[ Pobierz całość w formacie PDF ]
czwartek. - Masz na myśli tę środę albo czwartek? - zapy tała Sojo słabym głosem. - Tak. - No cóż, trzeba przyznać, że twój Simon nie marnuje czasu. - Chciałabym, żebyś została moją druhną. - Ale ja tylko żartowałam - zaprotestowała Sojo ze śmiechem. - Ja nie. - Co na to Simon? - Sam to zaproponował. - Wobec tego z przyjemnością się zgadzam! - Sojo zaśmiała się radośnie. - Zaraz wyciągnę z szafy najlepszą sukienkę. - Skoro o sukienkach mowa, będę wdzięczna, jeśli spakujesz moje rzeczy i przywieziesz je ze sobą - poprosiła Charlotte. - Wszystko? - Chyba tak. Już tam nie wrócę. - Jasne, że nie. - W głosie Sojo zabrzmiał smu tek. - Jakoś sobie tego nie uświadamiałam. Mogę RZYMSKI BRYLANT 83 nadal tu mieszkać? Zaczęłam traktować nasze mie szkanie jak prawdziwy dom. - Pewnie, że możesz. Szczerze mówiąc, bardzo na to liczyłam. - Co z księgarnią? - Spytam Margaret, czy da sobie radę, przynaj mniej przez jakiś czas. Kiedyś powiedziała mi, że czuje się za młoda na emeryturę, więc pewnie będzie chciała zająć się księgarnią. - Co z pracą po ślubie? - Jeszcze się nad tym nie zastanawiałam. Ale pewnie Simon nie będzie chciał, żebym pracowała. - Ach... - Co? - Kiedyś byłaś taka samowystarczalna. A teraz, co stwierdzam z przyjemnością, głos ci mięknie na wzmiankę o Simonie. - Wcale nie! - zaprzeczyła Charlotte z oburze niem. - Nie mogę się doczekać, kiedy zobaczę męż czyznę, który ma na ciebie taki wpływ. No dobra, zrobię sobie kanapkę i zaczynam pakowanie. Na razie. I błyskawicznie się rozłączyła. Charlotte z uśmiechem wystukała numer do Mar garet. Gdy starsza pani dowiedziała się o ślubie, natychmiast szczerze pogratulowała swojej szefo wej i oświadczyła, że może zajmować się wszyst kim tak długo, jak będzie to konieczne. Po tej rozmowie Charlotte pomyślała, że ta cała sytuacja przypomina bajkę. Nie mogła jednak 84 LEE WILKINSON zapomnieć, że nie wszystkie bajki kończą się szczę śliwie. Wstrząsnął nią dreszcz. - Czy coś się stało? - spytał Simon od progu, patrząc na jej pobladłą twarz. - Nie, wszystko w porządku - odparła. Czuła się trochę głupio. - Sojo jest zachwycona, a Margaret twierdzi, że zajmie się księgarnią przez tyle czasu, ile będzie trzeba. - Dlaczego jesteś smutna? Przecież wszystko się układa. - Wcale nie. - Uśmiechnęła się z trudem. Nie wydawał się usatysfakcjonowany i pewnie pytałby dalej, ale nagle pojawiła się pani Reynolds. - Lunch gotowy. Jako że jest niedziela, kazałam Milly nakryć w jadalni. Mam nadzieję, że tak może być? - Oczywiście. Dziękuję, Ann. Zaprowadził Charlotte do wyłożonej drewnem jadalni, gdzie olbrzymi stół został nakryty dla dwóch osób. - Powiedz, co się dzieje? - wrócił do tematu, gdy usiedli i podano zupę. - Naprawdę nic. - Na widok jego ściągniętych brwi dodała z zakłopotaniem: - Myślałam tylko o tym, że to wszystko przypomina bajkę. Potem przyszło mi do głowy, że nie wszystkie bajki mają szczęśliwe zakończenie i strasznie mnie to przy gnębiło. Ze zdumieniem ujrzała, że chyba mu ulżyło. Postanowiła zmienić temat. - Jak poszło? RZYMSKI BRYLANT 85 - Rozmawiałem z Matthew i Jamesem. James chętnie zostanie naszym drużbą, a Matthew nie widzi żadnych problemów, jeśli miejscowy pastor zgodzi się na ślub w środę. Niestety, Matthew przebywa za granicą na kongresie, więc nie zjawi się na naszym ślubie, ale ze względu na stan zdrowia dziadka również on uważa, że nie powinniśmy zwlekać. Miałem szczęście i udało mi się także złapać telefonicznie wielebnego Davida Mossa, pa stora z kościoła Zwiętego Piotra. Nie ma nic za planowanego na środę, więc możemy umówić się na ślub o jedenastej. Czy to ci odpowiada? - Tak. - No więc udało się nam załatwić najważniejsze sprawy - oświadczył z satysfakcją. Znowu przeszył ją dreszcz, nie wiedziała dlacze go. Przecież pragnęła zostać żoną Simona. Marzyła o tym, więc czemu, zamiast czuć radość i szczęście, czuła niepokój? - Teraz pozostaje nam jeszcze jedno: musimy zadecydować, gdzie spędzić nasz pierwszy miodo wy miesiąc. Zasugerowałem Paryż albo Rzym, gdyż oba te miasta znajdują się względnie niedaleko, ale może wolałabyś jechać w inne miejsce? Na przy kład do Amsterdamu albo do Wenecji? Pokręciła głową. - Paryż albo Rzym w zupełności mi odpowia dają. - No to wybieraj. - Wobec tego Rzym. Jeszcze na studiach spędzi łam z koleżankami weekend w Paryżu. Bardzo mi 86 LEE WILKINSON się tam podobało, ale jeszcze nigdy nie byłam w Rzymie. - Miasto jest niesłychanie hałaśliwe, proponuję wobec tego, żebyśmy zatrzymali się gdzieś na
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
|