Podobne

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

promieniu setki mil. Małe piktogramy oznaczały miasta i wioski i łatwo
było domyślić się ich znaczenia. Złoty topór wskazywał kopalnię złota.
Czerwony topór mógł znaczyć złoża węgla lub żelaza. Aódz oznaczała
port, z którego tratwy lub statki mogły spływać w dół rzeki. Ważniejsze
drogi oznaczono grubymi czerwonymi liniami, pomniejsze narysowano
cieńszą kreską. Potencjalnie niebezpieczne trasy przewozowe prowadzące
przez góry oznaczone były czerwonymi kropkami. Skrzyżowane miecze
znaczyły pola bitew. Aeb orka zapewne oznaczał siedlisko jakiegoś
plemienia zielonoskórych.
Spoglądając na mapę dostrzegała, że Przełęcz Pod Szczytem prowadzi
na doliny wschodniego Imperium. Droga była czysta, ale stanowiła
początek długiej trasy okrężnej do dworu Lodowej Królowej. Najszybsza
droga na północ do Kisleva wiodła wzdłuż starej Drogi Wysokiej do
Karak Ungor, a potem w dół rzeki Urskoj do miasta Kisleva. Niestety,
symbol smoka leżał na trasie ważniejszej trasy kupieckiej widocznej na
starszych mapach. Gruba czerwona linia wiła się wzdłuż krętej ścieżki
biegnącej między szczytami i była znacznie dłuższa niż niegdyś.
Pomyślała gorzko, że Felix zapewne miał rację. Być może lepiej było
poczekać na naprawienie statku powietrznego. Zakładając, że pojazd
prześlizgnie się obok smoka, podróż minie znacznie szybciej, a sądząc po
ilości symboli orków na mapie, najprawdopodobniej także o wiele
bezpieczniej. Patrząc na mapę przekonywała się, że najszybsza droga
oznacza przyłączenie się do Zabójców maszerujących wzdłuż Drogi
Wysokiej do Karak Ungor.
Może po prostu chciała w to uwierzyć, po to, by móc pozostać z nimi
odrobinę dłużej. To było denerwujące, frustrujące, a także zasmucające.
Była to jedna ze spraw, która wywoływała takie napięcie w ich związku.
Chciała być z Felixem, a to pragnienie nakazywało jej zaniedbać
obowiązki wobec ojca i narodu. Wiedziała, że musi dostarczyć wiadomość
od ojca do Kisleva. A jednak był zła, że ten obowiązek odsuwa ją od
Felixa, podobnie jak złościło ją, że on odrywa ją od wykonania
obowiązku.
Nie była już pewna, co o nim myśleć. W czasie, gdy byli rozdzieleni,
stale marzyła o jego powrocie, ale ten powrót zmienił wszystko. Felix już
nie był postacią z marzeń, ale prawdziwą osobą, która czasami była dość
irytująca ze swoją przemądrzałością i światowym obyciem. W końcu
wychowywał się w stolicy cywilizowanego świata, a ona była córką
kresowego szlachcica półbarbarzyńskiej krainy. Nie sądziła, że różnica
okaże się tak wielka. Jego nawiązania do poetów, sztuk i ksiąg
onieśmielały ją i czasami sprawiały, że czuła się głupia. Brakowało mu
prostego kodu honorowego jej ludu, jednak zawędrował tak daleko i
widział tak wiele w swoim życiu, że to było onieśmielające. Na dworze w
Middenheim Ulrika czuła się obco i nie na miejscu wśród wszystkich
szykownych dam. Czasami on też sprawiał, że czuła się w ten sposób.
Co więcej, odczuwała lęk przed zażyłością, która rosła między nimi tak
silnie i tak gwałtownie. Podczas całego życia zachowywała kontrolę nad
swoimi emocjami. Została wychowana na wojowniczkę, aby walczyć tak
dobrze, jak każdy mężczyzna. Chciała być dla swojego ojca jak syn,
którego tak naprawdę pragnął. To właśnie dzięki temu i swojej pozycji
dziedziczki utrzymywała emocjonalny dystans między sobą, a każdym
mężczyzną. Nie była pewna, czy chce, by ta przepaść zamknęła się.
Pozostawała jeszcze sprawa pijaństwa. Ulrika wyrastała wśród ostro
pijących ludzi, ale w Kislevie oczekiwano z tym na festiwale i uczty. To
