Podobne

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wiem.
Spojrzałam na prostą białą wizytówkę. Było na niej logo szpitala,
nazwisko Benneta i dane kontaktowe. Była nudna. Pospolita. Zupełnie
inna niż wizytówka Nasha, którą dostałam kilka minut wcześniej.
Tkwiła teraz bezpiecznie w mojej kieszeni, czułam ją i miałam
wrażenie, że mnie woła. Tę drugą miałam ochotę wyrzucić do śmieci.
Sunny nigdy by mi tego nie wybaczyła, niestety.
– Zobaczymy. – Z żadnym z tych spotkań nie wiązałam wielkich
nadziei. Na jedno zgodziłam się, żeby uniknąć samotnych świąt i
problemów, którymi nie chciałam się zajmować, na drugie, żeby nie
robić przykrości szefowej. Nie były to najlepsze powody, żeby
umawiać się na randki, ale biorąc pod uwagę, że chodzi o mnie,
musiały wystarczyć.
NASH:
Chyba byłem bardziej zdenerwowany niż Rule. Ktoś przyniósł
butelkę Crown Royal, żeby pomóc mu się uspokoić, ale ciągle
odmawiał, a Rome pił już bardzo niewiele, więc zostaliśmy ja, Asa,
Rowdy i Jet. Rome i ja byliśmy drużbami. Wielkolud musiał
oczywiście zająć się Corą, co oznaczało, że została mi Ayden.
Nabijałem się bezlitośnie z Jeta z tego powodu, bo widziałem ją w
ładnej jasnoniebieskiej sukience, jednej z tych wybranych przez Shaw, i
bez wątpienia wyglądała lepiej niż dobrze. Było to zabawne, ale też
dawało mu możliwość, żeby odegrać się na mnie, kpiąc z faktu, że
pojawiłem się na ślubie z Santą. Nie byłem facetem, który przychodzi
na takie imprezy z dziewczyną, a biorąc pod uwagę, że na liście gości
było najwyżej pięćdziesiąt osób, nikt nie mógł jej przeoczyć i
gdziekolwiek spojrzałem, natykałem się na pytające spojrzenia.
Miejsce było niezwykłe i pełne dramatyzmu. Znajdowało się
wysoko, ponad dachami miasta; widać było stąd światła i zimowy
pejzaż Gór Skalistych, ciągnący się całymi kilometrami.
Shaw chciała, żeby wszystko wyglądało jasno i chłodno; mówiła,
że ma być jak w samym środku śnieżnej zadymki. Wszyscy, którzy
znali młodą parę, wiedzieli, że panna młoda jest poważnie zauroczona
niezwykle jasnymi, jakby lodowatymi oczami Rule’a. Najwyraźniej
wszystko zostało temu podporządkowane. Rome i ja mieliśmy na sobie
czarne spodnie i takie koszule na guziki, z krawatami w tym samym
kolorze co sukienki Ayden i Cory. Rule był ubrany podobnie, tylko
miał jeszcze czarną prążkowaną marynarkę. Wyglądaliśmy szałowo,
znacznie lepiej niż typowi weselni eleganci, i nie mogłem uwierzyć, jak
spokojny wydaje się mój najlepszy kumpel. Nigdy nie przypuszczałem,
że się w końcu ustatkuje, a teraz wyglądało na to, że o niczym innym
nie marzył. Trochę mu zazdrościłem, co mnie samego bardzo
zaskoczyło.
– A więc pielęgniarka? – Jet spojrzał na mnie znacząco i podał mi
butelkę. Mruknąłem coś i pociągnąłem łyk palącego, bursztynowego
płynu.
– Nie przepada za mną. Próbuję ją przekonać, żeby zmieniła
zdanie.
Rome poprawiał krawat i ciągle wymieniał SMS-y z Corą. Im
bliżej była rozwiązania, tym bardziej odbijało mu na punkcie jej
zdrowia. Najchętniej chyba skułby się z nią kajdankami albo [ Pobierz całość w formacie PDF ]




Powered by MyScript