[ Pobierz całość w formacie PDF ]
My to odwrócimy. To ty zabijesz sobowtóra i przejmiesz j e g o rolę. Władczo, metodycznie wyliczał wszystkie możliwości i ewentualne przypadki, działa- nia i przeciwdziałania. Reuben chłonął to i czuł, jak jego podziw powraca. Może May tak naprawdę nie siedział, trzęsąc się ze strachu, pod stołem; może to własne przerażenie odczy- tywał w twarzy generała... Oto May rozmawiał z nim o układach i metodach. Z poziomu osiemdziesiątego trzeciego w górę poprzysiągł sobie, gdy padły wielkie nazwiska. Mój dobry przyjaciel Rudolf chce oczywiście pięciu gwiazdek. Ty oczywiście tego nie wiesz, ale człowiek, który w tej chwili nosi te gwiazdki, ma już osiemdziesiąt lat i szybko niedołężnieje. Uważam siebie za jego prawdopodobnego następcę. Najwidoczniej Rudolf myśli podobnie. Z pewnością zaplanował sobie, że twój sobowtór w przeddzień wyborów do- kona jakiegoś strasznego czynu, a jego niesława spadnie i na mnie. Więc musimy zrobić tak... Musimy. My! Człowiek Maya, Reuben, oraz May! Z osiemdziesiątego trzeciego w górę! Z nagich korytarzy i ponurych sypialni do marmurowych sal i sklepionych komnat! Z gwaru zatłoczonej jadalni do niewielkich, promiennych restauracyjek, gdzie miało się własny stolik i służącego, i gdzie muzyka łagodnie wydobywała się ze ścian. W górę, z szamotaniny, by zdobyć tę czy inną kobietę za pomocą sprytu czy wdzięku, czy tych paru marnych groszy, które jej mogłeś zapłacić, do godności, dzięki której można było swobodnie przebierać w pięknościach Denv. Z mozolnego podkopywania innego Atomisty i pilnowania się, by ten ciebie nie podkopał, do bohaterskiej szermierki generałów! Z osiemdziesiątego trzeciego w górę! May odprawił go, wypowiadając słowa, których ukryte znaczenie było oszałamiająco podniecające. Potrzebuję zdolnego i młodego człowieka, Reuben. Może zbyt długo zwlekałem z szukaniem go. Jeśli sprawisz się dobrze w tej delikatnej sprawie, wezmę cię pod uwagę w ważnym przedsięwzięciu, które mam w planie. Pózną nocą Selene przyszła do jego sypialni. Wiem, że mnie nie lubisz powiedziała urażonym tonem. Ale Griffin jest taki głupi, a ja chciałam z kimś porozmawiać. Mogę? Jak było dzisiaj tam w górze? Widziałeś dywany? Chciałabym mieć dywan. Próbował myśleć o dywanach, a nie o podniecającym kontraście między metaliczną tka- niną i bielą ciała. Widziałem jeden dywan przez otwarte drzwi przypomniał sobie. Wyglądał dziwacznie, ale chyba można się do niego przyzwyczaić. Może zresztą widziałem niezbyt dobry. Te najlepsze są chyba bardzo grube? Tak odpowiedziała. Stopy się w nich zapadają. Chciałabym mieć d o b r y dywan i cztery fotele, i mały sięgający mi do kolan stolik, na którym kładłabym różne rzeczy, i tyle poduszek, ile bym chciała. Griffin jest takim głupcem. Czy myślisz, że dostanę to wszy- stko? Nigdy nie wpadłam w oko żadnemu generałowi. Czy jestem na tyle ładna, żeby złapać kiedyś jakiegoś? Jak myślisz? Oczywiście, że jesteś ładna, Selene powiedział z zakłopotaniem. Ale dywany i fotele, i poduszki... Na myśl o nich poczuł się nieswojo, jakby myślał o tym, aby patrzeć przez okno w górę. Chcę je mieć powiedziała smutno. Lubię cię bardzo, ale chcę mieć tyle rzeczy, a wkrótce będę za stara nawet na poziom osiemdziesiąty trzeci i nie zdołam podnieść się wy- żej, i spędzę resztę życia bawiąc dzieci albo gotując w żłobku czy jadalni. Nagle urwała, opamiętała się i posłała mu uśmiech, który w półmroku wyglądał coko- lwiek upiornie. Ty partaczko powiedział, a dziewczyna natychmiast z zastygłym na twarzy uśmiechem popatrzyła w stronę drzwi. Reuben wyjął spod poduszki pistolet. Kiedy ma przyjść? zapytał. O co ci chodzi? krzyknęła piskliwym głosem. Kogo masz na myśli? Mojego sobowtóra. Nie bądz głupia, Selene. May i ja... delektował się własnymi słowami ...May i ja wiemy wszystko. Ostrzegł mnie przed kobietą, która ma odwrócić moją uwagę, kiedy sobowtór ma się tu wślizgnąć i mnie zabić. Kiedy tu przyjdzie? Naprawdę cię lubię łkała Selene. Ale Almon przyrzekł zabrać mnie do góry, a ja wiedziałam, że kiedy będę na widoku, poznam kogoś naprawdę ważnego. Naprawdę cię lubię, ale wkrótce będę już stara... Posłuchaj mnie, Selene. Dostaniesz swoją szansę. Nikt poza mną i tobą nie będzie wiedział, że podstawienie się nie udało! Więc będę szpiegowała Almona dla ciebie, tak? zapytała zdławionym głosem. Chciałabym mieć tylko kilka fajnych rzeczy, zanim się zestarzeję. No dobrze, więc miałam być w twoich ramionach o godzinie 23.50. Była 23.49. Reuben zerwał się z łóżka i stanął za drzwiami z odbezpieczonym pisto-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
|