[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Idea podróży przez czas większości ludzi musi wydawać się romantyczna i ekscytująca, ale rzeczywistość, w której znalazła się Susanna - a raczej nie umiała się znalezć - budziła w niej coraz większe przerażenie. Szczęśliwie miała jakieś pojęcie o epoce, ale przecież nie była jej znawczynią! Nie wiedziała, na przykład, czy wynaleziono już lekarstwo na żółtą febrę, choć taka informacja mogła jej się bardzo przydać. Więc po co to wszystko? Dlaczego znalazła się akurat tu i teraz? W spokojnej dzielnicy wiktoriańskiego Savannah, w małżeńskim łożu z facetem, który tak wspaniale całował i robił wszystko, żeby wyprowadzić ją z równowagi. Oczywiście, zdawała sobie sprawę, że bywały gorsze czasy i gorsze miejsca, ale to w niczym nie zmieniało faktu, że tęskniła za domem. Musisz mi pomóc". - 48 - S R Te słowa wdarły się niepostrzeżenie do jej świadomości. Słyszała je wyraznie, wypowiedziane kobiecym głosem. - Elsbeth? - szepnęła niepewnie, czując, że opada ją ogromne zmęczenie i senność. Nie bój się". Przypomniała sobie, że poprzednim razem kontakt z duchem Elsbeth urwał się, kiedy wypowiedziała coś na głos, wolała więc zadać najważniejsze pytanie w myśli. Elsbeth, po co ja tu jestem? %7łeby mi pomóc". Susanna usiłowała pozbierać myśli. Była tak bardzo zmęczona... Ale ja nie mogę ci pomóc. Spózniliśmy się. Nie. Nadal możesz. Zmyj plamę z mojego nazwiska". Ostatnie słowa zapadły jej w świadomość, kiedy już prawie spała. Uspokojona, zaczęła śnić o nim - mężczyznie o błękitnych oczach i uśmiechu szulera. Następnego dnia rano obudziła się z bólem głowy, nie bardzo wiedząc, gdzie jest i co się wydarzyło. Dziewiętnasty wiek? Rozmowa z duchem? Za dużo tego jak na jeden sen... Kiedy uniosła powieki, żeby sprawdzić, jak jest na jawie, zobaczyła biel. Jaskrawą, oślepiającą biel. Bezładną gonitwą myśli próbowała zagłuszyć w sobie lęk. Straciła wzrok? Umarła? Na serce... Zaraz... Nie biłoby, gdyby umarła. Przynajmniej nie miała już wątpliwości, że z dwojga złego woli żyć w dziewiętnastym wieku niż nie żyć wcale. W najgorszym razie jest w niebie. Tak biało może być tylko w niebie. Z drugiej strony, piekielny upał... Niemożliwe... Za co? Za kłamstwo w podaniu o prawo jazdy? Przecież nikt nie podaje swojej prawdziwej wagi w tych głupich papierach! - Masz zamiar przeleżeć tu cały dzień czy wstajesz? - 49 - S R Susanna przewróciła się gwałtownie na plecy i spojrzała na Kane'a. - To ty! - Spodziewałaś się w swoim łóżku zastać kogoś innego? Jest w łóżku... Ta biel to moskitiera! - Nie spodziewałam się... - Zniłaś o moim bracie? - przerwał jej brutalnie. - Nie śniłam o twoim bracie - odpowiedziała spokojnie, zastanawiając się, czy to, co usłyszała w jego głosie, było nutą zazdrości. - Jeśli chcesz wiedzieć, myślałam, że... Mniejsza o to, i tak byś niczego nie zrozumiał. Duszno tu. - Proszę wybaczyć, księżniczko, że nie włączyłem klimatyzacji. - Ale śmieszne! - Powiem ci, co jest naprawdę śmieszne. Te ciuchy! Spójrz tylko, rozporek na guziki! Spojrzała. Mimo luznych spodni, zauważyła, że Kane ma wąskie biodra. Kiedy powróciła wzrokiem do jego twarzy, Kane uśmiechał się, mrużąc oczy. - No i jak ci się to podoba? - Pytasz o guziki? Wiadomo, że zamki błyskawiczne wymyślono dużo pózniej. - Wyobrażasz sobie, jaki majątek zrobi facet, który opatentuje ten wynalazek? Może powinienem... - Wybij to sobie z głowy. - Susanna odsłoniła moskitierę i usiadła na brzegu łóżka. - Nie będziesz kradł niczyich pomysłów. - Nie o to mi chodziło. Zastanawiam się, czy nie mógłbym po prostu nosić spodni, w których chodziłem wczoraj. - A jak, w razie czego, wytłumaczysz ten zamek błyskawiczny? - Niby komu mam tłumaczyć? Dlaczego podejrzewasz, że ktoś będzie patrzył na mój rozporek? - Nie wiem... zawsze ktoś może zauważyć. - Więc co mi radzisz? - 50 - S R - Zostań w tych spodniach i już. - Są za luzne. I nie znalazłem do nich żadnego paska, tylko to... - skrzywił się, pokazując jej bezradnym gestem parę szelek. - Bardzo eleganckie. Za paskiem u spodni musisz mieć guziki, do których
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
|