[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ścicieli. - A my? - spytała. - Gdzie będziemy mieszkali? - Jeszcze nie wiem. - Rozejrzał się. - W każdym razie nie tutaj. Przy najmniej niezbyt długo. - Dlaczego nie? Lubię ten dom. Znów się uśmiechnął. - Jest za mały. Potrzebujemy więcej miejsca. Dla dzieci. Rozdział 24 ydzień pózniej Leonora siedziała w dużym pokoju z Thomasem i Wrenchem. Na stole stała miska prażonej kukurydzy. Większość T znikała w pysku psa. - Chciałem ci to dać, zanim jutro pojedziemy na lotnisko po twoją babcię i Herba - powiedział Thomas, podając jej małe pudełeczko. Uważnie mu się przyjrzała. - Bardzo małe narzędzia? - Nie całkiem. Dała psu ostatnie ziarnko kukurydzy, wytarła ręce w serwetkę i otwo rzyła pudełko. Na ciemnym aksamicie błyszczał pierścionek. 238 ""'^imijniimfmnirmTTiiiin-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
|