[ Pobierz całość w formacie PDF ]
się nawzajem ciepłem swoich ciał i powoli umierając. Postanowiłem podjąć ostateczną próbę, żeby sprowadzić nas obu na dół, albo skończyć tę mękę. - Wzdrygnął się. - Tam w górze natykasz się na martwe ciała tych, którzy zostali i zamarzli. Ale ja jestem lekarzem, nie mogłem zostawić Emila. To byłoby sprzeczne z etyką lekarską. Więc... - Więc go zniosłeś - rzekła Catherine schrypniętym głosem. - Przypominam sobie teraz, jak ojciec opowiadał o lekarzu, który na rękach zniósł go z góry. - Czasami, kiedy sądził, że nie słyszę, przyciszonym głosem opowiadał o tym znajomym - dodała. Max potwierdził ruchem głowy. - Człowiek musi być wierny sobie. Nie mogłem postąpić inaczej. Potem... twój ojciec był mi wdzięczny. Pieniądze na stworzenie tej kliniki pochodziły z jego kieszeni, nie z mojej. To była jedna z tych rzeczy, o której rozmawialiśmy tam, w namiocie. Zwierzaliśmy się sobie z tego, czego nie dokonaliśmy. Ja mówiłem o klinice. To było moje niezrealizo- wane marzenie. - On też czegoś żałował? - spytała ostrożnie. - Wielu rzeczy - odparł Max. -I wszystkie dotyczyły rodziny. %7łałował, że nie był lepszym mężem i lepszym ojcem. Najbardziej jednak żałował, że nie uczestniczy w twoim życiu. Tłumaczył mi, że prowadząc takie życie, jakie prowadził, wciąż ociera się o śmierć, więc trzyma się od ciebie z daleka, żebyś nie tęskniła, kiedy umrze. 98 RS - Trzymał się ode mnie z daleka, żeby mnie chronić? Robił to z miłości do mnie? - Max potwierdził ruchem głowy. - Jak on mógł? A ja tak bardzo pragnęłam liczyć się w jego życiu! Wiedzieć, że mnie kocha! - Liczyłaś się - zapewnił ją Max. - Ale nie chciał przysparzać ci bólu. Emil zawsze chciał cię ochraniać. Każdy ojciec chce chronić swoje dziecko. Tylko w ten sposób wiedział, że jest twoim ojcem. - Ale mi tego nie powiedział. Pozwalał, żebym mu wymyślała, mówiła, że go nienawidzę, bo... - Urwała. Była zbyt oszołomiona, by myśleć logicznie. - Bo mnie kochał? - dokończyła. - Bo cię kochał. Tyle żalu, tyle wyrzutów, tyle bólu... Zabrakło kilku prostych słów, które mogłyby wszystko zmienić. Tatusiu, jak mogłeś, pomyślała. Bo mnie kochał. Max nie kłamałby. Ojciec ją kochał i chociaż teraz jeszcze to do niej nie w pełni docierało, miała nadzieję, że z czasem jej stosunek do niego ulegnie zmianie. - Pożyczył ci pieniądze, żebyś mógł otworzyć klinikę, tak? - przemówiła w końcu. - Nie pożyczył, dał - sprostował Max. - Chciał pozostawić po sobie coś znaczącego. - A ja? - Sądzę, że potrzebujesz jeszcze trochę czasu, żeby w pełni zrozumieć, dlaczego Emil postępował tak, a nie inaczej. Złamał ci serce, ale jego też krwawiło. 99 RS Jeśli ojciec nie potrafił mi tego wytłumaczyć, dlaczego matka milczała, zastanawiała się Catherine. Dlaczego o tym nie rozmawiałyśmy? Czyżby i ona chciała mnie chronić? - %7łyłam obok moich rodziców. Oni nie dopuszczali mnie do swoich spraw. - Pewnie nie wiedzieli, jak sobie z tym poradzić. Rodzice nie są ideałami. Popełniają horrendalne błędy, nawet jeśli mają szlachetne intencje. - Skoro to jest klinika mojego ojca, to dlaczego nie nazwałeś jej jego imieniem? - spytała, ocierając łzy. - W głębi serca zawsze ją tak nazywam - odparł. - Emil się nie zgodził, żeby jego imię pojawiło się w nazwie. Był skromny. Nie czerpał też z kliniki żadnych korzyści. Dlatego kiedy się dowiedziałem, że specjalizujesz się w rehabilitacji, postanowiłem cię tu sprowadzić. - Ale nie chciałeś mi wyjaśnić dlaczego. - Bo nie byłaś gotowa. Wiedziałem, że kochałaś ojca, lecz było w tobie tyle goryczy, że musiałem zaczekać. Bałem się, że się nie zgodzisz przyjechać. Chciałem, żebyś pokochała to miejsce, pokochała pracę tutaj, tak jak ja ją kocham. - Podjąłeś decyzję za mnie! - wykrzyknęła. - Rozumiesz? Przez cały czas, kiedy pragnęłam się dowiedzieć... - Pragnęłaś? Na pewno? Za każdym razem, kiedy odmawiałem spełnienia twojej prośby, ty się wycofywałaś. Nigdy nie domagałaś się wyjaśnień. Tak samo było z Emilem. Czy kiedykolwiek zażądałaś od niego wytłumaczenia, dlaczego cię odpycha? Czy nie wybierałaś łatwiejszej drogi? Nie poddawałaś się bez walki? 10 RS - To nie fair - broniła się. - Skąd wiesz? Nie było cię przy tym. - Wiem, że często łatwiej jest ustąpić. Masz łagodne usposobienie. Umiesz walczyć o pacjentów, ale nie o siebie. Zgadzam się, to wina ojca. Zbyt się starałaś być grzeczną córeczką i zasłużyć na jego miłość, ale nie wiedziałaś, że on walczy z demonami, które go prześladują. - Kiedy błagałam go, żeby... Zawsze odpowiadał, że łamię mu serce. - A ty ustępowałaś, przestawałaś prosić, usuwałaś się w cień. Weszło ci to w zwyczaj, moja droga. Max mówi prawdę. Teraz dopiero to pojęła. - Błaganie i proszenie nie odnosiło skutku. Ojciec nie zrezygnował ze swojego trybu życia, nawet po tym, jak otarł się o śmierć. A Dante... - załkała - jest taki jak ojciec. Czy miłość nie powinna być dla jednego i drugiego wystarczającym powodem, żeby zrezygnować z rzeczy, które odciągają ich od bliskich? - A czy miłość nie powinna ich wspierać, jeśli tego nie uczynią? -
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
|