Podobne

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jego żoną? Torr był silny i stanowczy. Nie byłoby bezpiecznie zadzierać z nim, zwłaszcza będąc
żoną, którą uważał za swoją własność, myślała Abby gorączkowo, krojąc chleb. Wprawdzie wobec
niej zachowuje się cierpliwie, ale sam powiedział, że jego zdaniem Abby prędzej czy pózniej będzie
do niego należała.
Tu jednak zreflektowała się, czując, iż ulega przesadnej panice. Czyli zachowuje się zgodnie z
oczekiwaniami szantażysty. Ze złością rzuciła gotowe kanapki na talerze i z rozmachem usiadła na
krześle.
- Przesyłka była skierowana nie tylko do ciebie, ale i do mnie - zauważył Torr, nie podnosząc oczu.
Gdy Abby przygotowywała kanapki, zdążył dokładnie przejrzeć zawartość koperty.
- A co, przysłał kolejne zdjęcie z weekendu? - zapytała, sięgając po sztywniejszą kartkę, którą Torr
trzymał w ręku. - O mój Boże! - wyrwało się jej z ust.
Fotografia przedstawiała ją z nieznanym mężczyzną, który na pewno nie był Wardem. Leżeli na plaży
w niedwuznacznej pozie. Osłupiała wypuściła z ręki zdjęcie, które upadło na stół czystą stroną do
góry. Dopiero wtedy zauważyła napisane na odwrocie na maszynie słowa:
 Widzisz, Latimer, jaka z niej kurwa. Każdy może ją mieć, byle miał wystarczająco dużo forsy.
Wypisz, wymaluj jak twoja żona . Torr w milczeniu odwrócił zdjęcie i jeszcze raz mu się przyjrzał.
- Przysięgam, Torr, że nigdy nie widziałam tego człowieka na oczy.
To nieprawda, że go znam! Nie wiem... nic nie rozumiem - wyrzucała z siebie bezładne słowa.
- To oczywisty fotomontaż - spokojnie wyjaśnił Torr. - Wziął twoją twarz z innego zdjęcia,
wmontował w zdjęcie kochającej się pary i podretuszował.
Abby pokiwała głową, lecz widząc zbielałe kostki dłoni Torra, nie była pewna, czy on sam wierzy w
swoje słowa.
- Myślisz, że zrobił to celowo, żeby mnie skompromitować w twoich oczach? - zapytała cicho.
- Powiedz mi, Abby, kto z twoich znajomych zna się na fotografii?
- Znowu zaczynasz się bawić w detektywa! - zawołała. - Znam chyba z tuzin ludzi, którzy znają się na
fotografii. A poza tym gdzie jest powiedziane, że zrobił to sam? Równie dobrze mógł zamówić
fotomontaż u zawodowego fotografa.
- Może tak, a może nie.
- Jesteś taki pewien, że to fotomontaż? - zapytała, nie panując nad sobą. - A może to jednak moje
zdjęcie w namiętnej scenie z tym... z tym osobnikiem?
Torr zaprzeczył ruchem głowy.
- Nie. Wiem, jak wyglądasz, kiedy się kochasz, i wiem, że na pewno nie patrzysz wtedy na faceta z
uprzejmym uśmiechem, jakbyś siedziała z nim przy podwieczorku.
Abby jeszcze raz rzuciła okiem na sfabrykowane zdjęcie, myśląc jednak głównie o aluzji Torra do
tego, że pamięta, jak wyglądała jej twarz, kiedy się kochali.
- Aha! - mruknęła, nie wiedząc, co powiedzieć. W zdenerwowaniu zagryzła wargę. Po chwili
wyszeptała: - Torr, boję się!
- Widzę. Plan się powiódł.
Torr zebrał ze stołu wycinki i razem z fotografią włożył je z powrotem do koperty.
- Jaki plan?
- Szantażysty. Chciał cię przestraszyć i skłonić do ucieczki, żeby móc cię dopaść, kiedy zostaniesz
sama.
- Nigdzie nie zamierzam uciekać - oświadczyła wbrew wszelkiej logice i automatycznie sięgnęła po
kanapkę, na którą wcale nie miała ochoty.
- Ale myślałaś, żeby to zrobić?
- Nie wiem, w tej chwili nie jestem w stanie sensownie myśleć! Wstała od stołu i podeszła do zlewu,
by napić się wody. W duchu musiała jednak przyznać Torrowi rację. Faktycznie myślała o ucieczce.
