Podobne

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

telewizyjne mówią o  cudem uratowanej z samolotu
Yemenii , czyli o jego córce. A on nie umie poradzić
sobie z dziennikarzami, którzy nie przestają wydzwaniać
do domu i na komórkę. Dziennikarze już znają numery
telefonów i nasz adres. Szukają newsów. Dziesiątki kamer
i fotoreporterzy czekają pod naszym blokiem. Niektórzy
nawet dzwoniÄ… do drzwi. Tato zastanawia siÄ™, co ma im
powiedzieć. Sam wie bardzo niewiele, poza tym, że
wyciągnięto mnie z wody żywą. Wciąż pytany jest o to
samo. Jak jego córce udało się przeżyć upadek samolotu?
Jak trafiła na dryfujący fragment kadłuba na tyle duży, że
mogła się go uczepić? Jakim cudem nie utonęła, pływając
przez dziewięć godzin po oceanie? I jakim cudem została
odnaleziona w bezkresie wód? Miała jedną szansę na
milion! Tato wie, że to mektoub  przeznaczenie. Ale nie
rozmawia o tym z nikim, ponieważ zbyt wiele osób
zginęło w tej katastrofie i on rozmyśla o ich rodzinach.
Jednoczy się z nimi w bólu  Komoryjczycy są silni w
obliczu rozpaczy. Znów dzwoni komórka. Tato po raz
setny tego dnia odbiera telefon. Jest zmęczony. Pomimo
znużenia zachowuje się uprzejmie i z godnością.
 Halo?
 Tak, słucham.
 Pan Bakari?
 Tak, to ja.
 Nazywam siÄ™ Nlohamed Charif. Jestem lekarzem ze
szpitala El-Maarouf w Moroni. Zajmuję się pańską córką,
Bahią. Chcielibyśmy ją przewiezć do Paryża.
Tato nie jest w stanie nic powiedzieć. Ze strachu ma
ściśnięte gardło. Udaje mu się wydusić zaledwie parę
słów.
 Jeżeli Bahia jest w stanie krytycznym, wolałbym,
żeby została na Komorach. Przyjadę ją tam pochować.
 Proszę pana, pańska córka przeżyła! Wyjdzie z tego
cało, nie musi się pan obawiać, ma niesamowitą wolę
przetrwania. Wszystko będzie dobrze!
Tato milczy przez kilka sekund. W głowie mu się
kręci. Zanim zacznie się cieszyć, woli się jednak upewnić,
że ze mną wszystko w porządku. Zbiera się w sobie.
 Czy jest poważnie ranna?
 Ma złamaną kość miednicy i obojczyk, widoczne
uszkodzenie lewego oka i poparzenia na nogach. Ale
może podróżować. To naprawdę cud, że przeżyła!
Przyleciał po nią z Francji specjalny samolot z ministrem
na pokładzie. Chcemy, żeby wróciła do domu najszybciej
jak to możliwe.
Tato nie wie, co o tym sądzić. Doktor Charif mówi
dalej:
 W Paryżu lekarze będą mogli przebadać ją
szczegółowo. Tutaj, na Komorach, nie mamy
odpowiedniego sprzętu. I nie jesteśmy w stanie
stwierdzić, czy pana córka odniosła jakieś poważne
obrażenia wewnętrzne... Tylko pan może wydać zgodę na
jej przelot do Francji. My nic więcej nie możemy dla niej
zrobić.
Tato ciągle jeszcze nie może uwierzyć, że żyję. Azy
szczęścia spływają mu po policzkach.
 Panie Bakari, przekazuję teraz słuchawkę
ministrowi Alainowi Joyandetowi.
Tato rozmawia z ministrem, który wyjaśnia mu
sytuację. Na koniec tato mówi:
 Dziękuję, panie ministrze. Zrozumiałem i
oczywiście zgadzam się na przywiezienie córki do domu.
Odkłada słuchawkę i łapie się za głowę. Jest
niezmiernie szczęśliwy. Wie, że rząd francuski sprawił
mu właśnie najpiękniejszy prezent, jaki można dać ojcu.
Odwiedziny ministra
Pierwszy raz mam okazję zobaczyć ministra. Jest
ubrany w elegancki granatowy garnitur, białą koszulę i
krawat. Musi mu być gorąco. Podchodzi do mojego łóżka,
towarzyszÄ… mu doktor Charif, ambasador Luc Hallade i
pułkownik Mauplot. Dwaj ostatni mężczyzni pozostają
lekko w tyle. Nie spali od dwóch dni i dopiero wczoraj
dowiedzieli się, że jestem Francuzką. Dziękuję im za
wszystko, co dla mnie zrobili. Minister przyleciał dziś
rano rządowym samolotem. Ambasador i pułkownik
przywitali go na lotnisku i zapoznali z przebiegiem akcji
ratunkowej. Potem zabrali go na pokład śmigłowca
Panther, należącego do fregaty »Nivóse«, i przelecieli nad
Wielkim Komorem aż do szpitala polowego
zainstalowanego w hotelu Galawa, na północy wyspy.
Minister uśmiecha się do mnie i delikatnie ściska mi
dłoń. Przedstawia się, ale nie zwróciłam uwagi, czym się
zajmuje , dlatego odpowiadam mu: [ Pobierz całość w formacie PDF ]




Powered by MyScript