[ Pobierz całość w formacie PDF ]
tato muszą teraz porozmawiać. Ale ja chcę wiedzieć, dlaczego mama jest... Chodz, Sammy ucięła Jenny stanowczo i pociągnęła chłopca za sobą. Gdy zniknęli w domu, Franko powiedział: Jenny ma rację. Powinniśmy spędzić trochę czasu razem. Nie chcę być z tobą sama. Czego się boisz? Tego, że poczujesz do mnie coś innego niż nienawiść? zapytał z lekkim uśmieszkiem. Czuję tylko niesmak z powodu tego, co zrobiłeś. Ostrożnie, cara. Czy nikt ci nie mówił, że nie należy obrażać dobroczyńców, bo mogą się zniechęcić? Ty draniu! syknęła. Ty arogancki draniu! Byłbyś do tego zdolny, prawda? Zdrowie Sammy'ego jest dla ciebie tylko środkiem, żebyś mógł dostać to, czego chcesz! Znasz warunki naszej umowy odrzekł Franko z lodowatym spokojem. Ty masz wypełnić swoją rolę, a ja swoją. Jak możesz być taki podły! Ty mnie tego nauczyłaś odparował gładko. Ten dzień, gdy przespałaś się z moim bratem, zmienił mnie na zawsze. Pomimo palącego słońca Anna zadrżała z chłodu. Nie mogę znieść towarzystwa człowieka, dla którego potrzeby innych nie znaczą nic. Bardzo dobrze zdaję sobie sprawę z twoich potrzeb, Anno. Poznałem je wszystkie doskonale. Jego wzrok leniwie prześlizgnął się po jej ciele. Zimno mi wzdrygnęła się i chciała wejść na schodek, ale Franko przytrzymał ją i obrócił twarzą do siebie. Jest prawie trzydzieści stopni w cieniu. Ale... Nie uciekaj ode mnie. Jego bliskość zapierała jej dech. Ich uda w wodzie niemal się stykały. Na rzęsach też miał kropelki wody. Nie westchnęła, gdy pochylił twarz nad jej twarzą. Przecież wcale tak nie myślisz mruknął i leciutko musnął wargami jej usta. Właśnie że tak odpowiedziała ledwo słyszalnym głosem. Naprawdę tak myślę. Jeśli będziesz sobie to powtarzać wystarczająco długo, to pewnie w końcu w to uwierzysz... ale mnie nie przekonasz. Anna czuła, że kolana zaczynają pod nią drzeć. To tylko jeden pocałunek, tłumaczyła sobie. Basen był doskonale widoczny z okien domu. Nic więcej nie mogło tu zajść. Tylko jeden pocałunek... Franko dostrzegł jej wahanie i skorzystał z okazji. Kolejny pocałunek był już znacznie mocniejszy. Przesunął ją nieco tak, że oparła się o ścianę basenu, i przez dłuższą chwilę nie podnosił głowy znad jej twarzy. Zawsze tak dobrze smakujesz wymruczał. Nigdy nie potrafiłem tego zapomnieć. Przymknęła oczy, udając przed sobą, że on ją kocha. W ten sposób łatwiej jej było wszystko znieść. Jego ręce powędrowały do ramiączek jej kostiumu i delikatnieje zsunęły. Pochylił się nad jej piersiami. Wiesz, cara powiedział cicho po chwili to chyba nie był najlepszy pomysł. Mam ochotę wziąć cię tu i teraz, ale widać nas z okien domu. Wszystko mi jedno! miała ochotę odpowiedzieć, ale ugryzła się w język. Franko odsunął się od niej. Wyskoczył z basenu i podał jej rękę. Chodz. Musimy dokończyć tę rozmowę w jakimś ustronnym miejscu. Nie mogła mu się oprzeć, nie potrafiła zignorować obietnicy w jego oczach. Rozsądek nie miał tu nic do powiedzenia. Jak zahipnotyzowana poszła za nim na górę. Rozdział 6 W nocy przed operacją Sammy'ego Anna prawie nie spała. Przewracała się z boku na bok, aż wreszcie nad ranem wstała z łóżka z podkrążonymi oczami. Franko nie został z nią na noc; Anna starannie skrywała rozczarowanie. Sammy musiał być na czczo, więc Anna też nie jadła śniadania. Wypiła tylko kilka łyków herbaty i obydwoje poszli za Frankiem do samochodu. Przestań się zamartwiać upomniał ją łagodnie, otwierając drzwi. Sammy wyjdzie z tego. Przygryzła usta. Nic na to nie poradzę. On jest taki mały... a to bardzo poważny zabieg. Teraz już jest to całkiem prosty zabieg. To nie to samo, co kilka lat temu zauważył Franko. Kiedyś