Ale prawdą było również, iż paraliżujący strach mącił jej myśli, nie pozwalając zastanowić się
trzezwo nad sytuacją. Nie była nawet pewna, czego boi się najbardziej. Na zdrowy rozum największe
niebezpieczeństwo groziło jej ze strony szantażysty, i na nim powinna się była skoncentrować. A
tymczasem miotały nią inne lęki i obawy. O to, że wplątała Torra w swoje problemy, i o to, co może
o niej teraz myśleć po obejrzeniu tego ostatniego zdjęcia. A jeśli Torr dojdzie do wniosku, że zdjęcie
nie jest spreparowane? Wszystko to razem przerastało jej siły. Wrzuciła do ust dwie uspokajające
tabletki i popiła je wodą.
Torr siedział nadal przy stole, przypatrując się w milczeniu Abby, na której twarzy malowało się
udręka, i zastanawiał się, jak ją z tego stanu wyprowadzić. Po obejrzeniu artykułów sprzed trzech lat,
w których oskarżano go o zamordowanie żony, musiała na pewno stracić do niego zaufanie. Na myśl
o perfidnej intrydze szantażysty Torr z wściekłości zacisnął pięści. %7łe też akurat teraz Abby poznaje
jego przeszłość! W momencie, gdy zaczyna się do niego przyzwyczajać i akceptować jego miejsce
przy niej.
Czy, jeśli nawet zdoła ją przekonać, że nie zrobił nic złego, Abby nie zachowa w głębi duszy cienia
nieufności i lęku przed nim? Jeśli zdecyduje się na ucieczkę, odnalezienie jej może potrwać dzień,
dwa, a nawet dłużej. Szantażysta może ją dopaść przed nim, a wtedy Bóg jeden wie, co się stanie.
Jak zapobiec ucieczce kobiety opanowanej strachem z jednej i niepewnością z drugiej strony? Mając
jej pełne zaufanie i pewność, że należy do niego i tylko do niego, on mógłby się skoncentrować na
tym, jak zidentyfikować i unieszkodliwić jej prześladowcę.
A tymczasem stanął wobec konieczności prowadzenia dwóch bitew jednocześnie - jednej o
odzyskanie zaufania Abby, i drugiej z anonimowym szantażystą.
Atmosfera napięcia utrzymywała się przez resztę popołudnia. Torr wprawdzie schował wszystkie
wycinki i zdjęcia do szuflady i zamknął ją na klucz, lecz świadomość ich istnienia w oczywisty
sposób nie opuszczała ani na chwilę ani jego, ani jej umysłu.
Abby najpierw ostentacyjnie zajęła się wertowaniem stosu zakupionych rano w sklepiku czasopism,
a potem zabrała się do rozwiązywania krzyżówki, ale ani razu nie poprosiła go o pomoc. Patrząc, jak
Abby pochłania kolejne filiżanki kawy, raz po raz łykając przy tym uspokajające albo wzmacniające
witaminy, Torr zastanawiał się, co z tej mieszanki może wyniknąć.
Czy Abby zdecyduje się uciec? Kiedy? W jaki sposób? Czy po prostu oświadczy, że wraca do
Portland, czy też wymknie się po cichu w środku nocy? Czuł narastające z każdą godziną
zdenerwowanie. Nie wiedział, co mógłby zrobić albo powiedzieć, by rozładować napiętą atmosferę,
która stawała się wręcz nie do zniesienia.
Może powinien opowiedzieć Abby o swoim katastrofalnym małżeństwie? Po namyśle uznał jednak,
że lepiej tego tematu nie poruszać. Zresztą nie było wiele do opowiadania. Jego małżeństwo było po
prostu jedną wielką pomyłką. Gdyby zaś zaczął relacjonować zdrady i oszustwa, jakich dopuszczała
się jego żona, Abby mogłaby pomyśleć, że widocznie nie jest taki niewinny, skoro szuka dla siebie
usprawiedliwienia.
A może Abby da się wciągnąć w detektywistyczne dociekania i zgodzi się w świetle nowo
poznanych faktów przejrzeć jeszcze raz listę swych przyjaciół i znajomych? Kiedy jednak na nią
popatrzył, doszedł do wniosku, że nie będzie miała na to ochoty. Niemniej nadal męczyło go
poczucie, że kogoś musieli przeoczyć. W końcu szantaż wymaga sporej wiedzy o osobie
szantażowanej. Szantażysta musi nie tylko zdobyć ściśle poufne informacje, ale ponadto wiedzieć, do
jakiego stopnia szantażowany czułby się skompromitowany ich ujawnieniem. A to wymaga dość [ Pobierz całość w formacie PDF ]




Powered by MyScript