[ Pobierz całość w formacie PDF ]
%7łyd uśmiechnął się niepewnie. - Czy ja za niego gwarantuję, wielmożna pani, to ja nie wiem. Bo co to można wiedzieć o drugim człowieku? Ja pani Kalinowski już mówiłem, kupiec dobry, pieniądze ma, zapłaci taka cena, jak będzie ustalona. W terminie zapłaci, na pewno w terminie. Ale czy on dobry człowiek? Ja nie wiem, żeby on był zły. To w dzisiejszych czasach nie jest wcale mało, ale czy to pani Kalinowski wystarczy? *** Jedyną osobą, poza siostrą Sabiną, która podczas pierwszych tygodni małżeństwa odwiedziła Franciszkę, była Natalia Wudkiewicz. Przyszła któregoś dnia do dworu z jakąś drobną sprawą. Nikomu się nie przyznała, jak bardzo paliła ją ciekawość, by na własne oczy zobaczyć, jak wiedzie się dawnej koleżance. Franciszka stała właśnie przy studni, w nowym kożuchu i grubej chuście w kwiaty, zawiązanej na karku, gdy ścieżką wiodącą pomiędzy zabudowaniami gospodarczymi nadeszła córka młynarza Wudkiewicza. - Franka! - wołała z daleka. Franciszka wybiegła naprzeciw, uśmiechem wi tając gościa. - A może ty już nie Franka? - zapytała młynarzówna podejrzliwie. - Może teraz do ciebie trzeba mówić: pani Franciszka? Zapytana radośnie uściskała przyjaciółkę, dziękując za odwiedziny i zapewniając, że nie zmieniła się przez kilka ostatnich tygodni. - Chodz zaraz do domu, bo zimo - otoczyła Natalię ramieniem i wprowadziła do kuchni. Tam dała jej do picia gorącego mleka zaprawionego miodem, posadziła do stołu. - No - zachęciła niecierpliwie. - Opowiadaj. Była bardzo spragniona nowin z okolicy. Z nikim ostatnio nie miała możliwości rozmawiać o sprawach dotyczących sąsiadów i znajomych. Natalia Wudkiewicz podniosła zdumione oczy. - Ja mam opowiadać? - spytała. - To chyba ty masz wiele do opowiadania... W wielkiej kuchni nie było poza nimi nikogo. Przybyła rozejrzała się po izbie, dostrzegając garnki, naczynia, nakrycia, półki i półeczki, wyszywane ręczniki, makatki, a wszędzie porządek i czystość. - No, no - zauważyła z uznaniem. - Ani bym nie pomyślała, że ty taka jesteś sprytna. - To nie ja - wyjaśniła Franciszka. - Ja właściwie trochę tylko... pomagam. Wszystko tu robi Serafina, kucharka. I jeszcze jedna dziewczyna, Amelka, pomaga. Panna Wudkiewicz pokręciła głową. - Nie o tym mówię. Mówię, jak się umiałaś wkręcić tutaj, do Kalinówki. - Wkręcić? - zdziwiła się Franciszka. - Nie wiem, czemu tak mówisz... Młynarzówna wzruszyła ramionami. - Jak nie chcesz mówić, to nie mów - odezwała się lekko obrażonym tonem. - Sama przecież mogę to i owo zgadnąć. Ale wyjaśniła: - O czym mówię? %7łeś taka sprytna. Taka to niby byłaś cicha, a jak przyszło co do czego, to samego pana Michała złapałaś. W głosie przyjaciółki zabrzmiał niekłamany podziw. - Nie wiem - odezwała się Franciszka usprawiedliwiająco. - Samo się jakoś tak porobiło... - Samo? - zaśmiała się cicho Natalia, uważnym spojrzeniem obrzucając Franciszkę. - Trochę chyba jednak temu pomogłaś. Masz przecież czym... Gospodyni skrzywiła się niezadowolona, ale młynarzówna mówiła już dalej, nie zwracając na te miny uwagi. - %7łebyś ty wiedziała, co mówią! Wszystkie dziewczyny ci zazdroszczą. Tak czy owak, trafiłaś główny los na loterii. Ja ci nie zazdroszczę, od razu mówię. No, może trochę... Franciszka zrozumiała, że wyniosła zwykle Natalia Wudkiewicz jest szczera i natychmiast uściskała przyjaciółkę. - Zawsze cię lubiłam - powiedziała. - Cieszę się, że nie jesteś na mnie zła. - Zła? - spytała młynarzówna. - Ja nie mam o co. Może panna z Topolan ma powód, że jej sprzed nosa sprzątnęłaś narzeczonego. Ja nie. - To wszystko ojciec... - zaprzeczyła Franciszka. W krótkich słowach opowiedziała o wydarzeniach, które poprzedziły ślub. Natalia słuchała uważnie, ale chyba nie uwierzyła do końca. Franciszka zapewne nie kłamała, ale pewnie nie wszystko wiedziała. Zanim Lulewicz wydał córkę za pana Kalinowskiego,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
|