[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Ktos ma ochote? - krzyknela po chwili. - Ja! - odpowiedzial Chuck, dolaczajac do niej. Serena nie wiedziala, co Georgie proponuje, ale w tej chwili nie potrzebowala niczego poza cieplym plaszczem. - Nie zmarzniemy? - zapytala niepewnie. Na toboganie leza! gruby welniany koc. Umra z wyziebienia, jesli wszyscy pod niego nie wskocza. - Nie chcesz znowu byc w gazetach? - Chuck sapnal. Chyba cos wciagal nosem. Georgie wynurzyla sie z mercedesa i zatrzasnela drzwi. Potarla nos. Brazowe oczy miala szeroko otwarte. - Musimy sie tylko ruszac. - Spojrzala na Selene. - Wskakuj na sanki, a my z Chuckiem cie pociagniemy. Jak renifery Mikolaja! Serena byla ostatnia osoba, która popsulaby dobra zabawe na imprezie, a poza tym potwornie sie cieszyla, ze Jan dentysta nie odwazyl sie do nich dolaczyc. Mieczak! Serena odpiela pasy przytrzymujace koc, owinela sie i polozyla na toboganie. Georgie przykucnela obok i wsunela jej rece pod koc. Potem mocno zaciagnela i zapiela pasy, jakby szykowala do transportu ofiare wypadku. - 102 - Serena zauwazyla perelki potu nad górna warga i na czole Georgie, chociaz byly ze trzy stopnie ponizej zera. - Gotowa? - krzyknela Georgie, stojac w samych sniegowcach po kostki w sniegu. Serena czula sie troche dziwnie i troche strasznie, kiedy tak lezala na toboganie, kompletnie unieruchomiona. Polozyla dlonie na udach, zeby sie uspokoic. - Gotowa. Georgie i Chuck zachichotali. Pociagneli tobogan. Ich posladki napiely sie z wysilku, gdy ciagneli sanki podjazdem w strone osniezonej czesci Wood River Drive. - Czekajcie, gdzie biegniecie? - zawolala Serena. Podniosla glowe i dostrzegla ich nagie sylwetki migoczace w swietle ksiezyca. Chuck mial jeszcze slad opalenizny po pobycie na St. Barts w Boze Narodzenie, ale Georgie byla biala jak lilia. Ale nie tak niewinna. Serene zaczela bolec szyja i juz miala opuscic glowe, kiedy oslepily ja jasne swiatla. Z przeciwka nadjezdzal samochód. - Ratunku! krzyknela Serena. Twarz jej zaplonela ze wstydu, gdy zdala sobie sprawe, jak to zalosnie zabrzmialo. Tobogan podskakiwal i sunal przed siebie, tylne swiatla samochodu zniknely w oddali. - Ej! - wrzasnela Serena, wyciagajac szyje. - Zatrzymajcie sie! Jej tak zwani przyjaciele nic zareagowali. Moze nie slyszeli, a moze tylko udawali, ze nie slysza. - Prosze...! Nadal nie zwolnili. Droga znowu sie rozswietlila, gdy nadjechal kolejny samochód. Ten przyhamowal. Ryknela syrena i rozblysly bialo - czerwone swiatla. - Cholera, policja! - wrzasnal Chuck. - Biegiem! - Nie! - blagala Serena. Tobogan podskakiwal, nabierajac predkosci. Policja podjechala blizej. - Pusc! Puszczaj! - Serena uslyszala glos Georgie. Nagle sanki zakrecily ostro i zjechaly do rowu. Przetoczyly sie i zatrzymaly w plytkim strumieniu. Woda natychmiast przesiakla przez welniany koc i dotarla do kolan Sereny. Byla tak zimna, ze az parzyla. - Zatrzymac sie! Stac! - krzyczeli policjanci, goniac Georgie i Chucka. Swiatla rozblyskiwaly na dachu oddalajacego sie samochodu. Serena, trzesac sie z zimna, patrzyla na oddalajace sie swiatla policyjnego wozu. - Ratunku - zakwilila. - Ratunku, blagam. - 103 - zrobic to, czy nie zrobic - Teraz jestesmy dokladnie tak samo ubrani. Blair wyszla z lazienki w samym reczniku. Erik odlozyl na bok pismo narciarskie, które czytal, czekajac na nia w lózku. - Super. Pokój mial wysoki, ukosnie sciety, drewniany sufit i gigantyczne tle dopasowane trójkatne okna wychodzace na Mount Baldy. W ciemnosciach migaly swiatla ratraków oczyszczajacych trasy na nastepny dzien. Blair przez sekunde zastanawiala sie, czy Nate wciaz gdzies tam biegnie w tenisówkach, czy odzyskal rozsadek i wrócil do domu. Zreszta, czy ja to obchodzilo? Obrócila pierscionek z rubinem kilka razy i przeniosla spojrzenie na lózko. Zaraz stane sie kobieta, przypomniala sobie. Nawet z okruszkami ciastek na brodzie i na piersi oraz z wilgotnymi, zmatowialymi po goracej kapieli wlosami Erik wygladal tak, ze nie sposób bylo mu sie oprzec. Podeszla do nocnego stolika i pociagnela lyk szampana prosto z butelki. - No dobra. Jestem gotowa. Erik wzial ja za reke i pociagnal na siebie. Ich usta spotkaly sie, rozkosznie laczac posmak czekolady i szampana. Przycisnal sie do jej bioder. Wygladalo na to, ze tez juz byl gotowy. Zamknela oczy, gdy uslyszala muzyke z imprezy na dole, jakas hiphopowa piosenke, której nie znala. Tamtego wieczoru, kiedy myslala, ze zrobi to z Nate'em, wypalila na CD skladanke muzyczna i w calym pokoju ustawila swiece. I do niczego nie doszlo. Tym razem byla w obcym domu i grala obca muzyka. Moze to i lepiej - im mniej dopracowany scenariusz, tym wiecej miejsca na eksperymenty. Tak jakby naprawde chciala robic cos dziwacznego. Pewnie, ze nie. - Otwórz oczy - zamruczal Erik, tracajac ja w szyje nosem. - Masz piekne oczy. Blair otworzyla oczy i zachichotala. Calowala sie z seksownym starszym bratem Sereny! Zamknela znowu oczy, pograzajac sie w kolejnej rundce usta - usta. Wygladalo na to, ze latwiej jest po prostu cos robic niz myslec o tym, co sie robi albo z kim. Erik odwinal jedwabna koldre w kolorze cynamonu i wsunal sie pod nia. Blair wslizgnela sie za nim. Wyplatala sie z recznika i rzucila go na podloge bardziej ostentacyjnie, niz zamierzala. - 104 - Ta - dam! - Juz to robilas, prawda? - zapytal Erik, gdy przebiegal zwinnymi palcami po jej kregoslupie. Blair zadrzala - po trochu z przyjemnosci, po trochu ze strachu. Zacisnela oczy. - Jasne. Poczula na udzie imponujaca erekcje Erika. Moze nie beda musieli tego robic tak do konca, moze wystarczy tylko troche. Wtedy przypomniala sobie, co ona i Serena mówily dziewiatoklasistkom na spotkaniach grupy kolezenskiej pomocy. Nie róbcie tego tylko po to, zeby to zrobic. Zróbcie to z
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
|