Podobne

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pierwsza pocałowała Lewisa, czy on ją. Ale jakie to miało znaczenie, skoro
dręczące ją od tak dawna napięcie rozładowało się w gorących, namiętnych
pocałunkach.
Ponownie znalezli się na sofie. Oplotła go ramionami. Wreszcie mogła
dotknąć jego nagiego torsu. Odpowiadał gorączkowymi pocałunkami,
obejmując ją i pieszcząc. Powoli zewnętrzny świat przestawał istnieć.
Wtedy rozległ się cichy płacz dziecka. Lewis oparł czoło na jej ramieniu,
a potem niechętnie uniósł głowę i spojrzał Marcie w oczy.
- Boże, co ja robię? - Był naprawdę przerażony. Marta nie znała nikogo,
kto całowałby tak namiętnie
jak Lewis. Natomiast sposób, w jaki przerwał pocałunki, był, delikatnie
mówiąc, mało finezyjny. Niemal odskoczył, jakby dostał pięścią w nos.
Marta wyprostowała się i poprawiła koszulę.
- To Viola. Pójdę do niej. - Na drżących nogach ruszyła do łóżeczka
dziewczynki. Wystarczyło ją pogłaskać, żeby znów zasnęła.
RS
62
Marta, sądząc po ponurej minie Lewisa, doszła do wniosku, że już nigdy
więcej jej nie dotknie, o głaskaniu nawet nie wspominając. Smętnie
pokiwała głową.
Dlaczego w ogóle doszło do tych pocałunków? Czy to była jej wina? A
on był zbyt uprzejmy, by ją odepchnąć? A potem, gdy oprzytomniał,
wystraszył się nie na żarty... Zaczerwieniła się z zażenowania.
- Z Viola wszystko w porządku? - spytał Lewis, stając w drzwiach.
- Tak...
- Z tobą też? - spytał niepewnie.
- Jasne.
Starała się unikać jego wzroku.
- Pójdę już - stwierdził po chwili milczenia.
Zaraz potem usłyszała, jak zamyka drzwi swojej sypialni. Pomyślała, że
pewnie podparł je krzesłem. Jeden problem miała z głowy. Ponieważ Lewis
zamierza udawać, że nic nie zaszło, nie będzie musiała szukać wyjaśnień,
dlaczego rzuciła się na niego.
Jednak z drugiej strony ta sytuacja doprowadzała ją do furii. Jak śmiał
udawać, że nic się nie stało? Może rzeczywiście ona zaczęła, ale on ochoczo
się przyłączył. Gdyby Viola nie zaczęła płakać...
Na samą myśl, co mogłoby się dziać dalej, Marta miała ochotę zacząć
walić w drzwi sypialni Lewisa, domagając się, by dokończył to, co zaczął.
Westchnęła. Sytuacja była niezręczna dla obojga, jednak jako dorośli ludzie
musieli nadal funkcjonować obok siebie. Zdecydowała, że jeśli Lewis
będzie udawał, że nic się nie stało, ona postąpi tak samo. Przynajmniej
spróbuje.
- Jestem ci winien przeprosiny.
Lewis odstawił kubek na stół i spojrzał na Martę. Gdy rano weszła do
kuchni z Noahem na ręku, wymienili tylko zdawkowe powitania. Viola
nadal spała.
Marta nie wypoczęła tej nocy. Miała płonną nadzieję, że Lewis nie
zacznie rozmowy na temat poprzedniego wieczoru. Jednak zaczął, zanim
zdążyła oprzytomnieć na tyle, by sensownie rozmawiać.
- Nie masz za co przepraszać - stwierdziła zaczepnie.
- Myślę, że jednak tak.
Lewis zacisnął zęby. Rozpraszała go jej koszula. Wyglądała w niej
bardzo pociągająco. Wieczorem, gdy siedziała z dzieckiem na kolanach,
RS
63
koszula zsunęła się z ramienia. Marta była potargana, zmęczona i bardzo
seksowna. Nie mógł od niej oderwać wzroku. Jednak nie myślał o
pocałunkach. Naprawdę był przekonany, że najlepiej będzie, jeśli każde
pójdzie do swojej sypialni.
