Podobne

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

skraj doliny, w miejsce, gdzie rzeka leniwie skręcała w
kierunku miasta. Penny była już w wodzie, a Stephen siedział
na brzegu i zdejmował buty i skarpetki.
- Mamusiu, wez moje buty! - wrzasnął i zaczął
przedzierać się przez wodę za psem.
- Tu jest mielizna, nic mu nie będzie - zapewnił Max,
widząc jej zaniepokojenie. Podniósł buty Stephena. - Siądzmy
tutaj - powiedział, wskazując leżący w poprzek ścieżki pień.
Usiedli na jego gładkiej powierzchni; buty Stephena leżały
pomiędzy nimi. Max spojrzał na nie i parsknął z goryczą.
- Symboliczne, nie sądzisz?
- Max, to nie przez Stephena.
- Nie. - Spojrzał na chłopca, chlapiącego się radośnie w
rzece. - Masz rację, nie. - Westchnął głęboko i popatrzył na
nią. - Nadal cię pragnę, wiesz o tym. Nocami prześladuje mnie
wspomnienie twego ciepłego, miękkiego ciała i namiętnych
okrzyków, które...
- Max, przestań! - Zakryła uszy dłońmi. Jej policzki
płonęły. Z zapamiętaniem próbowała odsunąć obrazy, które
wywołał w jej pamięci.
- Catherine, na miłość boską, czy nie możemy znalezć dla
nas jakiegoś rozwiązania? To, że nie oświadczyłem ci się po
jednej nocy nie oznacza, że nie zależy mi na tobie.
- Och, wiem, że ci zależy. Mnie także. - Odwróciła się ku
niemu i z wysiłkiem zatrzymała wzrok na jego twarzy. - Jak
tylko uświadomiłam sobie, jak bardzo, zrozumiałam, że to był
błąd. To dlatego wtedy nie wróciłam. Potrzebowałam czasu,
by dojść do siebie po tym, co zrobiłam. Byłam pewna, że to
bez sensu, ale wtedy zostawiłeś mi tę różę i pomyślałam, że,
kto wie, może nam się uda. Ale nie miałam racji, prawda? Nie
chcesz stałego związku, a ja dla dobra Stephena, a także ze
względu na siebie nie potrafię żyć inaczej. Tak więc jesteśmy
w sytuacji bez wyjścia.
- To szaleństwo - powiedział miękko. - Przecież nadal
mnie pragniesz... Wiem, widzę to w twoich oczach. Było nam
razem tak dobrze. Catherine, daj nam szansę.
- Szansę na co? Na zaspokojenie twoich egoistycznych
kaprysów?
- Jesteś niesprawiedliwa - obruszył się. - To było dalekie
od egoizmu i nie pamiętam, żebyś wyszła wówczas
niezaspokojona.
Spłonęła rumieńcem i odwróciła głowę.
- To prawda, ale gdyby było inaczej, czyż nie uraziłoby to
twej dumy? Poza tym, i tak nie o to chodzi. Nie będę miała z
tobą romansu, Max, i jeśli mamy razem pracować, musisz to
zaakceptować. Jest w mieście dom do kupienia, któremu chcę
się przyjrzeć, bo te przyjemne lunche i śniadanka muszą się
skończyć. Masz za bliski kontakt ze Stephenem, który zaczyna
zbyt lubić twoje towarzystwo, a ponadto nie dam sobie rady,
jeśli cały czas będziesz namawiał mnie na pójście z tobą do
łóżka. To po prostu nie fair. Jeśli nie będziesz trzymał się ode
mnie z daleka, będę musiała stąd wyjechać.
- Wyjechać? - powtórzył zaskoczony. - Catherine, nie
możesz tego zrobić!
- Mogę, Max. I jeśli będę musiała, zrobię to. Ostrzegałam
cię od samego początku, że nie chcę romansu, ale ty nie
chciałeś uwierzyć, że mówię prawdę. Cóż, to twoja ostatnia
szansa.
Wstał.
- Dobrze. Jeśli tak być musi, to niech będzie. Nie mogę
pozwolić, byś wyrwała Stephena z Barton, gdzie tak dobrze
zapuszcza korzenie. Sama też wiesz, jak bardzo potrzebna
jesteś w pracy, więc oszczędzę ci w przyszłości narażania się
na moje egoistyczne kaprysy.
Ze sztucznym ukłonem okręcił się na pięcie, gwizdnął na
psa i poszedł przez pola, zostawiając ją ze Stephenem.
- Dokąd poszedł Max? - spytał chłopiec.
- Musiał już pójść, jest dziś bardzo zajęty. Słuchaj, a
może byś pokazał mi te ryby, które razem łowiliście?
Zdjęła buty i weszła za nim do wody. Trzymając się za
ręce stali w rzece i wypatrywali piskorzy.
%7ładen ból nie trwa wiecznie, przekonywała siebie.
Przecież przeżyła już stratę Michaela. Chyba nic już nie może
być gorsze od tego? Nawet utrata Maxa.
ROZDZIAA DZIEWITY
Przez parę dni Cathy była pełna optymizmu. Max
zachowywał się uprzejmie, ale chłodno; nie podejmował
żadnej próby namówienia jej na kontynuowanie ich związku i
schodził jej z drogi. Gdy była na dyżurze, pilnował Stephena.
Nie było to jednak dobre rozwiązanie i Cathy zdwoiła
wysiłki, by znalezć opiekunkę przed końcem roku szkolnego.
Poszła też do pośrednika w handlu nieruchomościami.
Okazało się, że domek nad rzeką jest droższy, niż
przypuszczała, ale pod każdym innym względem spełnia jej
oczekiwania. I, co najważniejsze, nikt w nim już nie mieszkał,
a pośrednik twierdził, że być może na czas załatwiania
formalności kupna właściciele zgodzą się go wynająć.
Obejrzała dom razem ze Stephenem, złożyła ofertę i [ Pobierz całość w formacie PDF ]




Powered by MyScript