto wyraznie. Wypieki na policzkach, błyszczące oczy i subtelny, jakby zamglony uśmiech. Mogła zaprzeczać, ale szampan uderzył jej już do głowy. Wiedział, że gdyby w tej chwili jej dotknął, przestałby panować nad sobą. - Jeszcze? - spytał, sięgając po butelkę. - Pewnie. Przezornie napełnił kieliszek tylko do połowy. - Oglądałem twój wywiad - powiedział, odstawiając butelkę. - Akurat się przebierałem. - Tak? - Asher położyła się na brzuchu i podparła brodę rękami. - Jak wypadłam? - Trudno powiedzieć. Nie znam francuskiego. Parsknęła śmiechem. - Rozumiem. - Streść mi go - poprosił. Asher ochoczo przystąpiła do dzieła. - Reporter zapytał: Mademoiselle Wolfe, czy zauważyła pani zmiany w swoim stylu gry? Odpowiedziałam, że chyba wzmocnił mi się serwis. - Zachichotała na wspomnienie poważnej miny dziennikarza. - Nie przyznałam się, że w drugim secie padałam już ze zmęczenia. Zapytał też - ciągnęła rozbawiona - jak mi się grało z młodą Kingston, a ja omal mu nie przyłożyłam. - Dyplomatyczne posunięcie - przyznał Taj, wyjmując Asher kieliszek z dłoni i stawiając go na tacy. - Jestem urodzoną dyplomatką. - Przekręciła się leniwie na plecy. Musiała nienaturalnie wygiąć głowę, żeby spojrzeć mu w oczy. - Zabrałeś mi kieliszek. - Owszem. - Odepchnął tacę nogą. - Skończyliśmy kolację? - Objęła go delikatnie za szyję. - Zdecydowanie tak. - Co będziemy robić? Masz jakiś pomysł? - Przyglądała się twarzy Taja uniesionej tuż nad jej twarzą i objęła go za szyję. Figlarnie Skubnęła wargami jego wargi. - Nie. A ty? - Masz karty do gry? Zaprzeczył ruchem głowy. - W takim razie nie pozostaje nam nic innego, jak się kochać - orzekła. - Przez całą noc. - Fakt, przecież trzeba się czymś zająć. Deszczowe wieczory są takie nudne. Asher skinęła głową. - Wykorzystajmy ten czas jak najlepiej. - Uśmiechnęła się i cmoknęła go w nos. Taj przesunął dłoń ku jej piersi. Zamruczała jak kotka i uwolniła jego szyję. - Kręci mi się w głowie, gdy cię tak całuję - szepnęła. - Podobasz mi się w tej pozycji... na opak. - Dobrał się do jej szyi i smakował ją, składając wilgotne pocałunki na aksamitnej skórze. Oboje oddychali w zgodnym rytmie. Asher chciała odwzajemnić Tajowi przyjemność, jaką jej sprawiał, powstrzymał ją jednak. - Chcę cię dotykać - szepnął. - Rozpraszasz mnie. Wrócił do przerwanych pieszczot. Zmiało korzystał ze swobody, jaką mu dawała. W powietrzu unosił się jeszcze zapach ostrego sosu. Usta Asher były przesycone aromatem szampana. Usiadła i rozwiązała pasek szlafroka Taj był nagi, tak jak ona. Oddychając coraz szybciej, gładziła jego tors. Nie zauważyli, że deszcz dawno przestał padać. Napięcie rosło, gdy ciała poszukiwały wzajemnej bliskości. Aączyło je to samo pragnienie. Raz po raz wyrywały się im westchnienia zachwytu i pomruki zadowolenia. Pieszczoty stawały się coraz bardziej zdecydowane i niecierpliwe. A jednak nie śpieszyli się do spełnienia. Zgodnie obdarowywali się dotykiem, który rozpalał ich do nieprzytomności. Mieli tyle do nadrobienia... Oboje przeczuwali, że ta noc jest zaledwie początkiem. Asher drżała, cała rozpalona. Nie przestawała kusić Taja Chciała, żeby zawładnął nią całkowicie. Choć jego brzuch był umięśniony i twardy, potrafiła wprawić go w drżenie dotknięciem małego palca. Szybko przypomniała sobie słabość tego skądinąd bardzo silnego mężczyzny i nie omieszkała tej wiedzy wykorzystać. Tymczasem Taj zsunął się wzdłuż jej brzucha i odnalazł najczulszy punkt kobiecego ciała Tym podstępnym sposobem pozbawił ją resztek rozsądku i świadomości. Nieprzytomnie wykrzyknęła jego imię na znak, by nie przestawał. Wygięła się w przypływie rozkoszy i przycisnęła go do siebie. Z trudem łapała oddech. Wreszcie ich usta spotkały się w łapczywym pocałunku i zatracili się w dzikiej rozkoszy. Leżeli przytuleni, mokrzy i zdyszani. Taj wyciągnął rękę, by zgasić światło. - Wprowadzisz się do mnie - szepnął jej na dobranoc. Było to polecenie, a nie pytanie. Zanim odpowiedziała, otworzyła oczy, obserwując wyrazisty męski profil. - Jeśli mnie pragniesz... - Nigdy nie przestałem cię pragnąć, wiesz przecież. W oczach Asher błysnęło zwątpienie, ale Taj nie mógł go zauważyć. ROZDZIAA 7 Bała się Londynu, miasta, które przywodziło wspomnienia z czasów, gdy była lady Wickerton. Na Grosvenor Square stał trzypiętrowy dom, w którym tak niedawno organizowała przyjęcia i bankiety. Chodziła regularnie do Królewskiej Opery na balet, na Drury Lane do teatru i na West End po zakupy. Grywała w brydża z członkami parlamentu, bywała na herbacie w pałacu Buckingham. Lady Wickerton była spokojną, oddaną żoną, kobietą inteligentną, dobrze urodzoną i opanowaną. Asher omal się nie udusiła w tej roli. Gdyby nie poznała T ą j a , prawdopodobnie zaakceptowałaby los angielskiej lady i próbowała sprostać nałożonym na nią obowiązkom. Ale T a j rozbudził w niej namiętność, a trudno jest ją ujarzmić, kiedy rozsadza człowieka. Asher nie miała gdzie wyładować rozpierającej ją energii. Nic dziwnego, zrezygnowała przecież z tenisa. Decyzja powrotu do Londynu nie była więc łatwa. Nawet perspektywa meczu na Wimbledonie nie mogła przyćmić niepokoju. Na pewno spotka ludzi, którzy pamiętali zdystansowaną, szykowną lady Wickerton i którzy zarzucają pytaniami. Oczywiście w kontaktach z prasą będzie wyniosła i lakoniczna. Przynajmniej tyle jest winna Ericowi.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
|