Podobne

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Moja przyjaciółka roześmiała się i wrzuciła kilka książek na
półkę.
 Dobrze, dobrze. Sprawdzam tylko, czy nie dałaś mu się
omotać. Wydaje się świetny, ale tak, to bawidamek. Przynajmniej
tego nie ukrywa.
Przyglądała mi się przez minutę, podczas której starałam się
nie reagować na jej słowa. To był przytyk do Andy ego; rok czy
dwa lata temu po tych słowach roześmiałybyśmy się obie, a ja
powiedziałabym coś w rodzaju:  Wiem, przecież wiem .
Teraz jednak jej słowa zawisły w niezręcznej ciszy.
 Przepraszam  wymamrotała.  To nie ten moment.
Wiedziałaś, że Max i Bennett studiowali razem?
 Tak, wspomniał coś. Nie wiedziałam, że Bennett
studiował w Anglii.
Pokiwała głową.
 W Cambridge. Max mieszkał z nim w pokoju. Nie
opowiadał mi wiele o tym, co tam wyprawiali, ale to, co
słyszałam&  urwała, pokręciła głową i wróciła do leżących
przed nią książek.
Powinnam była udawać obojętność, kompletną obojętność,
prawda? Obejrzałam sobie kciuk, przy okazji zauważając świeże
przecięcie od papieru.
 Saro, wez się, do licha, w garść. Max tak ci utkwił w
głowie, że już nawet nie odczuwasz bólu? %7łałosne .
Jak powinnam wyglądać, udając brak zainteresowania
opowieściami, które słyszała Chloe? Z jej słów przecież wynikało,
że Bennett nie opowiedział jej wszystkiego, ale coś jednak mówił.
Prawda?
Przeliterowałam tytuły na wielkim stosie magazynów,
udając, że nie interesuje mnie nic poza nimi. Wreszcie poddałam
się, kiedy ciekawość niemal mnie zadławiła.
 No to co wyrabiali na studiach?
 To, co zwykle faceci w tym wieku  odparła z
roztargnieniem moja przyjaciółka.  Rugby. Warzenie własnego
piwa i szalone imprezy. Wycieczki pociągiem do Paryża i inne
takie eskapady.
Miałam ochotę ją udusić.
 Eskapady?
Uniosła nagle wzrok, jakby coś sobie przypomniała, a w jej
ciemnych oczach zalśniły łobuzerskie ogniki.
 À propos eskapad&
%7łołądek uciekł mi w pięty.
 W piątek wieczorem zniknęłaś chyba na godzinę! Gdzie
się schowałaś?
Twarz mi zapłonęła. Odchrząknęłam i zmarszczyłam brwi,
jakbym wytężała pamięć.
 Trochę mnie to wszystko przytłoczyło. Wyszłam się
przewietrzyć.
 Cholera  szepnęła Chloe.  A ja miałam nadzieję, że
wpadłaś na jakiegoś gorącego kelnera, a on rozłożył cię na stole.
Nagle rozkaszlałam się i przez długą chwilę nie mogłam
złapać tchu, gdyż gardło w jednej chwili wyschło mi na pieprz.
Chloe wstała i nalała mi wody z dystrybutora przy kanapie.
Uśmiechnęła się znacząco.
 JesteÅ› zdenerwowana. Zawsze kiedy panikujesz,
zaczynasz kaszleć.
 Nic podobnego.
 Kłamczucha. Kłamczucha, która kłamie wszystkim
dookoła. Gadaj.
Uparcie omijałam ją wzrokiem, jednak brązowe oczy Chloe i
jej cierpliwy uśmiech w końcu mnie złamały.
 Nie ma nic do opowiadania&
 Saro, znikłaś, wróciłaś po godzinie i wyglądałaś& 
założyła dłuższy kosmyk włosów za ucho i rzuciła mi szatański
uśmieszek.  Wiesz, jak wyglądałaś. Jak świeżo zerżnięta.
Rozcięłam pudło i wyjąwszy paczkę magazynów o
projektowaniu, podałam jej.
 To zbyt szalone, żeby opowiadać.
 %7łartujesz? Rozmawiasz z kobietą, która uprawiała seks z
szefem na osiemnastym piętrze biurowca na klatce schodowej.
Gwałtownie poderwałam głowę i wybuchnęłam śmiechem.
Napiłam się jeszcze wody, żeby zapobiec następnemu atakowi
kaszlu.
 Jasny gwint, Chloe. O tym mi nie opowiadałaś.  Przez
chwilę myślałam.  Hm, dobrze, że nigdy nie chodziłam
schodami. Fatalne. To by było naprawdę fatalne.
 Naprawdę nam odbijało. Nie istnieje większe wariactwo.
 Chloe wzruszyła ramionami i zwróciła do mnie spokojną twarz.
 A może istnieje? Opowiedz.
 No dobrze  odparłam, opierając się o kanapę. 
Pamiętasz tego gościa, którego poznałam w barze tydzień temu?
To ciacho?
 Tak?
 Był na piątkowej imprezie.
Chloe zmrużyła oczy i niemal widziałam, jak kółka zębate w
jej mózgu zaczynają wirować.
 Na tej imprezie charytatywnej?
 Tak. Znalazł mnie przy łazience  skłamałam i
spojrzałam w okno, żeby przyjaciółka nie zajrzała mi w oczy.  [ Pobierz całość w formacie PDF ]




Powered by MyScript