[ Pobierz całość w formacie PDF ]
134 PENNY JORDAN ci przykroÅ›ci, ale naprawdÄ™ wydaje mi siÄ™, że ty i Leon, pomimo pewnych nieporozumieÅ„, jestéscie dla siebie stworzeni. I oboje jednakowo uparci dodaÅ‚a z naganÄ…. Spojrzenie Sadie Å›wiadczyÅ‚o, żeniebyÅ‚azdolnaprzy- jąć racji przyjaciółki. Mary pokiwaÅ‚a gÅ‚owÄ… i ciÄ…gnęła dalej, z nadziejÄ…, że jednak jÄ… przekona. Sama miÅ‚ość nie wystarczy powiedziaÅ‚a z powa- gÄ…. Musi być również wola zrozumienia drugiego czÅ‚owieka, jego punktu widzenia. Czy sÅ‚owo ,,kompro- mis jest wam zupeÅ‚nie obce? ZamilkÅ‚a, gdyż z pracowni wyÅ‚oniÅ‚a siÄ™ Caroline. Sadie, te zapachy saÛ rewelacyjne. A najbardziej piÄ™knie i wytwornie pachniesz ty sama powiedziaÅ‚a zzachwytem. Powiedz mi, czy jest coÅ› równie fajnego, a taniego, odpowiedniego na mojÄ… studenckÄ… kieszeÅ„?Bo twoje perfumy, jak siÄ™ domyÅ›lam, sÄ… poza moim zasiÄ™- giem. Po ich wyjÅ›ciu Sadie w zamyÅ›leniu weszÅ‚a do pra- cowni. Uwaga Caroline daÅ‚a jej do mýslenia i wywoÅ‚aÅ‚a poczucie winy. OczywiÅ›cie zapach naturalny stanowiÅ‚ klasÄ™ samÄ… dla siebie, ale niewinne pytanie mÅ‚odziutkiej kobiety kazaÅ‚o jej zastanowić siÄ™, czy można skom- ponować niedrogie perfumy z syntetyków o interesu- jÄ…cym zapachu, jak najbliższym naturalnemu. Takie przymiarki oznaczaÅ‚y jednak, że musiaÅ‚aby zmienić zdanie w fundamentalnej dla siebie kwestii na- turalne czy sztuczne. %7Å‚al w oczach Caroline byÅ‚ poważ- nym argumentem. A poza tym jakież to zawodowe wyzwanie! Z drugiej strony musiaÅ‚a przyznać szczerze, że chodzi- MAGICZNA MOC PERFUM 135 Å‚ojej również o odzyskanie miÅ‚oÅ›ci Leona. ZmarszczyÅ‚a brwi, gdyż nagle przypomniaÅ‚a sobie, co powiedziaÅ‚ do niej w kłótni. ,,JesteÅ› drugÄ… MirandÄ… Stanton... Kim byÅ‚a Miranda Stanton? I co mu zrobiÅ‚a? Sadie po raz trzeci czytaÅ‚a strony, które wyszukaÅ‚a w internecie, i Å‚ykaÅ‚a Å‚zy. Archiwalne artykuÅ‚y z gazet opowiedziaÅ‚y jej caÅ‚Ä…, tragicznÄ… historiÄ™. Ale najbardziej wstrzÄ…snęła niÄ… foto- grafia, na której czternastoletni Leon staÅ‚ obok swego ojca, chudy i tak niemal wysoki jak on, wpatrzony w twarz rodzica. MogÅ‚a sobie tylko wyobrazić, co musiaÅ‚a przzyć nieszczÄ™sna rodzina Stapinopolousów. PodÅ‚ość Mirandy Stanton, która zniszczyÅ‚a ich w majestacie prawa, byÅ‚a wprost porażajÄ…ca. Równie przerażajÄ…ce byÅ‚o, to, żeLeon w gniewie porównaÅ‚ jÄ… z tÄ… osobÄ…. WSadie żal i urazy mieszaÅ‚y s/e z miÅ‚oÅ›ciÄ…. Sama już nie wiedziaÅ‚a, czy stawić Leonowi czoÅ‚o na spotkaniu we Francji, czy uciec od niego. ROZDZIAA JEDENASTY Sadie widziaÅ‚aÅ›wiat w czarnych kolorach, choć gorÄ…- ce promienie sÅ‚oÅ„ca zÅ‚ociÅ‚y wszystko. WysiadÅ‚aztaksów- ki przed znanym jej aż za dobrze hotelem Mougins, gdzie Leon zaaranżowaÅ‚ spotkanie. CzuÅ‚a siÄ™ zniechÄ™cona i zmÄ™czona. Noc, którÄ… spÄ™- dziÅ‚a w niewielkim hoteliku w Cannes, byÅ‚a prawie bezsenna. Stale wyobrażaÅ‚a sobie, że u jej boku leży mężczyzna, którego kocha. A kiedy wreszcie nad ra- nem zamknęła oczy, miaÅ‚a sny, na których wspomnie- nie paÅ‚aÅ‚y jej policzki! PrzyjechaÅ‚a wczeÅ›niej, bo nie mogÅ‚a