Podobne

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Pan Zola [...] próbuje dziś sił w najohyd- niejszym realizmie. Z rozkoszą grzebie się w brudzie i hańbie"  to
Vapereau w swoim Roczniku literackim 1865. Lefevre zaś w życzliwej Zoli  LTllustration" ubolewa 27 stycznia
1866 r. nad zgubnym użytkiem, jaki autor robi ze swego bezspornego talentu i poucza go, że  sztuka polega nie
na fotografowaniu szpetoty, ale na wybieraniu piękna, nie na odtwarzaniu samej tylko rzeczywistości, ale na
stapianiu w harmonijną całość tego, co malarz widzi, z tym, co pragnąłby widzieć". A w poważnej  La Revue
Contemporaine" z listopada- -grudnia 1865 r. Claveau, po melancholijnym westchnieniu: , .Realizm gubi nas i
wszystkich nas bez wyjątku zaraża", przyznaje wprawdzie, że  w nowej książce pana Zold jest dziesięć razy
więcej talentu niż w poprzedniej", ale radzi mu, aby zużytkował ten ta
lent na malowanie piękna, a- nie na lubowanie się w  chorobliwej szpetocie, która zresztą wyszła już z mody".
Słowem, w sporze między Zolą a krytyką chodzi o to właśnie, co stanowi istotny problem samej książki: o
stosunek sztuki do rzeczywistości,  o zasadniczy spór [ .] między krzepiącą brutalnością. prawdy a ckliwymi
v
frazesami kłamstwa". 8 Spowiedz Klaudiusza nie jest bowiem niczym innym; jak opowieścią autora, będącego
bohaterem i narratorem zarazem, o watce między  marzeniem", które symbolizuje Klaudiusz, a  rze-
czywistością", której symbolem jest Ląurence; jest wykładem racji, moralnych i estetycznych, które skłoniły go
do wyboru  ekranu realistycznego". ;
Skoro wszelka próba uzdrowienia rzeczywistości przez marzenie skazana jest na klęskę, skoro aby uleczyć
chorobę, trzeba ją poznać, przeto jeżeli uznaje się moralne -posłannictwo sztuiki, należy wybrać  krzepiącą
brutalność prawdy":
Ja, który nie znam życia, jak mam uczyć wiedzy o nim? [.,] Gdy staję w obliczu rzeczywistości, widzę, jak
bardzo jestem bezsilny w walce, którą mi narzuca [...] Rusztowanie moicb marzeń, pozbawione podstawy, wali
się w gruzy [...] Jestem już tylko bezużytecznym marzycielem, którego siła rozpada się, gdy dotknie ziemi [...]
Gdybym zdobył znajomość rzeczywistości, tę wielką sztukę, [...] gdybym umiał rozróżnić chimerę od tego, co
możliwe, przemówiłbym, a Laurence usłyr szałaby mnie. Wiedziałbym, co w niej naprawić i co stawiać jej za
przykład. Ta subtelna wiedza pozwoliłaby mi odkryć przyczyny jej upadku i znalezć lekarstwo na ranę jej serca.
Ale moja ignorancja wznosi między nami mur. Ja jestem . marzeniem, ona jest rzeczywistością {...] Dosyć
kłamstwl Brutalna prawda mą. dziwną słodycz dla tych, których dręczy problem życia. **
Ale zagadnienie prawdy to także problem estetyczny. Sztuka oderwana od rzeczywistości nie może być
sztuką żywą, a tym samym sztuką.wielką:
Bracia, obawiam się, że nasze, marzenia nie tylko są kłamstwem?, wydają rti się one małe i dziecinne w
obliczu rzeczywistoÅ›ci, którÄ… niewyraznie sobie uÅ›wiadamiam. SÄ… . dni, kiedy [.«] odgadujÄ™ w oddali Å›miaÅ‚e
kontury tego, co istnieje.. I pojmuję, ,że tam właśnie jest życie, działanie, prawda, gdy w świecie, który sobie
tworzę, porusza się tłum obcy człowiekowi; puste cienie, których oczy nie widzą mnie, których usta nie potrafią
do mnie przemówić. Dziecko może czuć się dobrze w towarzystwie-tych zimnych i nier mych przyjaciół; bojąc
się życia, ucieka do'tergo, co nie żyje.
' Aleśmy,- mężczyzni, -nie możemy zadowalać się tą wieczną nicością. Caśzę ramiona stworzone są'do tego aby
obejmować. *
Spowiedz Klaudiusza jednak, mimo ambicji autora, nie jest powieścią realistyczną. Jest raczej zbeletryzo-
wanym wykładem jego świeża ugruntowanej realistycznej wiary. Zola nie opanował jeszcze, bo i kiedy, techniki
powieści; zmaga się z poważnymi trudnościami przy próbie przekształcania dokumentu w fikcję; nie potrafi
zobiektywizować narracji, wyrażać idei inaczej jak w rozwlekłym mcnologu. Postaci, zbyt silnie i przejrzyście
obarczone funkcją symboli, nie mają samodzielnego istnienia, zwłaszcza bohater tytułowy, skrzyżowanie
symbolu z autoportretem. Resztkę złudzenia odbiera ton kaznodziejskiej retoryki, wynikający z pretensji
dydaktycznych, ów  jak złośliwie określa go w swojej recenzji Yapsreau   ton mistycznego namaszczenia,
religijnej skruchy", który osobliwie kontrastuje z programową brutalnością scen czy opisów, a za który w
pewnej mierze odpowiedzialność ponosi autor Miłości.
Nie mogę zgodzić się ze zbyt pochlebną opinią, jaką masz
0 mojej książce. Jest ona miejscami bardzo słaba i pełna naiwności. Chwilami brak rozmachu; obserwator
zanika, a pojawia się na powrót poeta, poeta, który opił się mlekiem
1 objadł cukrem. Utwór nie jest męski, jest płaczem zbuntowanego dziecka.
Zola jest już dojrzałym krytykiem, o czym świadczą jego artykuły w  Le Salut Public de Lyon", ale stawia
dopiero pierwsze kroki jako powieściopisarz, a jak sam pouczał Valabregue'a,  kilka miesięcy praktyki tyleż
znaczy, co całe lata teorii". * [ Pobierz całość w formacie PDF ]




Powered by MyScript