[ Pobierz całość w formacie PDF ]
licencji. To nie miało nic wspólnego z postępowaniem członka jakiejś durnej sekty. Raul gotów był cierpieć za projekt i jego przyszłość. Gail wstała i wskazała bransoletę na ręce Jasona. To umożliwi panu poruszanie się po większości terenu bazy. Proszę nie porywać się na nic szalonego. Jeśli pan to zrobi, będę musiała założyć panu pas obezwładniający. Wie pan, co to jest? Jason spojrzał na rozświetlony sufit i roześmiał się ponuro. Pewnie, gdzieś na Południu już zaczynają stosować druty w więzieniach. Przekrocz linię, a zaaplikujemy ci wstrząs elektryczny, który zwali cię z nóg. Strzeże pani uroczego przybytku, kuzynko Gail. Wydawało się, że oskarżenie nie zrobiło na niej żadnego wrażenia. Będzie pan musiał przemyśleć swoją postawę. Proszę tylko pamiętać, że jestem pana specjalną kuzynką . Chcę, żeby był pan szczęśliwy i odprężony. Jeśli zażyczy pan sobie czegoś, wystarczy do mnie zadzwonić. Cokolwiek miałoby to być. Cokolwiek to wbrew pozorom duże słowo. Gail skinęła głową. Jestem tego świadoma. Jason uniósł brwi. A więc gdybym poprosił, żeby pani zrzuciła z siebie ten idiotyczny mundurek, wskoczyła na łóżko i rozłożyła nogi, zrobiłaby to pani? Gail patrzyła na niego przez chwilę nieruchomym wzrokiem. Mogłabym. Ale mam nadzieję, że wyraziłby to pan subtelniej. Jason odwrócił się. Proszę sobie nie robić nadziei, kuzynko . Po wyjściu Gail Jason przez kilka minut zastanawiał się nad swoim położeniem. Było doprawdy nie do pozazdroszczenia. Wszystko wskazywało na to, że kierowana przez Ravensburga organizacja jest wyjątkowo skuteczna i dysponuje olbrzymimi środkami. Tacy ludzie nie pozwolą sobie na żadną wpadkę. Jason wiedział też, że niewiele osób będzie go opłakiwać i zadawać szczegółowe pytania policji, która z pewnością szybko uzna sprawę za zamkniętą. Ciarki przeszły mu po plecach na myśl, że jest w rękach człowieka, który traktuje go jak narzędzie służące do osiągnięcia celu; dotyczyło to zresztą wszystkich innych znajdujących się tu osób. Kształtował ich na swoją modłę. 40 Jason dostrzegł to najpierw w oczach sanitariusza, potem Baylissa i Maitlanda. Wszyscy znajdowali się pod całkowitą kontrolą Admirała. Mimo to Jason nie mógł powstrzymać fascynacji. Poznał ludzki mózg jak niewielu innych śmiertelników. Nikt nie rozumie wprawdzie, jak działa ów niezwykły instrument, ale Jason zdawał sobie sprawę, do czego jest zdolny, jak można go zmieniać i co najbardziej przerażające kontrolować. Badał działanie sekt w Ameryce i innych miejscach na świecie. Podporządkowanie umysłu jednego człowieka umysłowi innego zdawało się Jasonowi nieporównanie bardziej przerażające niż wszelkie inne siły przyrody, takie jak tornado czy trzęsienie ziemi. Nic tak nie wymyka się trzezwemu osądowi jak marsz do miejsca zbiorowego samobójstwa w Jonestown, zatrucie gazem niewinnych pasażerów metra w Tokio czy jednoczesny ślub tysięcy nie znających się osób w Korei. A wszystko to dlatego, że jednostka zdołała zawładnąć umysłami mas ludzkich. To nie było pranie mózgów, lecz ich zamrożenie. W przypadku Ravensburga oficjalne stanowisko, jakie zajmował, czyniło nadużycie władzy jeszcze łatwiejszym. Nie był samozwańczym mesjaszem w sandałach stojącym na rogu ulicy w San Francisco; swoją osobą reprezentował władzę, a nad jego biurkiem wisiał gwiazdzisty sztandar. Bez trudu mógł dobierać ludzi, których świadomość chciał sobie podporządkować. Z pewnością rozpracowywał ich wcześniej pod względem psychologicznym. Wybierał takich, których okoliczności życiowe i wstrząsy psychiczne uczyniły słabymi i podatnymi na wpływy. Ciekawe, ilu psychologów zaprzągł Ravensburg do pracy w swym podziemnym imperium? I jaki złowrogi cel mu przyświecał? Taki sam jak ten, który tkwi w umyśle każdego tyrana: stać się bogiem, uwiecznić pamięć swojej potęgi. Zawsze można to wyczytać w oczach tych, którzy poszli za wołaniem szaleńca. Uwielbienie niedojrzałego nastolatka dla pryszczatego gwiazdora muzyki pop; bezgraniczny podziw intelektualisty dla sportowca, którego sprawność fizyczna o niebo przewyższa jego zdolności umysłowe. Zawsze widać to w oczach: w oczach tłumów ludzi łykających cyjanek w Jonestown i otumanionych, gotowych na wszystko młodych fanek czekających na skinienie idola przed salą koncertową. Oczy. Jason zobaczył dzisiaj takie właśnie oczy. Podniósł do ust szklankę z drinkiem. Nagle uświadomił sobie, że Gail Saltz w jakiś sposób różni się od pozostałych. Nie potrafił określić, na czym polega owa różnica. Bez wątpienia widział oddanie w jej oczach, gdy patrzyła na Ravensburga. Nie miało jednak tej intensywności, którą dostrzegł u innych. Jason uznał, że Gail należy do kręgu wtajemniczonych. Nie była zwykłą owcą w stadzie raczej jednym z owczarków strzegących stada, czekających na gwizdnięcie pana, rozkoszujących się władzą nad innymi. Myśli Jasona skierowały się ku Lisie. Widział jej twarz, jej ciało. Czy uwierzyła w śmierć męża? 10 Te słowa mogły stać się obiecującym początkiem albo raz na zawsze zakończyć sprawę. Wiem o tym, że uczyła się pani logiki i metod oceny wartości dowodów. Podejrzewam, że uważa mnie pani za kogoś w rodzaju hipiski z festiwalu w Woodstock. To prawda, że interesują mnie takie rzeczy jak aromatoterapia, medycyna alternatywna i muzyka mistyczna. Mąż często mnie z tego powodu wyśmiewał. Ale ja muszę panią przekonać, że warto traktować ranie poważnie. Jason został albo zamordowany, albo żyje. Wskazała list w plastikowej kopercie, który leżał na stole między dwiema pustymi już filiżankami do kawy. Wyglądał jak duży liść zerwany z drzewa przez wiatr i porzucony. Obie skierowały na niego wzrok. Rozumiem, co chce pani powiedzieć. Słowo, które nie pasuje do całości. Jak gest nie na miejscu, śmiech na cmentarzu. Ale obawiam się, że nic poza tymi. To dzieje się wyłącznie w pani świadomości. Szuka pani czegoś, co przeczy faktom. Czegoś, czego można się uchwycić. Lisa powoli uniosła głowę i spojrzała w oczy policjantki, pełne współczucia, ale
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
|