Podobne

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Gloria skinęła głową i wszystkie trzy siostry padły sobie w
objęcia.
Rodzina. Tylko to się liczy, upewniła się w duchu Christina,
ściskając mocno dłonie sióstr. Zajęta swoimi myślami, nie zwróciła
uwagi na odgłosy otwierania i zamykania frontowych drzwi. Nigdy
więcej nikt nas nie rozdzieli, postanowiła. Wzruszenie ścisnęło ją za
gardło i w tej właśnie chwili do kuchni wszedł Derek Rockwell.
- Christina - powiedział, podchodząc do niej, po czym
znieruchomiał i wpatrzył się w nią tak intensywnie, że jego brązowe
oczy zrobiły się całkiem czarne, a smagłe opalone policzki pokrył
rumieniec.
Zaskoczona jego nagłym zjawieniem się, Christina puściła siostry
i stała bez ruchu, niezdolna wykrztusić słowa.
- Kim jesteś? - zapytała Gloria, na której Derek nie zrobił
piorunującego wrażenia.
- I jakim prawem tak tu wpadasz? - dodała Sierra. Christina
pomyślała, że to spotkanie jego także musiało zdenerwować.
- Przepraszam - zwrócił się Derek do Glorii i Sierry. -
Zachowałem się okropnie, ale... - Urwał, chwycił Christinę za rękę i
pociągnął ją w kierunku drzwi.
Christina wyrwała rękę i wskazując palcem na Rockwella,
przedstawiła go.
- To mój szef, który chyba uważa, że nadal jestem w pracy.
Derek przystanął, posłał jej siostrom jeden ze swoich zabójczych
ous
l
a
d
an
sc
uśmiechów, a one natychmiast złagodniały i też się uśmiechnęły.
Widząc ich zdradę, Christina się rozzłościła, ale czy miała je prawo
krytykować?
- Nazywam się Derek Rockwell i ponownie proszę was o
wybaczenie. - Uścisnął dłonie Glorii i Sierry, a kiedy prezentacja
dobiegła końca, odwrócił się do Christiny. Za jego plecami siostry
entuzjastycznie uniosły do góry kciuki.
- Czyżbyś się ostatecznie zdecydował przyłączyć do maluczkich i
postanowił coś zjeść i miło spędzić czas? - zapytała Christina
zawstydzona zachowaniem sióstr.
- Niezupełnie - mruknął i znów pociągnął ją w stronę drzwi.
Christina zdecydowanie się opierała i Derek w końcu zrozumiał,
że ona dobrowolnie z nim nie wyjdzie. Zatrzymał się więc, choć wciąż
trzymał ją za rękę.
Dotyk jego palców obudził w niej jakąś dziwną tęsknotę.
Ciekawe, czy on też to czuje - zastanawiała się Christina.
Do tej pory Derek widywał Christinę tylko w nobliwych
kostiumach, które nosiła w biurze. Przyglądał się więc z
zainteresowaniem, jak wygląda w koszulce, szortach i sandałach. Co
prawda, nie był to kostium kąpielowy, ale i tak dobrze było widać
płynne linie jej talii i bioder, a także krągłości pełnych piersi.
Znów poczuł przypływ pożądania i niechętnie puścił jej rękę.
- Jeżeli nie przyjechałeś na barbecue, to co cię tu sprowadza? -
zapytała Christina. Aż tak bardzo zależy ci na uznaniu Patricka i Jacka?
ous
l
a
d
an
sc
Wierzysz, że zdobędziesz je, szykując dobrą prezentację? A może po
prostu nie umiesz się oderwać od pracy? - dokończyła w myśli.
- Nie odpowiadałaś na moje telefony - wybrał najprostsze
wyjaśnienie.
- Powinieneś się domyślić, co to znaczy - odrzekła i od razu
stwierdziła, że jej odpowiedz lekko go zirytowała.
- Lubię, kiedy moi pracownicy są dyspozycyjni. I nie znoszę,
kiedy się mnie ignoruje - wyjawił Derek.
- W takim razie może powinieneś sobie założyć harem -
odparowała Christina.
Gloria i Sierra zabrzęczały naczyniami, a po chwili były już w
ogrodzie, dzwigając tace z pełnymi półmiskami. Derek i Christina
zostali sami.
Rockwell wiedział z doświadczenia, że jego uśmiech działa na
kobiety. Uśmiechnął się więc, mając nadzieję, że urok osobisty także
tym razem pomoże rozładować atmosferę.
