Podobne

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nownie odprężyła.
 I jeszcze przyszło mi do głowy, że powinnaś
wreszcie zastanowić się nad podjęciem pracy w Europie.
 Proponujesz mi pracę?  spytała dla pewności.
 Tak.
 Poważnie?
 Jak najbardziej. Potrzebni mi dobrzy lekarze. BÄ™-
dziesz dla mnie pracować, Sophie? W Hiszpanii zaj-
miesz się rekrutacją ochotników do programu, w razie
potrzeby będziesz tu przylatywała, połączysz sprawy
biznesu i zarządzania naszym przedsięwzięciem. Zape-
wniÄ™ ci odpowiednie przeszkolenie...
Sophie nie słuchała go jednak. Xavier roztoczył
przed nią wspaniałą wizję kariery, ale na gruncie osobis-
tym nie zaproponował jej nic. Dostrzegała tylko to, że
jego plany byływyłącznie zawodowe. Najwyrazniej nie
chciał się z nią wiązać. Mogła unieść się ambicją i od-
rzucić jego propozycję lub też skorzystać z niej i cieszyć
się Xavierem, póki jeszcze miała okazję.
Jakby czytając jej w myślach, oznajmił:
 Między nami nic nie musi się zmienić, Sophie.
NAJBOGATSZY HISZPAN 127
Nasz związek przetrwa wspólną pracę. Chyba już tego
dowiedliśmy, prawda? Poza tym wykombinuję dla
ciebie jakieÅ› przyjemne mieszkanie albo dom.
Sophie nie wierzyła własnym uszom. Narzucał jej
własne warunki, a na to nie mogła pozwolić, chociaż go
pragnęła. Podróże, wyzwanie, ciężka praca  była goto-
wa zaakceptować wszystko, co się wiązało z jej zaję-
ciem, lecz nie mogła przyjąć od Xaviera domu! Czułaby
się tak, jakby ją kupił.
 Co ty na to?  naciskał.
 Praca jest świetna i jestem pewna, że dobrze pła-
cisz. Bez problemu coÅ› sobie wynajmÄ™.
 Jak wolisz.  Wzruszył ramionami.  Ale przy-
jmujesz propozycjÄ™ pracy?
 Tak  potwierdziła.
Kiedy Xavier udał się na jedno ze swoich spotkań
w cztery oczy, Sophie włączyła telewizor i nastawiła
program informacyjny, uznawszy, że najwyższa pora
zapoznać się z wiadomościami.
Kilka pierwszych doniesień obejrzała obojętnie, ale
nagle jej uwagę przykuła przerażona, umorusana błotem
twarz osoby, z którą rozmawiał dziennikarz. Nie od-
rywając oczu od ekranu, Sophie podniosła słuchawkę
telefonu i przycisnęła ją do ucha.
 Tak, tak  powiedziała pospiesznie do telefonisty.
 Proszę mnie natychmiast połączyć z doktorem Mar-
tinezem Bordiu.  Zdawało się jej, że czeka całą wiecz-
ność.  Nie, nie ma znaczenia, ile to potrwa  prawie
krzyknęła, gdy mężczyzna ponownie się z nią połączył.
 To bardzo pilne, sytuacja wyjątkowa. Tak, dziękuję.
128 SUSAN STEPHENS
Zaczekam.  W oczekiwaniu na połączenie zaczęła
niecierpliwie przeglądać stertę papierów, które wcześniej
czytała. Nagle jej uwagę przykuła niewielka, biała kartka.
Widniała na niej krótka notatka, sporządzona zdecydo-
wanym, wyrazistym charakterem pisma. Na poczÄ…tku
listu widniała dzisiejsza data, a pod nią imię ,,Xavier  .
Dokładnie napisano ,,Kochany Xavierze  . Sophie błyska-
wicznie przeanalizowałakażde słowo zawarte w tekście.
Kochany Xavierze,
Nie zapomnij o naszym spotkaniu dzisiejszego popo-
łudnia. Bez Ciebie nie mogę się pozbierać.
*
Xavier nie zdziwił się, zastawszy matkę w otoczeniu
wianuszka wielbicieli. Señora Martinez Bordiu wyróż-
niała się wyjątkowym urokiem osobistym, a także urodą
i intelektem, który zdawał się pogłębiać z wiekiem.
Jej śmiech górował nad ożywionymi głosami. Xavier
zacisnął zęby. Baw się, póki możesz, kochana mamo, bo
wkrótce złamię ci serce.
Nagle zmarszczył brwi, słysząc dzwonek swojego
telefonu komórkowego. Ktoś wybrał sobie wyjątkowo
nieodpowiednią porę na pogawędkę.
 Xavier? To ty?  Sophie niezbyt dobrze słyszała
jego głos.
Rzecz jasna osoba, która napisała liścik, musiała być
teraz przy nim. Tak czy owak, musiałamucoś przekazać.
 Sophie?  Był wyraznie spięty i oschły. Ponad
wszelką wątpliwość nie miał ochoty rozmawiać.
