[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Myślałam, że powinnam o niej zapomnieć? - Kiedy to mówiłem, byłem zły i głupi. A teraz pytam poważnie: czy zjesz ze mną kolację? Byłoby mi bardzo miło. - Tak, chętnie - odparła Maya z uśmiechem. - Przyjmuję zaproszenie z trzech powodów. Po pierwsze, jak powiedziałam, dopóki nie dostanę pierwszej pensji, nie stać mnie na taki luksus jak jedzenie kolacji, po drugie, możemy podczas niej zastanowić się, co robić dalej, i po trzecie, z przyjemnością zjem z tobą kolację. Czy takie uzasadnienie wystarczy? - W zupełności - Simon uśmiechnął się szeroko. - Nawet sobie nie wyobrażasz, jak bardzo się cieszę z tego, że to nie ty rozpowiadałaś te okropne plotki o mnie. Poczułem naprawdę dużą ulgę. Jak myślisz, czy po kolacji będziesz mogła pójść ze mną do Gitte? - Zobaczymy - odpowiedziała krótko. Ponieważ Simon widział wyraznie, że Maya niezbyt chętnie chciała wyświadczyć mu tę przysługę, nie nalegał. Udał się za to razem z nią do biura i usprawiedliwił przed szefem jej krótką nieobecność, dzięki czemu Maya nie doznała z tego powodu nawet najmniejszych przykrości. Simon miał niewątpliwy urok. A jako jeden z Dalenów także wpływy. Ale o tym ona nie wiedziała. W okolice Mark dawno zawitała już wiosna, ale pogoda nie była najlepsza. Choć zrobiło się już cieplej, ziemia wciąż jeszcze nosiła ślady ulewnych deszczów, powodzi i gwałtownych burz. Wysiadłszy z autobusu na Kyrkudden, Maya musiała iść bardzo ostrożnie, omijając głębokie kałuże, jakie powstały po gwałtownej ulewie. Już dawno mogliby coś zrobić z tą drogą, pomyślała. Nie zamierzała jednak wysyłać do gazety listu od czytelnika, podpisanego Przyjaciel porządku . Tak wielu było przyjaciół porządku wokoło, że to oni powinni się tym zająć. Idąc dalej, zauważyła samochody jadące w stronę starego kościółka na Kyrkudden. Jej kościółka. Były to auta z zarządu dróg. Czyli może coś wreszcie zaczną robić z tą drogą, najwyższa pora, uznała Maya. 49 Zupełnie nieoczekiwanie przypomniały jej się głosy, które słyszała wcześniej w kościele. Musi powiedzieć o tym Simonowi. Jak to miło móc znowu z sympatią myśleć o Simonie! Ta jego niespodziewana nienawiść wobec niej była prawdziwym wstrząsem. Maya nie miała już zbyt wiele czasu, by doprowadzić się do porządku przed kolacją, ale chciała wyglądać jak najlepiej. Wolała spytać Simona, jak powinna się ubrać, nie należała bowiem - jak przyznała - do bywalców restauracji. Gdy zadała mu to pytanie, dostrzegła w jego oczach ciepły blask, a po chwili usłyszała kilka życzliwych wskazówek. Uspokojona, doszła do wniosku, że chyba znajdzie coś odpowiedniego w szafie. Gdy już była gotowa, spojrzała w lustro i poczuła się zadowolona z rezultatu. Maya lubiła ubierać się nieco staroświecko, ale kobieco; stosowała niezwykle delikatny makijaż, który właściwie ograniczał się jedynie do podkreślenia oczu. Jej karnacja była bowiem tak eterycznie delikatna, że kłóciła się z wszelkimi mocniejszymi akcentami. Simon obiecał przyjechać po nią. Umówili się przy drodze głównej, ponieważ gęstwina bocznych uliczek na Kyrkudden dla osoby nie znającej tej okolicy stanowiła labirynt nie do przebycia. Przepełniona entuzjazmem i oczekiwaniem, Maya znalazła się przy szosie nadspodziewanie szybko. Stała już w umówionym miejscu i czuła, że jej twarz jest płomiennie czerwona. Uważaj, uważaj, ostrzegała samą siebie. Tylko przypadkiem się nie zakochaj! Simon Dalen to nie jest mężczyzna dla ciebie. Jeśli się zaangażujesz, przyniesie ci to same przykrości i kłopoty. Nie zapominaj, że gdzieś tam istnieje słodka i bezradna Gitte, którą on uwielbia. Niech piekło pochłonie wszystkie Gitte na świecie! Ta, którą spotkała we wczesnej młodości, stanowiła wręcz monstrualne uosobienie perfekcyjności i uczuciowego chłodu. Gitte Simona z pewnością była lepsza, Maya nie chciała jednak mieć rywalki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
|