- Skąd wiesz? Może już dawno go założyłem.
- To kiepski pomysł. - Christina oparła dłonie na szczupłych
biodrach, zupełnie jakby nie dostrzegała jego uśmiechu. - Poza tym
uważam, że powinieneś już iść - dodała chłodno.
Derek odchrząknął.
- Nie chciałaś przyjechać do biura, więc biuro przyjechało do
ciebie. W samochodzie mam wszystkie materiały.
- Przejechałeś prawie czterdzieści kilometrów, żeby mi popsuć
dzień? Przecież ci powiedziałam, że wieczorem wpadnę do biura.
ous
l
a
d
an
sc
- Ale ja mam natchnienie teraz.
- Teraz to ja spędzam czas z rodziną i nikt nie będzie mi w tym
przeszkadzał - odparowała Christina.
Derek nie miał dużego doświadczenia w spędzaniu czasu na łonie
rodziny i z tego względu trudno było mu się do tego ustosunkować.
Nawet jeśli wziąć pod uwagę Patricka, którego traktował jak ojca, to
przecież nie urządzali razem barbecue.
- Bez ciebie sobie nie poradzę - nalegał, nie zważając na jej
protesty.
Christina wyglądała tak, jakby za chwilę miała wybuchnąć.
Udało się jej jednak nad sobą zapanować, a kiedy się odezwała, jej głos
był zupełnie spokojny.
- Musisz się nauczyć Power Pointa, Rockwell.
Nazwała go  Rockwell". To lepsze niż  panie Rockwell",
bardziej osobiste, pomyślał, nie mogąc się oprzeć wrażeniu, że odniósł
pewien sukces.
- Chodz. Powiem ci, na co wpadłem, a ty przerzucisz to na
wykresy.
Patrzyła na niego z wściekłością, a rozzłoszczona wydawała mu
się jeszcze bardziej pociągająca. Czuł, jak przyspiesza mu puls, i
zauważył, że kiedy się złościła, jej oczy stawały się bardziej złociste.
- Nie zostawię rodziny - oznajmiła. - Nigdy więcej ich nie
zostawię. Nawet na jeden dzień.
Derekowi zależało tylko na tym, aby jego prezentacja zrobiła
wrażenie na kolegach. Tym bardziej że miał jej wysłuchać także Jack, a
ous
l
a
d
an
sc
choć nie zamierzał się do tego przyznać, uważał, że dzięki jego
najnowszemu pomysłowi odniosą piorunujący sukces.
Myślał wyłącznie o tym, by w poniedziałek wypaść jak najlepiej,
i nie zastanowił się nad tym, co robi.
Już wcześniej dostrzegł stare lasso wiszące na ścianie. Wiedział,
że powieszono je tam dla dekoracji, ale on zamierzał użyć go w
zupełnie innym celu.
Zdjął lasso ze ściany i dokładnie je obejrzał.
- Co robisz? - zapytała Christina.
- Idziesz? - zapytał, robiąc z liny dużą pętlę i podchodząc do
Christiny.
- Nie odważysz się, Rockwell - warknęła.
W odpowiedzi Derek zarzucił na nią pętlę i mocno ściągnął.
Oczywiście zrobił to tak, żeby jej nie skrzywdzić, ale oswobodzić się
nie mogła.
- Bardzo śmieszne. A teraz zdejmij to ze mnie! - zawołała
wściekła.
- Jesteś mi potrzebna - powtórzył i ruszył do wyjścia, ciągnąc ją
za sobą.
- Czy ty naprawdę nie potrafisz pogodzić się z odmową?
- Nie chodzę tam, gdzie mi odmawiają - odparł.
W salonie natknęli się na Patricka. Jej siostry musiały już go
wezwać na pomoc.
- On mnie porywa - poskarżyła się Christina.
- Nareszcie - odparł z uśmiechem Patrick. Christina nie wierzyła
ous
l
a
d
an
sc
własnym uszom.
- Ani słowa więcej, dobrze? - Derek popatrzył na starszego pana
z naganą.
- W porządku, ale może jednak przyłączysz się do nas? - zapytał
Patrick.
- Nie dam rady. Mam mnóstwo roboty. Zresztą chyba ściągnąłeś [ Pobierz całość w formacie PDF ]




Powered by MyScript