wytrzymać w czterech Å›cianach obcego pokoju. MiaÅ‚a jeszcze pół godziny do spotkania, wiÄ™c postanowiÅ‚a, że zwiedzi pozostaÅ‚Ä… część ogrodu. Leon, stojÄ…cy na balkonie swojego apartamentu, znie- ruchomiaÅ‚, widzÄ…c Sadie, zmierzajÄ…cÄ… w stronÄ™ budynku przez plÄ…taninÄ™ Å›cieżek. Ale starannie unikaÅ‚a tej, którÄ… kiedyÅ› szÅ‚a z nim. Wtedy, gdy pierwszy raz siÄ™ caÅ‚owali... Nagle zobaczyÅ‚, jak zawraca na Å›cieżce i zaczyna iść wprzeciwnÄ… stronÄ™. Nie zastanawiajaÛc s/e, wyskoczyÅ‚ z pokoju i pÄ™dem wybiegÅ‚ na dwór, pokonujÄ…c po kilka stopni kamiennych schodów, prowadzÄ…cych do ogrodu, i wykrzykujÄ…c jej imiÄ™. MAGICZNA MOC PERFUM 137 Kiedy je usÅ‚yszaÅ‚a, zamarÅ‚a w miejscu, a potem powoli odwróciÅ‚a siÄ™ ku niemu. MiaÅ‚ surowe, napiÄ™te rysy, bez Å›ladu pożądania i rado- Å›ci, których podÅ›wiadomie oczekiwaÅ‚a. Ale czego siÄ™ wkoÅ„cu spodziewaÅ‚a? Przecież umówili siÄ™ na spotkanie robocze, dotyczÄ…ce bardzo ważnych kwestii. W milcze- niu ruszyÅ‚a do hotelu u boku Leona, pilnujÄ…c, aby dzieliÅ‚ ich stosowny dystans. Czy Raul już przyjechaÅ‚? zapytaÅ‚a. W tym mo- mencie zadzwoniÅ‚a jej komórka. Nerwowo wyÅ‚owiÅ‚a jÄ… z torebki i zmarszczyÅ‚a brwi, sÅ‚yszÄ…c gÅ‚os kuzyna. Sadie, muszÄ™ ci coÅ› wytÅ‚umaczyć. Po namýsle uznaÅ‚em, że lepiej bÄ™dzie, jeÅ›li sama obgadasz temat z Leonem. W koÅ„cu to ty masz teraz coÅ› do powiedzenia w sprawach kontraktu, nie ja. Ale wiesz, jak ważna jest dla mnie ta transakcja. Jako twój kuzyn bÅ‚agam ciÄ™, żebyÅ› miaÅ‚a na wzglÄ™dzie dobro rodziny i... WÅ‚aÅ›nie jestem tu z Leonem przerwaÅ‚a mu ner- wowo. A ty gdzie jesteÅ›? I dlaczego... Och! SyknęłazezÅ‚oÅ›ciÄ…, wciskajÄ…c klawisz, ale Raul już siÄ™ wyÅ‚Ä…czyÅ‚. DzwoniÅ‚ Raul poinformowaÅ‚a Leona. Powie- dziaÅ‚, że... DomyÅ›lam siÄ™, co ?owiÅ‚ uciÄ…Å‚ krótko. Raul chce, żebym zgodziÅ‚a s/e sprzedać ci swoje udziaÅ‚y ciÄ…gnęła, zerkajÄ…c na niego czujnie. Rozu- miem, że zdążyÅ‚eÅ› już wypÅ‚acić mu coÅ› na poczet kon- traktu i jeÅ›li nie dojdzie do podpisania umowy, bÄ™dziesz miaÅ‚ prawo domagać siÄ™ peÅ‚nego zwrotu pieniÄ™dzy. A ty, aby uchronić kochanego kuzynka od takiego losu, postanowiÅ‚aÅ›... 138 PENNY JORDAN ...sprzedać ci moje udziaÅ‚y we Francine dokoÅ„- czyÅ‚a. Tyle mogÄ™ ci zaproponować. Nic wiÄ™cej. Dotarli do kamiennych schodów, prowadzÄ…cych do hotelu. Sadie zatrzymaÅ‚asiÄ™ na pierwszym stopniu i spoj- rzaÅ‚a z õory na Leona. ZmieszaÅ‚a s/e, gdyż Å‚akomie wpatrzyÅ‚ siÄ™ w jej usta. Wbrew zdrowemu rozsÄ…dkowi rozchyliÅ‚a je zachÄ™cajÄ…co, nie mogÄ…c siÄ™ doczekać poca- Å‚unku. Nie ruszyÅ‚ siÄ™, wiÄ™c zeszÅ‚a ku niemu... Sadie! wykrzyknÄ…Å‚ ostrzegawczo. Nie posÅ‚uchaÅ‚a, przylgnęła do niego z westchnieniem peÅ‚nym ulgi. ByÅ‚o jej wszystko jedno, czy ktoÅ› z hotelo- wych goÅ›ci ich zobaczy. Sadie? PoczuÅ‚a, że obejmujÄ… jÄ… silne ramiona. Przymknęła oczy i poddaÅ‚a s/e magii pocaÅ‚unku. Pod powiekami zawirowaÅ‚yobrazy ogromne, luksusowe Å‚ożewintym- nie oÅ›wietlonej sypialni, a na nim on nagi, peÅ‚en pożądania, czekajÄ…cy na niÄ…...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
|