takie operacje przeprowadzano na otwartym sercu, a potem pacjenta czekały długie miesiące rehabilitacji. Teraz jest zupełnie inaczej. Nawet się nie obejrzysz, a Sammy znów będzie w domu. %7łałowała, że nie potrafi podzielać jego optymizmu. Sammy czul się niezmiernie ważny. Przez całą drogę do szpitala buzia mu się nie zamykała; był wyraznie zachwycony uwagą, jaką wszyscy mu poświęcali. Mamusiu, czy będziesz ze mną, kiedy się obudzę? dopytywał się ze swojego fotelika. Oczywiście, skarbie. Ja też tam będę zapewnił go Franko. Anna spojrzała na niego krzywo i mruknęła pod nosem: Nic składaj obietnic, których nie zamierzasz dotrzymać. Odpowiedział jej spojrzeniem prosto w oczy. Sądzisz, że Sammy nic mnie nie obchodzi? Franko, przecież to nie jest twoje dziecko. I nie stanie się twoim synem, choćbyś nie wiem ile się nim zajmował. Franko mocno zacisnął dłonie na kierownicy. Myślisz, że nie zdaję sobie z tego sprawy? Odwróciła wzrok i złożyła dłonie na kolanach. Anno, jeśli jeszcze raz rzucisz mi te słowa w twarz, to nie odpowiadam za siebie mruknął ostrzegawczo. Mamo. czy ty i tatuś się kłócicie? zapytał cienki głosik z tylnego siedzenia. Anna spojrzała na Franka z wyrzutem i mocno zacisnęła usta. Nie odpowiedział Franko. Mama i tato bardzo się kochają, tylko czasem nie potrafimy się porozumieć. Co to znaczy polo... polo& to słowo? To znaczy: wiedzieć, co druga osoba ma na myśli wyjaśnił Franko. Czasami trzeba do tego wielu lat. Anna odrzuciła głowę do tyłu i wpatrzyła się w widok za oknem. Mama i tato bardzo się kochają. Rzeczywiście. ... a teraz już śpi mówił anestezjolog, poprawiając maskę na twarzy Sammy'ego. Może pójdzie pani z mężem na kawę do pokoju rodziców. Zawołamy państwa, gdy już będzie po wszystkim. Anna miała ochotę sprostować, że ten mężczyzna nie jest jej mężem, a Sammy nie jest jego synem, pohamowała się jednak. Franko ujął ją pod ramię i wyprowadził z sali operacyjnej. Chodz, kochanie. Na korytarzu zdjęli fartuchy ochronne i ochraniacze na buty i wrzucili je do stojącego tam kosza. Wszystko będzie dobrze zapewniał ją Franko. Nie mogę pozbyć się myśli, że to wszystko moja wina westchnęła. Co to ma znaczyć? To kara dla mnie... za to, że... Co za bzdury wygadujesz. Tak myślisz? Oczywiście. Przecież ty też mnie karzesz. Sam powiedziałeś, że muszę zapłacić za swoje grzechy. Franko wyraznie poczuł się nieswojo. Byłem na ciebie zły. W złości mówi się różne rzeczy. Usiadła na krześle i schowała twarz w dłoniach. Gdybym tylko mogła cofnąć czas... Poczuła dotyk jego ręki na głowie. Nie możemy cofnąć czasu, choćbyśmy najbardziej chcieli. Jeśli on umrze, nigdy sobie nie wybaczę. Nie umrze. I lak sobie nie wybaczę. Anno, przestań wreszcie. I nie obgryzaj paznokci dodał, odsuwając jej dłoń od ust. Kiedyś miałaś takie piękne paznokcie. No tak. Kiedyś w ogóle byłam piękną dziewczyną. Przynajmniej tak mówiłeś odrzekła z goryczą. Skrzywił się i puścił jej dłoń. Sami tworzymy własny los przez wybory, których dokonujemy. Od tego nie da się uciec. Przygryzła wargi i nic nie odpowiedziała. Wszystko poszło doskonale oznajmił chirurg z szerokim uśmiechem, zdejmując z głowy czepek. Mogą państwo do niego pójść. Jest w sali pooperacyjnej, ale na razie jeszcze śpi. Anna poderwała się na nogi. Wszystko będzie dobrze? Oczywiście, że tak zapewnił lekarz. Całe szczęście, że nie czekali państwo z tym dłużej. W takich przypadkach im szybciej operacja zostanie przeprowadzona, tym lepiej. Stała nad uśpionym synem, podłączonym do skomplikowanej aparatury, i patrzyła na niego, w duchu odmawiając modlitwę dziękczynną. Franko wyszedł,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
|