Podobne

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zdań usłyszy od niego coś takiego.
- Zabiorę samolot do Anchorage i wynajmę na drogę
powrotną helikopter. Jak jezioro zamarznie, będziemy mogli
przymocować płozy do samolotu.
- Zobaczysz się z ojcem gdy tam będziesz?
- Tak, zobaczę się. Jesteś pewna, że nie chcesz się ze mną
wybrać?
- Nie tym razem. Myślę, że umyję sobie włosy. Będę
miała całą łazienkę dla siebie.
- Czeka cię jeszcze lanie, moja mała, za te włosy. Nie
zapomnij o tym! - powiedział stanowczym głosem.
- Odrosną. I jest mi o tyle łatwiej je suszyć po każdym
myciu.
Na myśl o grozbie, serce jej na chwilę podskoczyło ze
strachu.
Wodził oczyma po jej twarzy, aż napotkał na szyi siny
ślad. Jej policzki powoli oblewały się rumieńcem i odwróciła
wzrok od znajomego błysku w jego oczach.
Nagle wybuchnął śmiechem i schwyciwszy ją za ręce,
pociągnął z krzesła.
- Molly, jesteś bezcennym skarbem!
Obrażona jego naigrywaniem się, zadarła do góry głowę i
poczuła jak sztywnieją jej plecy.
- Jesteś śliczną małą kotką, nie bądz tak najeżona. - Objął
ją szerokim, niedzwiedzim uściskiem. Spojrzał w dół na nią,
mając w oczach szatańskie ogniki, a jego zazwyczaj posępne
usta rozchyliły się w serdecznym uśmiechu. Molly niechętnie
się uśmiechnęła, kładąc mu palec na ustach.
- Wiesz, że kotki potrafią drapać. - Trudno jej było
uwierzyć, że stoi tutaj tak blisko niego.
Zaśmiał się znowu. Zniżywszy głowę, pocałował jej
rozchylone usta.
- Miałem zamiar cię zlać, ale jesteś za duża na lanie.
Zamiast tego cię pocałuję.
Spojrzał w dół na jej zdumioną, obrażoną twarz i
obydwiema rękami ujął jej głowę. Lekko nią potrząsnął.
- Nic, tylko bym cię całował, Molly Reneau! - Jego
czarne oczy były wyraznie rozbawione. - Mógłbym za bardzo
polubić twe pocałunki!
Molly roześmiała się wbrew sobie i odwróciła się. Patrzyła
przez okno, ale tak naprawdę to nic przez nie nie widziała.
Całe jej ciało pragnęło do niego wrócić, ale duma sprawiła, że
opanowała emocje i po chwili, spokojnym głosem spytała: -
Gdzie wyląduje helikopter, który przywiezie cię z powrotem?
- Myślę, że najlepsze miejsce jest tam na północy.
Przywiozę ze sobą skuter śnieżny, tak by każdy z nas miał
swój. Lubisz nim jezdzić? - Wyjmował swą ciepłą kurtkę i
zimowe buty.
- Tak, uwielbiam. Tata postarał się dla mnie o cały sprzęt.
Zwietnie się bawiliśmy gdy jezdziliśmy skuterami.
- My też będziemy! - powiedział stanowczo. Molly
poczuła się o wiele starsza, gdy stała tak przy oknie, podczas
gdy Adam przygotowywał się do wyjazdu. Nie mogła
doczekać się chwili gdy zostanie sama, by mogła zastanowić
się nad swymi sprzecznymi uczuciami.
- Nie zapomnij o radiu - mówił - i nie próbuj podnosić
tych ciężkich polan. Zrobi to Tim - Two. Powiem mu, że nie
będzie mnie przez parę godzin. I jeszcze jedno, zostaw drzwi
do sypialni otwarte, tak by ciepło mogło tam dotrzeć i ugotuj
mi coś dobrego na obiad. Będę umierał z głodu.
Molly odwróciła się od okna. Oczy jej błyszczały, a w
głosie dzwięczał śmiech. - Coś jeszcze, proszę pana? - spytała,
naśladując małą dziewczynkę.
Podchodząc bliżej, popatrzył na nią dziwnie surowo.
- Tak, jest coś jeszcze - powiedział cicho. - Zostaw radio
włączone na odpowiednią głośność i nie zapomnij o tym!
Gdy została sama, Molly zaczęła analizować wszystko, co
zostało przez nich powiedziane, od pierwszych słów o
poranku, aż do chwili, kiedy wyszedł. Był człowiekiem o
zmiennych humorach. Taki gwałtowny i okrutny, kiedy był
zły, ale taki dobry i łagodny, gdy był zadowolony. Kochała
go. Jej złość spowodowana była zawodem, że chciałby ją
wziąć do łóżka bez zapewnień o miłości, czy też wiążących
obietnic co do wspólnej przyszłości. Musiała przyznać, że jest
wobec niej uczciwy. Mógłby wykorzystać ją dla swej
przyjemności i zostawić, tak jak wcześniej planował. Jesteśmy
małżeństwem - pomyślała - ale ja nie czuje się mężatką. O
Boże, w jakie nieszczęście się wplątałam?
Przynajmniej dwie godziny ogarnięta była szałem
sprzątania. Najpierw sypialnie, a potem cały dom, aż wszystko
błyszczało. Kiedy przestała sprzątać, odczuwała tępy ból
głowy, a kiedy skończyła przygotowywać duszone mięso na
obiad, pulsujący ból rozsadzał jej głowę.
Chociaż nie czuła się dobrze, koniecznie chciała umyć i
wysuszyć włosy przed powrotem Adama. Umyła je w łazience
i wróciła do kominka, żeby je wytrzeć ręcznikiem. Bolały ją
mięśnie, a w skroniach strasznie tętniło. O Boże, jak ją bolało!
Czuła, że głowa jej puchnie i rozpada się. Potarła dłonią czoło
i poczuła, że jej ciało jest dziwnie ciepłe. Chwiejąc się nieco z
bólu, przeszła do kuchni po aspirynę, po chwili wróciła i
położyła się na sofie. Nie będę chora! Poczuję się lepiej, jak
trochę poleżę - tłumaczyła sobie. Nakryła się wełnianym
szalem wiszącym na oparciu sofy i odpłynęła w sen. Budziła [ Pobierz całość w formacie PDF ]




Powered by MyScript