Podobne

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Ale te dwie staruszki są od siebie krańcowo inne, choć obie chcą dla niej tak jak Karen. Te buciki, jej radość, są bardzo tu i te-  I on natychmiast wypatrzył w Karen swoją. W dodatku wie, że ją
dobrze. raz. Widać, że można być szczęśliwym i radosnym spotka to samo co jego, że ten taniec nią owładnie i ją okaleczy. To sed-
 Czy na pewno? Szewcowa  tak. Ona wie, co jest potrzebne nawet w kościele. To jest, jak pokazuje baśń, dla lu- no tej baśni. I żołnierz, i Karen mają dar. Mają tę czerwień w sobie. Czer-
dziewczynce na drodze do dorosłości: skrojone na miarę czerwone dzi w kościele gorszące i grzeszne. Tymczasem jest wień sama w sobie nie jest zła. Ale co się dzieje, gdy zaczynamy wypie-
buciki. Więc kiedy Karen idzie w tych bucikach, czuje się z siebie jak najbardziej naturalne i niewinne. Pamiętam ta- rać jej istnienie, gdy palimy ją na stosie? Ulega wynaturzeniu.
dumna, pewna siebie. Ale z początku nie zdaje sobie sprawy z ich ką scenkę: wsiadłam do windy, a tam stała z córecz- Zasmakowawszy w czymś, co jest zakazane, nie umiemy się temu
znaczenia i mocy, jaką dają. ką pewna kobieta. Dziewczynka się do mnie uśmie- oprzeć. Tak jak Karen. Buty owładnęły nią do tego stopnia, że zamiast
 Ciekawe, że szewcowa pozwala Karen pójść w nich na pogrzeb. chała, ale oczkami pokazywała na dół. Spojrzałam, zająć się chorą opiekunką, poszła tańczyć, uległa demonowi. I zapłaciła
 Bo nie jest spętana zakazami i nakazami kultury. Wie, co jest a ona wystawiła nóżkę. Nóżka była w nowiutkim najwyższą cenę.
ważne naprawdę. Jakby dla kontrastu, jakaż to staruszka zabiera czerwonym kaloszku. Mówię: ale masz śliczne ka-  Nie da się tego uniknąć?
dziewczynkę? Niedowidząca. Pełna dobrych chęci, ale ślepa na po- loszki. A ona na to: nowe... I to było powiedziane  Stało się tak dlatego, że w porę nie poznała swojej miary, nie
trzeby Karen. A zabiera przecież do siebie nie byle jaką dziewczyn- z taką rozkoszą. Miała ze cztery lata i była dumna oswoiła tej czerwieni, nie nauczyła się nią posługiwać tak, by jej słu-
kę, tylko tę właśnie, w czerwonych butach. I pierwsze, co robi, to ją z siebie. Pomyślałam, że to szczęśliwa dziewczynka. żyła, a nie nią władała. Czerwień kusi, trudno jej nie ulec. Karen ule-
ich pozbawia. Co więcej, Karen tak naprawdę wcale jej nie obchodzi. Nigdy też nie zapomnę swoich czerwonych bu- gła wiele razy, bo oddała siebie samą za komfort dostatniego życia.
Ona ją zabrała, żeby zaspokoić własne potrzeby. tów. Gdy byłam w szkole średniej, w niezwykle waż- A to okalecza, jak pokazuje zakończenie.
 %7łeby dobrze wypaść w oczach innych? nym momencie mojego dojrzewania mama ofiaro- Tylko kobieta, która zna siebie, szanuje swoje prawdziwe potrze-
 Może w cudzych, może własnych. Może z osamotnienia. To pewnie wała mi kobiecość. Przywiozła mi włoskie czerwone by, nie sprzedaje siebie, zna swoje granice, może CZASEM z rozko-
nie było świadome. Ale też Karen zamienia wolność na wygodę, dobrobyt. szpilki. Posiadanie takich butów w czasach socjali- szą wyjmować i zakładać swoje cudne czerwone pantofelki i tańczyć
 Czyli teraz decyduje o niej staruszka. A ona wie, czego oczekuje od dziew- stycznej szarzyzny było równie nierealne jak posia- w nich  sama najlepiej wie kiedy i po co.
czynki społeczność. danie cadillaca. Nikogo nie pozostawiały obojętnym.
 Proces socjalizacji, któremu poddawane jest każde dziecko, Rozumiem więc, że wśród XIX-wiecznych protestan-
może przebiegać różnie. Istnieje niebezpieczeństwo, że dziecko wy- tów takie buty musiały wyć jak syrena alarmowa.
chowane zbyt represyjnie nigdy nie wykorzysta swojego potencjału.  Dziś można kupić niemal wszystko, obyczaje również
W tej baśni jest wyrazna przestroga: człowiek, któremu zabroniono się bardzo rozluzniły, ale chęć posiadania czerwonych panto-
być sobą, który nie robi w życiu tego, co powinien, traci zródło swej felków została...
siły i napędu życiowego. Zamiast stanąć na własnych nogach i tań-  Mnie biorą czerwone szpileczki z wyciętym
noskiem i kokardką, na podwyższonym spodzie.
Są tak sexy, że mogłabym postawić je na stole
i na nie patrzeć. Są rzeczywiście jednocześnie
symbolem niewinnej kokieteryjnej zmysłowości
i wyuzdania. Pragnień i obsesji, spełnienia ma-
rzeń i jednocześnie nigdy niespełnialnych ma-
rzeń. To dla mnie ekstrakt bycia dziewczynką, ko-
zwierciadło 04/07 [ Pobierz całość w formacie PDF ]




Powered by MyScript