[ Pobierz całość w formacie PDF ]
prawdziwe napady duszności. Cassy wjechała do miasta. Jezdziły jakieś samochody, ale było ich niewiele. Natomiast tłok panował na chodnikach. Tysiące pieszych przemieszczało się we wszystkie strony i zajmowało różnymi życiowymi sprawami. Wiele osób sadziło rośliny. Wszyscy się uśmiechali, nieliczni rozmawiali. Zaparkowała samochód i wysiadła. Niektóre firmy ciągle funkcjonowały, podczas gdy inne stały opuszczone, ich właściciele zapewne nagle wstali i wyszli. Wszystko stało otworem. Jednym z nieczynnych zakładów była pralnia chemiczna. Cassy weszła, ale nie znalazła, czego szukała. Natrafiła na to obok, w punkcie ksero. Był to komputer z modemem. Usiadła i włączyła urządzenie. Właściciele odeszli, nawet nie odłączywszy sprzętu. Cassy pamiętała internetowe imię Jonathana: Jumpin Jack Flash. Zaczęła uderzać w klawisze. To wszystko, co pan ma? zapytała Sheila. Trzymała w dłoni małą fiolkę z przezroczystym płynem. Jak na razie odparł Harlan. Mam jednak jeszcze kilka myszy z hybrydomami wszczepionymi w jamy otrzewnowe, ale także w komórki wyhodowane w inkubatorach. Z pewnością otrzymamy więcej antyciał monoklonalnych. To tylko efekty tygodniowej pracy. Spróbowałbym raczej poszukać komórki chętniej produkującej antyciała. Sheila, Pitt i Jonathan wzięli szybko prysznic i skorzystali z krótkiego odpoczynku, byli jednak zbyt podekscytowani, żeby zasnąć. Szczególnie Sheila wręcz paliła się do dalszej pracy i żądała od Harlana, aby pokazał jej wszystko, czego dokonał. Jonathan i Pitt trzymali się cały czas razem. Pitt z trudem nadążał za wyjaśnieniami Harlana, podczas gdy Jonathan nawet nie próbował. Wobec tego, że w szkole nie miał za dużo biologii, wszystko brzmiało dla niego jak greka. Zamiast słuchać, usiadł przy jednym z komputerowych terminali i zaczął stukać w klawiaturę. Pokażę wam proces wykorzystywany do wyselekcjonowania limfocytów B ze śledziony myszy. Pod warunkiem że wy pokażecie mi wiriony, które ty i mama Jonathana zdołałyście wyizolować. Nie mamy pewności, że wiriony są w kulturach tkankowych odparła Sheila. Jedynie spodziewamy się, że tam są. Byłyśmy gotowe do wyizolowania ich. No cóż, nie powinniśmy mieć trudności z ich znalezieniem stwierdził Harlan. O mój Boże! zawołał nagle Jonathan. Zaskoczeni tym wybuchem spojrzeli w stronę chłopaka. Jonathan nie odrywał wzroku od ekranu monitora. Co jest? zapytał wystraszony Pitt. Wiadomość od Cassy! krzyknął Jonathan. Pitt właściwie przefrunął nad stołem laboratoryjnym, aby się znalezć przy komputerze. Wpatrywał się w monitor z szeroko otwartymi oczami. Wysyła informację dokładnie w tej chwili stwierdził Jonathan. To znaczy, że rozmawiamy z nią teraz. To fantastyczne skomentował Pitt. Dzielna dziewczyna. Robi dokładnie tak, jak ją uczyłem. Jonathan był dumny. Co pisze? spytała Sheila. Pisze, gdzie jest? Och, nie! jęknął Jonathan. Mówi, że została zainfekowana. Cholera! zaklął Pitt i zacisnął zęby. Odczuwa już pierwsze symptomy grypy kontynuował Jonathan. %7łyczy nam powodzenia. Skontaktuj się z nią! Teraz, zaraz, zanim się rozłączy! krzyknął Pitt. Pitt, to nie ma sensu powiedziała Sheila. Będzie jeszcze trudniej. Ona jest zainfekowana. Może sobie być zainfekowana, ale to jest ciągle Cassy. Inaczej nie życzyłaby nam powodzenia. Gwałtownie odsunął Jonathana na bok i zaczął wystukiwać coś na klawiaturze. Jonathan podniósł głowę i popatrzył na Sheilę. Pokręciła głową. Chociaż wiedziała, że to błąd, nie miała serca go powstrzymać. Obraz na monitorze rozmazywał się przed oczami Cassy. Kiedy pisała, łzy zaczęły napływać jej do oczu. Zamykając je na chwilę i przecierając grzbietem dłoni, starała się odzyskać kontrolę nad wzrokiem. Pragnęła przesłać ostatnią wiadomość do Pitta. Chciała powiedzieć mu, że go kocha. Otworzyła oczy i wróciła do klawiatury. Miała napisać ostatnie zdanie, gdy na ekranie pojawiła się wiadomość. Patrzyła zaskoczona i czytała: Cassy, to ja, Pitt. Gdzie jesteś? To były najdłuższe sekundy w życiu Pitta. Wpatrywał się w monitor i oczekiwał odpowiedzi. Nagle, jakby ją wymodlił, czarne litery zaczęły wyskakiwać na ekranie. Jest! wrzasnął, przecinając powietrze zaciśniętą pięścią. Złapałem ją. Wie, że tu jestem. Co mówi? spytała Sheila. Bała się pytać, bo wiedziała, że ten kontakt może doprowadzić do poważnych kłopotów. Nie jest zbyt daleko stąd. Zamierzam jej napisać, żebyśmy się spotkali odparł Pitt. Pitt, nie! zaprotestowała Sheila. Nawet jeśli teraz nie jest jedną z nich, niedługo
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
|