Podobne

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dodawać. Obydwoje wiedzieli, że gdyby powiedziała na Bow
Street, iż informacja na temat testamentu wyszła na światło
dzienne przez nieostrożność prawnika, to ucierpiałaby na tym
jego zawodowa reputacja. Panna la Vivier nie miała jednak
zamiaru pastwić się i poniżać adwokata. Najważniejsze, że
osiągnęła to, z czym się u niego zjawiła.
Niestety, Hargreaves myślał inaczej.
- Musi pani także wiedzieć, że pan Ignatius zdobył majątek
dziÄ™ki temu, że w jego rÄ™ce wpadÅ‚ drogocenny kamieÅ„, szma­
ragd, należący do de Cardonnelów, którzy przekazali mu
239
klejnot jako zabezpieczenie ich ucieczki z Francji. Pani wuj
bezprawnie zatrzymał kamień.
- Jak to? Jeśli nie dostał pieniędzy, miał prawo zatrzymać
szmaragd! - Panna le Vivier zacietrzewiła się w obronie
honoru wuja.
- Tak, jednak wicehrabia miaÅ‚ pieniÄ…dze. Oficjalnie po­
szukiwał ojca Ignace'a, ale bez powodzenia. Ojciec Ignace
zaginął. Nie. Pan Ignatius postanowił zatrzymać szmaragd.
- To nie może być prawda!
- Obawiam się, że jednak jest. Pan Luke Redbourn i panna
de Cardonnel odwiedzili mnie w tej sprawie. Ich dowody sÄ…
niepodważalne. Nie ulega wątpliwości, że szmaragd należy do
pana Luke'a Redbourna. - Hargreaves oparł się o blat biurka
i z satysfakcją patrzył na klientkę. Wyglądała na przerażoną
i zmieszaną. I dobrze jej tak, pomyślał, jeśli sądziła, że wolno
jej go szantażować, bo właśnie to uczyniła w sprawie swojego
kuzyna. Dobrze jej zrobi, kiedy się dowie, że jej święty
wujaszek był w rzeczywistości oszustem.
Panna le Vivier znowu głęboko zaczerpnęła tchu.
- Jeśli się okaże, że wuj nie kazał zwrócić szmaragdu pannie
de Cardonnel na jej dwudzieste pierwsze urodziny, odwołam
mszę zamówioną w jego intencji w rocznicę jego śmierci! -
oświadczyła i na jej policzkach pojawiły się dwie czerwone
plamy.
Pan Hargreaves nie próbował powstrzymywać uśmiechu.
Laurence nigdy nie umiał spokojnie znieść oczekiwania
i bezruchu. Co prawda sam zgodził się zaczekać do urodzin
Anny, jednak ten fakt doprowadzał go do szału. Ale nie było
rady. Dwadzieścia tysięcy funtów to w jego dotychczasowej
240
ciemnej karierze największa suma, na jaką polował. Spędzał
czas głównie na rozmyślaniu o tym, co zrobi z pieniędzmi,
i na przyjemnych marzeniach o wizytach w burdelach i domach
hazardowych. Myślał o naprawdę wysokiej klasy burdelach,
takich, gdzie dostanie dwadzieścia procent upustu. Tak, już
niedługo będzie się kąpał w forsie. Laurence uwielbiał łatwe
pieniÄ…dze.
Ani razu nie przyszło mu na myśl, że le Vivier może mu
zaszkodzić; już dawno wykreślił go z pamięci jako nieszkodliwego
pokurczonego dziwaka. Pamiętał, jak w Nowym Jorku groził mu
nożem, i Francuz ze strachu trząsł się jak galareta! Nie, le Vivier
będzie się trzymał od niego z daleka, jeśli ceni sobie własną skórę.
Wrócił myślami do domów rozrywki. Przydałaby mu się
wspólniczka. Dziewczyna atrakcyjna i na tyle sprytna, żeby
umiała poprowadzić lokal, sama nie wpadając w pułapkę
hazardu czy nałogowego picia.
Helen Clarkson! Tak, Helen by się do tego nadawała. Nie
przypuszczał, żeby po laniu, jakie jej sprawił, wróciła do pracy
w teatrze. Tak, Helen przyjmie jego ofertę z wdzięcznością.
A jeśli nawet trzeba ją będzie nieco przekonywać, cóż... on
wie, jak siÄ™ to robi...
Gdzie ona, do diabła, mieszka? A tak, Henrietta Street. Od
razu do niej pojedzie.
Właścicielka domu potraktowała go uprzejmie, ale wyraznie
chciała jak najszybciej się go pozbyć.
- Panna Clarkson już tu nie rezyduje - poinformowała
lodowato.
Informacja ta wcale Laurence'a nie zaskoczyÅ‚a. Prawdopo­
dobnie trzęsie się z zimna w jakimś marnym pokoiku na
poddaszu. Przypominał sobie, że kiedy widział Helen po raz
ostatni, nie miała żadnych oszczędności.
241
- W takim razie proszÄ™ o jej adres - domagaÅ‚ siÄ™ niecierp­
liwie.
- Nie zostawiła.
- Ale przecież musiała...
Drzwi zamknęły mu się przed nosem. Laurence kopnął [ Pobierz całość w formacie PDF ]




Powered by MyScript