było zbyt niebezpieczne miejsce, by ryzykować pijaństwem częściej niż
kilka razy do roku. Od przybycia do miasta Felix upijał się każdego dnia.
To było niepokojące.
Potrząsnęła głową. Czuła się nieswojo. Po raz pierwszy tak bardzo
troszczyła się o to, co myśli o niej jakiś mężczyzna, a także, co ona myśli o
nim. W przeszłości wybierała sobie kochanków zgodnie z prostym kodem
szlacheckim swojego ludu. Spędzała z nimi przyjemne wieczory. Nigdy
nie czulą jednak żadnego głębszego przywiązania emocjonalnego, ani
niepokoju. Z drugiej strony, rozumiała tych mężczyzn, wiedziała czego po
nich oczekuje, a oni od niej. Nie była pewna, czy w ogóle rozumie Felixa.
Nie była też pewna, czy widzi dla nich przyszłość.
Pomyślała z przekąsem, że to i tak nie miało znaczenia. Z powodu
nadchodzącej hordy Chaosu i niebezpieczeństw podczas czekającej jej
drogi, najprawdopodobniej w ogóle nie będzie żadnej przyszłości dla
nikogo, zatem zamartwianie się było bezcelowe. Odsunęła te myśli i
wróciła do badania mapy. Szukała najlepszej trasy wiodącej do celu.
Faktycznie wydawało się, że towarzyszenie Zabójcom było najlepszym
rozwiązaniem.
Usłyszała otwierające się drzwi i odgłos kroków, gdy ktoś wszedł do
biblioteki. To był krok człowieka, ale nie przypominał lekkiego stąpania
Felixa. Odwróciła się i zobaczyła Maxa. Uśmiechnął się do niej i puścił
oko.
 A zatem nie tylko ja przesiaduję po nocach  rzeki.
Skinęła głową ciekawa, co miał na myśli. Z wyrazu jego oczu
domyślała się, że przyszedł, ponieważ wiedział, że ona tu jest. We dworze
jej ojca zawsze wpadał na nią jakby przez przypadek. W jego oddechu
wyczuwała zapach alkoholu.
 Co tutaj robisz, Max?  spytała. Uśmiechnął się szerzej.
 Wykorzystuję okazję do przeprowadzenia badań w bibliotece
Krasnoludzkich Królów. Wiesz, oni przechowują wiele starych ksiąg,
rzadkich w Imperium. Niektóre zostały przetłumaczone z krasnoludzkiego
przez ludzkich skrybów.
 Nie wiedziałam, że są ludzie, którzy potrafią czytać po krasnoludzku.
 Czytanie, nie jest uważane za znaczący talent wśród Kislevczyków, 
rzekł. Ulrika słyszała ironię w jego głosie. To przypomniało jej Felixa i
poczuła krótki przypływ gniewu. Nieświadomy tego Max mówił dalej. 
Wśród obywateli Imperium jest inaczej. Niektórzy potrafią nie tylko
czytać, ale także odczytywać krasnoludzkie runy.
 Myślałam, że to jest sekretny język, który krasnoludy zachowują
tylko dla siebie.
 Teraz tak jest. Ale nie zawsze tak było. Niegdyś ludzie i krasnoludy
żyli bliżej siebie, a w czasach Sigmara Młotodzierżcy, wielu ludzi
nauczyło się krasnoludzkiego języka. Krasnoludzkie runy stworzyły
podstawy pierwszych ludzkich alfabetów. Zgodnie z Niedokończoną
Księgą Sigmar potrafił rozmawiać z krasnoludami w ich ojczystym języku.
 Sigmar był bogiem.
 Przyjął ludzką formę, a jego pierwsi kapłani także potrafili mówić po
krasnoludzku. Przekazali tę umiejętność tym, którzy przyszli po nich. Ten
język nadal używany jest przez wielu uczonych kościoła.
 Powiadasz, że są ludzie, którzy potrafią mówić po krasnoludzku?
 Posługują się starożytną wersją języka, która nie różni się zbytnio od
współczesnego krasnoludzkiego. Starsza Rasa to bardzo konserwatywny
lud i podczas ostatnich dwóch i pół tysiąca lat niewiele zmieniło się w ich
języku. Jeśli potrafisz mówić językiem w starej wersji, zrozumieją cię
także użytkownicy obecnego dialektu. Zapewne taka osoba potrafi także
czytać po krasnoludzku.
 Skąd wiesz to wszystko?
 Jestem uczonym, a także czarodziejem. Podobnie jak wielu uczonych
za młodu studiowałem w świątyniach. Co więcej, w tych czasach [ Pobierz całość w formacie PDF ]




Powered by MyScript