NAJBOGATSZY HISZPAN 129
 Posłuchaj, przepraszam...
 Co jest?
 Musisz tutaj natychmiast wrócić.
 Wykluczone  odparł chłodno.
 Musisz.
 Nie mogę. Wyszedłem z hotelu. Jestem gdzieś
w mieście.
Sophie poczuła, że kręci się jej w głowie, ale nie
dawała za wygraną:
 Zrozum, to ważna sprawa...
 Sophie, teraz nie mogę do ciebie przyjechać. To
niemożliwe. Wrócę najszybciej, jak się da.
Usiłowała mu wyjaśnić, o co chodzi, lecz nagle
usłyszała w telefonie dzwięk, który potwierdził jej naj-
gorsze obawy.
 Sophie... Sophie, jesteÅ› tam? Wszystko w porzÄ…dku?
 Tak, nic mi się nie stało.  Wysoki, dzwięczny
śmiech kobiecy, taki, który najbardziej podobał się
mężczyznom.
Nie mogła znieść jego brzmienia.
 Sophie? Powiedz, co ci jest.
 Nic takiego  odparła głucho.  Dam sobie radę.
 Na pewno? Wybacz, ale dzwonisz w nie najlep-
szym momencie.
Jasne, pomyślała spięta. Klinika w górach została
pochłonięta przez potworną powódz, ludzie tracili do-
my, nikt nie znał liczby rannych i zabitych, ale przyjem-
ności doktora Xaviera Martineza Bordiu były najważ-
niejsze!
 Porozmawiamy wkrótce... jak tylko znajdę chwilę.
 Rozłączył się.
130 SUSAN STEPHENS
 Spokojna głowa, Xavier  powiedziała Sophie.
 Sama sobie poradzÄ™. Z tobÄ… czy bez ciebie.
Kiedy Xavier podchodził do matki, natychmiast wy-
czuła jego obecność i wyszła mu na spotkanie, pozo-
stawiając za sobą wianuszek admiratorów.
 Mój kochany Xavier!
 Mamo, musimy porozmawiać na osobności  mruk-
nął, gdy ucałowali się na powitanie.
 Oczywiście, najdroższy  zgodziła się od razu
i popatrzyła mu w oczy.  Co się stało?  spytała, gdy
tylko podwójne drzwi zamknęłysię za ostatnim gościem.
 Zakochałem się...
 To cudownie!
 Czyżby, mamo?  burknął ironicznie.
 Dostrzegam w twojej twarzy cierpienie!  wy-
krzyknęła.  Mów zaraz, o co chodzi. Czy ta kobieta jest
zamężna? Czy jej serce należy do innego?
Zaśmiał się ponuro.
 Niestety, to coÅ› znacznie gorszego.
 Gorszego?  zaniepokoiła się nie na żarty.  Co
może być gorszego?
Xavier drgnął niespokojnie i wziął matkę za ręce.
 Kocham kobietę z rodziny Fordów.  Poczuł, że
zdrętwiała. Jego serce przeszył dojmujący ból.  Ko-
cham Sophie Ford.
 Sophie...
 Wybacz mi, mamo. Gdybym mógł temu zaradzić...
 Zamilkł. Nie wiedział, jak opisać swoje uczucia.  Za
bardzo jest mi bliska.
Siedzieli w milczeniu, pogrążeni we wspomnieniach,
pełni bólu.
NAJBOGATSZY HISZPAN 131
 Xavier  wyszeptała w końcu matka.  To biedne
dziecko... Biedna Sophie...  Westchnęła ciężko.  Jak
mogłeś podejrzewać, że nie wyrażę zgody na wasz
zwiÄ…zek? Razem z twoim ojcem zawsze siÄ™ o niÄ… mart-
wiłam.
Zamilkła. Z rękawa sukienki wyciągnęła elegancką
chustkę, którą osuszyła łzy na policzkach.
 Czyli akceptujesz mój wybór narzeczonej?  wyją-
kał zdumiony.
 Narzeczonej?  Uśmiechnęła się tak, jakby słońce
dotknęło jej twarzy ciepłym promieniem. W tej samej
chwili Xavier uświadomił sobie coś strasznego.
 Chyba popełniłem fatalny błąd  wybełkotał.
 Błąd?  powtórzyła niespokojnie matka.  O czym
ty mówisz?
 Nie wyznałem Sophie prawdy o swoich uczuciach.
Nie mogłem ryzykować, że cię skrzywdzę  wyjaśnił
pospiesznie.  Zadzwoniła kilka minut temu, ale ją
zbyłem... nie chciałem rozmawiać. Sprawiała wrażenie
zdenerwowanej...
 Jedz do niej natychmiast  nakazała zdecydowa-
nym tonem matka.  Jeśli ma powód, by zwątpić w twoje
uczucia, musisz natychmiast do niej jechać  podkreśliła [ Pobierz całość w formacie PDF ]




Powered by MyScript