Wtedy zasłabła. Podtrzymał ją i poczuł dotyk delikatnej skóry.
Zapomniał o rozsądku. Oprzytomniał dopiero na sofie.
- Nie powinienem się tak zachować - sumitował się. - Nadal nie wiem,
jak to się stało, że nagle chwyciłem cię w ramiona i... - Zamilkł na chwilę. -
W każdym razie przepraszam. Pracujesz u mnie i masz prawo nie życzyć
sobie takiego zachowania. Płacę ci za opiekę nad Viola, a nie za... - Już
zarobił na to, by dostać w twarz. A gdyby dokończył zdanie... - Nie
powinnaś czuć zagrożenia z mojej strony - dodał pośpiesznie.
Marta spojrzała na niego niepewnie. Słuchając nieudolnych przeprosin,
szybko zapomniała o pretensjach. Lewis był dumnym człowiekiem, więc
takie kajanie się musiało go sporo kosztować.
- Oboje nas trochę poniosło - powiedziała ugodowo. Zabrzmiało to tak
obojętnie, jakby namiętne pocałunki były jej codzienną rozrywką. Lewis
poczuł się rozczarowany, jednak doceniał fakt, że nie zażądała rozwiązania
umowy i natychmiastowego powrotu do Londynu, nie straszyła też sądem
za molestowanie.
- To miło, że tak na to patrzysz - powiedział oficjalnym tonem. - Nie
zmienia to faktu, że jest mi przykro. Obiecuję, że więcej się to nie powtórzy.
Nie to Marta chciałaby od niego usłyszeć, ale cóż... Mogła więc tylko
powiedzieć:
- Najlepiej będzie, jak o tym zapomnimy.
- Jasne, oczywiście. - Miał na głowie ważniejsze sprawy niż całowanie
niani.
Minęło kilka kolejnych dni. Lewis skoncentrował się na pracy, jednak
nie mógł zapomnieć tamtego wieczoru. Stawał się coraz bardziej
niespokojny, wybuchał bez powodu. Asystentka i koledzy w biurze starali
się go omijać. W domu również atmosfera stawała się coraz bardziej
napięta. Wszystko przypominało mu o chwilach spędzonych w
towarzystwie Marty. Weranda, na której siadali wieczorem, by
porozmawiać, słuchając szumu oceanu. Kuchnia, gdzie spotykał ją każdego
ranka, gdy w seksownej koszuli karmiła dzieci. W takich chwilach tak
bardzo chciał przyciągnąć ją do siebie i wyznać, że nie potrafi zapomnieć.
RS
64
Wiedział jednak, że nie może sobie na to pozwolić. Oznaczałoby to same
kłopoty. Marta doskonale opiekowała się Violą, traktowała ją, jakby
naprawdę była blizniaczą siostrą Noaha. Nie chciał stracić takiej niani. Na
dodatek doskonale gotowała. Tłumaczył sobie, że wspomnienie jej gorącego
ciała nie powinno wpływać na dobre układy między nimi.
Powtarzał też sobie, że Marta nie jest w jego typie. Zawsze wolał
chłodne, niezależne kobiety i obsesyjnie wręcz nie znosił rozmów na temat
związków na całe życie. Co prawda Marta też nie poruszała tego tematu, ale
było jasne, że tego właśnie szukała. Miała już dziecko, teraz chciała pełnej
rodziny ze wszystkimi konsekwencjami, obowiązkami i komplikacjami.
Lewis nie miał na to ochoty. Marta była dla niego wyłącznie obiektem
fizycznego pożądania.
Natomiast ona nie dawała mu niczego takiego do zrozumienia. Od
samego początku stawiała sprawę jasno: potrzebowała ojca dla dziecka.
Lewis, co zrozumiałe, nie zamierzał podejmować się takiej roli. [ Pobierz całość w formacie PDF ]




Powered by MyScript