[ Pobierz całość w formacie PDF ]
jednak pani Dane Calthrop powiedziaÅ‚a kiedyÅ› o niej biedactwo & I coÅ› jeszcze snuje mi siÄ™ po gÅ‚owie& coÅ› jeszcze, jakieÅ› wspomnienie. Aha, już wiem& Owen Griffith powiedziaÅ‚ kiedyÅ›, że jak praktykowaÅ‚ na północy, miaÅ‚ tam także takÄ… falÄ™ listów anonimowych. Czy i to miaÅ‚oby być dzieÅ‚em Aimée? Doprawdy, raczej dziwny zbieg okolicznoÅ›ci& Dwie fale anonimów& tam i tu? Zaczekajmy, zaczekajmy chwilÄ™! Przecież wtedy wykryto autora listów& ! Griffith powiedziaÅ‚, że to byÅ‚a pensjonarka. PoczuÅ‚em nagÅ‚y chłód, widocznie wiaÅ‚o od okna. PoruszyÅ‚em siÄ™ niespokojnie na fotelu. Dlaczego poczuÅ‚em siÄ™ raptem tak dziwnie? SkÄ…d to nagÅ‚e przygnÄ™bienie? Ale myÅ›lmy dalej& WiÄ™c Aimée Griffith? A może to wÅ‚aÅ›nie ona, a nie tamta pensjonarka? PrzyjechaÅ‚a tutaj i w dalszym ciÄ…gu uprawia swoje sztuczki? I może dlatego doktor Griffith wyglÄ…da tak zle i jest nieszczęśliwy? Najwidoczniej podejrzewa siostrÄ™. Tak! Z pewnoÅ›ciÄ… jÄ… podejrzewa! Pan Pye? Nie jest to specjalnie miÅ‚y czÅ‚owieczek. MogÅ‚em go sobie doskonale wyobrazić, jak Å›miejÄ…c siÄ™ w duchu, planuje dalsze posuniÄ™cia. Ta notatka przy telefonie w holu& Dlaczego przyszÅ‚a mi raptem na myÅ›l? Griffith i Joanna. Jest niÄ… bardzo zajÄ™ty. Nie, to nie dlatego drÄ™czy mnie myÅ›l o tej notatce& To coÅ› innego, coÅ› innego. MyÅ›li zaczęły mi siÄ™ mÄ…cić& CzuÅ‚em, że jestem bardzo senny. W mózgu krążyÅ‚o uparcie jedno zdanie: Nie ma dymu bez ognia& nie ma dymu bez ognia& WÅ‚aÅ›nie o to chodzi& Wszystko siÄ™ strasznie zazÄ™bia& I raptem& ! IdÄ™ ulicÄ… z Megan, a obok nas przechodzi Elsie Holland. Jest ubrana w Å›lubnÄ… sukniÄ™, a ludzie wokoÅ‚o szepczÄ…: Nareszcie wychodzi za mąż za doktora Griffitha& Wiadomo, że byli z sobÄ… potajemnie zarÄ™czeni już od paru lat& O! a teraz jesteÅ›my w koÅ›ciele i pastor Dane Calthrop odprawia nabożeÅ„stwo po Å‚acinie. Raptem wyskakuje na Å›rodek koÅ›cioÅ‚a pani Dane Calthrop i woÅ‚a energicznie: Z tym trzeba skoÅ„czyć! Powiadam panu, że z tym trzeba natychmiast skoÅ„czyć! Nie zdawaÅ‚em sobie sprawy, czy Å›niÄ™, czy sÅ‚yszÄ™ te sÅ‚owa na jawie. Po chwili jednak wytrzezwiaÅ‚em zupeÅ‚nie i zobaczyÅ‚em, że znajdujÄ™ siÄ™ w saloniku w JaÅ‚owcowym Dworku, a naprzeciwko mnie stoi pani Dane Calthrop, która weszÅ‚a przez werandÄ™, i woÅ‚a gwaÅ‚townie, nerwowo: Z tym trzeba skoÅ„czyć! Powiadam panu, że z tym trzeba natychmiast skoÅ„czyć! ZerwaÅ‚em siÄ™ z fotela i zawoÅ‚aÅ‚em zmieszany: Bardzo paniÄ… przepraszam, ale zdaje mi siÄ™, że siÄ™ trochÄ™ zdrzemnÄ…Å‚em. Co pani mówiÅ‚a? Pani Dane Calthrop uderzyÅ‚a niecierpliwie zaciÅ›niÄ™tÄ… pięściÄ… jednej rÄ™ki o dÅ‚oÅ„ drugiej i woÅ‚aÅ‚a: Z tym trzeba, z tym siÄ™ musi skoÅ„czyć! Te listy! I morderstwo! Nie wolno dopuÅ›cić, aby dziaÅ‚y siÄ™ takie rzeczy i aby mordowano biedne, niewinne dzieci takie, jak Agnieszka Woddell. ZupeÅ‚nie siÄ™ z paniÄ… zgadzam rzekÅ‚em. Ale jak pani to sobie wyobraża? Musimy coÅ› przedsiÄ™wziąć. UÅ›miechnÄ…Å‚em siÄ™ raczej z wyższoÅ›ciÄ…. A co by pani, na przykÅ‚ad, zaproponowaÅ‚a? Trzeba wyjaÅ›nić caÅ‚Ä… sprawÄ™! PowiedziaÅ‚am panu kiedyÅ›, że tu wÅ›ród nas nie ma zÅ‚ych ludzi. Otóż omyliÅ‚am siÄ™. SÄ…! PoczuÅ‚em lekkie zniecierpliwienie i odpowiedziaÅ‚em niezbyt grzecznie: To piÄ™knie, droga pani, ale co zamierza pani zrobić? OczywiÅ›cie poÅ‚ożyć temu kres! Policja przecież dokÅ‚ada wszelkich staraÅ„. 72 Ale zważywszy, że AgnieszkÄ™ jednak zamordowano, to ich starania nie na wiele siÄ™ zdajÄ…. SÄ…dzi pani, że potrafiÅ‚aby to pani lepiej? Nic podobnego! Ja z pewnoÅ›ciÄ… nie potrafiÅ‚a bym nic zrobić. I dlatego wÅ‚aÅ›nie mam zamiar zwrócić siÄ™ do eksperta. PotrzÄ…snÄ…Å‚em gÅ‚owÄ…. Nie wyobrażam sobie, żeby siÄ™ pani to udaÅ‚o Scotland Yard interweniuje jedynie na żądanie szefa policji okrÄ™gowej. A zresztÄ… już wydelegowane stamtÄ…d inspektora Gravesa. Nie chodzi o takich ekspertów. Ani takich od listów anonimowych, ani tych od zbrodni. Chodzi mi o kogoÅ›, kto zna ludzi. Nie rozumie mnie pan? Potrzebny nam jest ktoÅ› znajÄ…cy siÄ™ doskonale na ludziach i ich zÅ‚ych skÅ‚onnoÅ›ciach.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
|