[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nad tym zastanowiłam i uważam, że to dobry pomysł. - Nie ma mowy - oświadczył ciągle podniesionym tonem. - Naprawdę myślałaś, że pozwolę ci rzucić pracę i przenieść się samej do domu w Arkansas? Chyba zwariowałaś. Elise wojowniczo zadarła brodę. Dustin wiedział, że to oznaka irytacji, ale zanadto był rozdrażniony, żeby zwracać na to teraz uwagę. Ze wszystkich głupich pomysłów, jakie mógł sobie wyobrazić, ten wydawał mu się chyba najbardziej idiotyczny. - Nie przypuszczałam, że w ogóle będę cię musiała prosić o zgodę - oświadczyła chłodno. - Taka jest moja decyzja i nie zamierzam jej zmieniać. Zresztą już złożyłam wymówienie. Zostanę w pracy tylko do końca miesiąca. Dustin omal się nie udławił. - Co takiego? 47 RS Elise zarumieniła się zakłopotana, bo ludzie siedzący przy sąsiednich stolikach zaczynali się im przyglądać. - Czy mógłbyś przestać? Za chwilę będzie się na nas gapić cała restauracja. - Nic mnie to nie obchodzi. Jak mogłaś w ten sposób rzucić pracę? Podjąć tak poważny krok, nie rozmawiając o tym ze mną? - Jeżeli się nie opanujesz, będziemy musieli stąd wyjść - oświadczyła surowo. - Nie mam zamiaru robić z siebie widowiska. - Zwietnie. - Zdecydowanym ruchem odłożył serwetkę na stolik i wstał. - Chodzmy stąd. Coś mi mówi, że tej rozmowy nie uda się nam przeprowadzić po cichu. - Nie mogę uwierzyć, że tak się zachowałeś - oświadczyła w, kilka minut pózniej, gdy mercedes Dustina pędził w kierunku jego mieszkania. - Nigdy dotąd nie zrobiłeś mi awantury przy ludziach! Więcej, dobrze pamiętam, że miałeś zawsze bardzo złe zdanie o tych, którzy nie potrafią zachować się przyzwoicie w miejscach publicznych. - Daruj, ale po tym, co mi powiedziałaś, musiałbym być świętym, żeby się nie zdenerwować - odpowiedział. -Czy nie mogłaś z tym poczekać, aż wrócimy do domu? Nie umiem skupić się na rozmowie i jednocześnie prowadzić samochodu. Na wszelki wypadek powstrzymała się od uwagi, że mógłby po prostu wolniej jechać. Dustin podjął rozmowę, gdy tylko zamknął drzwi do mieszkania. - No dobrze. Powiedz mi teraz, skąd ten idiotyczny pomysł, żeby siedzieć w Arkansas, dopóki nie urodzisz dziecka? 48 RS - To wcale nie jest taki głupi pomysł - zaprotestowała ostro. - Muszę pomyśleć o swojej przyszłości, a skandal, jaki wybuchnie w Atlancie, gdy się okaże, że jestem w ciąży, wcale mi nie pomoże w karierze. Nie mam męża, spodziewam się dziecka i wszyscy mnie tu znają. Ludzie już zaczynają na mnie podejrzliwie patrzeć. Wiesz równie dobrze jak ja, że nie obejdzie się bez gadania. Oświadczyłam swoim pracodawcom, że ze względu na kłopoty zdrowotne muszę chwilowo zrezygnować z pracy. Pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że jeśli nie będę kłuła ludzi w oczy swoim widokiem, to cała sprawa szybko przycichnie. - A czy ty w ogóle znasz kogokolwiek w tym całym Arkansas? - Dustin nerwowo przemierzał pokój, zastanawiając się, jak wybić Elise z głowy pomysł wyjazdu. - Nie, ale Ariel powiedziała mi, że dom jest przytulny, tuż obok mieszkają sąsiedzi, a do szpitala w Hot Springs jest nie więcej niż dwadzieścia minut drogi. Naprawdę nie uciekam na pustynię. - Będziesz tam sama i do tego w poważnym stanie. - Dookoła jest mnóstwo samotnych kobiet w ciąży. I jakoś sobie radzą. Poza tym nie zostanę bez grosza. Udziały, jakie mam w firmie matki, pozwolą mi spokojnie czekać na chwilę, gdy będę mogła podjąć na nowo pracę. - Nic mnie nie obchodzą inne samotne kobiety w ciąży, Elise. Obchodzisz mnie tylko ty. I za nic w świecie nie zgodzę się, żebyś tam jechała. Popatrzyła mu prosto w oczy. 49 RS - Ciekawe, jak zamierzasz mnie tu zatrzymać. Nie ma mowy, żebym została w Atlancie. Chcę jechać do Arkansas i już! - oświadczyła zdecydowanym tonem. - A ja nie chcę, żebyś jechała sama w tym stanie! - odparł w równie zdecydowany sposób. - Co wobec tego proponujesz? - zapytała wojowniczo. Dustin przez chwilę nic nie mówił. Potem wzruszył ramionami, jakby chcąc dać do zrozumienia, że nie zamierza zrobić nic nadzwyczajnego. - Chyba będę musiał po prostu pojechać tam z tobą - powiedział wreszcie, zanim uświadomił sobie, co właściwie mówi. 50 RS Rozdział 4 Elise patrzyła na niego osłupiała. - Chyba żartujesz - oświadczyła po chwili. - Czy wyglądam, jakbym żartował? - spytał Dustin z poważną miną. Przez chwilę mierzyła go uważnym spojrzeniem. - To absurd. Nie możesz pojechać ze mną do Arkansas. - Czemu nie? - Czemu nie? - powtórzyła z niedowierzaniem. - Masz przecież
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
|